Miałam ciekawą historię w tym temacie.
Podejrzewałam u siebie nowotwór. Zrobiłam badania, nic w nich nie wyszło, ale ten objaw się utrzymywał i mnie niepokoił jednak.
Pierwszy sen: pojechałam gdzieś zawieźć dokumenty, ale gdy wysiadłam z samochodu, zabłądziłam i nie trafiłam tam gdzie szłam.
Umówiłam się u onkologa, ten mnie obejrzał, potraktował trochę lekceważąco, ale przepisał kolejne badania .
Znowu sen: zabłądziłam, ale znalazłam jakiś strumyczek i idąc za nim znalazłam drogę
Badania znowu ok. ale ja się uparłam, że będę szukać do skutku.
I co się stało. Umówiłam się znowu z tym onkologiem i pojechałam do miasta, gdzie przyjmuje. Nie było miejsca na parkingu, więc stanęłam na sąsiedniej ulicy. wysiadłam z samochodu i zabłądziłam! Chodziłam po tej ulicy i za nic nie mogłam trafić do budynku, który był 100m dalej. Wreszcie odnalazłam się, pobiegłam do gabinetu, bo spóźniłam się 10 minut a tam nie ma nikogo, choć to jeszcze godziny przyjęć. W recepcji mówią, że doktor dziś wyszedł wcześniej bo nie było pacjentów. Właśnie odjechał.
Ja oczywiście znowu się zapisałam na wizytę, ale po przyjeździe do domu postanowiłam, że to wszystko to chyba nie był przypadek i dam z tym spokój.
Raka nie mam, ale co by mi szkodził ten doktor, tego nie rozumiem
TAK, bardzo proszę o analizę dotyczącą lustra, nie tylko w snach ale i w rzeczywistości, ciekawe, czy w naturze też mają jakieś znaczenie
Miałam ciekawą historię w tym temacie.
Podejrzewałam u siebie nowotwór. Zrobiłam badania, nic w nich nie wyszło, ale ten objaw się utrzymywał i mnie niepokoił jednak.
Pierwszy sen: pojechałam gdzieś zawieźć dokumenty, ale gdy wysiadłam z samochodu, zabłądziłam i nie trafiłam tam gdzie szłam.
Umówiłam się u onkologa, ten mnie obejrzał, potraktował trochę lekceważąco, ale przepisał kolejne badania .
Znowu sen: zabłądziłam, ale znalazłam jakiś strumyczek i idąc za nim znalazłam drogę
Badania znowu ok. ale ja się uparłam, że będę szukać do skutku.
I co się stało. Umówiłam się znowu z tym onkologiem i pojechałam do miasta, gdzie przyjmuje. Nie było miejsca na parkingu, więc stanęłam na sąsiedniej ulicy. wysiadłam z samochodu i zabłądziłam! Chodziłam po tej ulicy i za nic nie mogłam trafić do budynku, który był 100m dalej. Wreszcie odnalazłam się, pobiegłam do gabinetu, bo spóźniłam się 10 minut a tam nie ma nikogo, choć to jeszcze godziny przyjęć. W recepcji mówią, że doktor dziś wyszedł wcześniej bo nie było pacjentów. Właśnie odjechał.
Ja oczywiście znowu się zapisałam na wizytę, ale po przyjeździe do domu postanowiłam, że to wszystko to chyba nie był przypadek i dam z tym spokój.
Raka nie mam, ale co by mi szkodził ten doktor, tego nie rozumiem