Dzisiaj postaram się odpowiedzieć na kolejne pytania z długiej listy, jaka Państwo stworzyliście i poszerzacie każdego dnia.
Na początek pytanie, które zawiera w sobie kwintesencję wielu podobnych:
„Jak postrzegała Pani swoje fizyczne ciało, które reanimowano?
Czy było dla Pani istotne, czy raczej obojętne i nie utożsamiała się Pani z nim?”
Po pierwsze miałam pełną świadomość, że ciało, na które patrzę jest moim ciałem. Jeśli mam obrazowo przedstawić odczucia wobec cielesnej powłoki, którą czasowo opuściłam to stosunek do niej znalazłby przełożenie w takich kategoriach jak: mój komputer, mój samochód, mój ulubiony kubek. Owszem jestem z daną rzeczą związana – lubię swój kubek, mój komputer umożliwia mi pracę, a więc też jest ważny, samochód również jest dla mnie istotny o tyle o ile ułatwia mi życie. Z moim ciałem mam podobny związek. Czuję do niego sentyment i doceniam jak wielkie możliwości realizacji stwarza na planie materialnym. Jednak mimo wszystko mam świadomość, że JA jestem tylko użytkownikiem tego ciała, a nie jego istotą. Moje ciało ulegnie kiedyś całkowitemu zużyciu i zgodnie z moją wolą zostanie skremowane.
Szczerze powiedziawszy nie spotkałam w relacjach ustnych oraz relacjach pisemnych licznych wypowiedzi, z których jasno wynikałaby niechęć do własnego ciała. Śmiem twierdzić, że w gruncie rzeczy większość z nas zdaje sobie sprawę jak wiele temu ciału zawdzięcza. Poza tym, jeśli chcemy wrócić do świata materialnego to nasze ciało jest jedyną sensowną drogą. Owszem zdarza się, że ktoś zostaje po tej stronie w formie bezcielesnej. Niestety to się zawsze źle kończy i dla owego bytu i dla osób, które doświadczają takiej obecności. Po prostu każda forma istnienia powinna przebywać w miejscu jej należnym.
Kolejny temat, który wywołał falę emocji to zwierzęta i ich obecność po drugiej stronie. Bardzo mnie cieszy, że tak wielu ludzi podchodzi z uczuciem do naszych braci mniejszych.
Wiele osób twierdzi, że zwierzęta nie mogą trafić „do raju”, ponieważ nie posiadają duszy lub ich dusza jest tylko sensytywna, co powoduje, że umiera wraz z ciałem zwierzęcia. Od zarania dziejów ludzkość w tej materii popadała ze skrajności w skrajność. Od kultu zwierząt (na przykład w Egipcie) po sprowadzenie zwierząt do rangi „produkcji przemysłowej mięsa”. W kręgu chrześcijańskim Św. Franciszek najgłośniej upominał się o szacunek dla zwierząt. Dla Franciszka cała przyroda była jednym wielkim ołtarzem, na którym sprawował liturgię. Niestety niewielu wzięło sobie do serca jego słowa.
Interesujący i bardzo mi bliski jest stosunek, jaki mieli do zwierząt Indianie. Przepraszali Wielkiego Ducha za zabicie zwierzęcia i dziękowali mu, że poświęcił jedno ze swoich dzieci, aby oni mogli żyć i nie zginęli z głodu. Nigdy nie zabijali dla sportu. Indianie bardzo szanują życie w każdym jego aspekcie.
Moim zdaniem zwierzęta mają duszę. Nawet, jeśli różni się ona energetycznie od duszy ludzkiej to i tak nie może ulec anihilacji, gdyż takowa nie występuje nawet w przypadku materii mineralnej. Twierdzenie, że zwierzęta są bezrozumne i taką właśnie duszę posiadają uważam za całkowicie bezpodstawne. Fakt, że żyją w wielkim upodleniu nie wynika z ich natury tylko z losu, jaki gotuje im za przeproszeniem korona stworzenia, czyli człowiek. Gdyby ktoś obserwował świnię w naturze i pojął jakim jest inteligentnym, wesołym i czystym zwierzątkiem, powiedzenie: „ Brudny jak świnia” nigdy by nie powstało.
Kolejna argument „ człowiek dzięki duszy nigdy nie jest kopią drugiego, a zawsze oryginałem”, zwierzęta są takie same. Tylko ktoś kto nie miał nigdy zwierzaka może tak myśleć. Nie widziałam dwóch identycznych kotów. Mogły mieć podobne umaszczenie, ale charakter, sposób bycia i upodobania żywieniowe miały różne. Poza tym zwierzęta mają zdolność wychwytywania obecności duchowej , co jest dowodem ich dostępu do świata nadprzyrodzonego.
Ja widziałam po drugiej stronie zwierzęta. Mam znajomego, który również doświadczył przejścia i na powitanie wyszedł jego dziadek z owczarkiem alzackim. Dziadek był wielbicielem tej rasy, a suczka Kora była jego ulubienicą. Nie mam wątpliwości, że dla całego stworzenia bez wyjątku znajdzie się miejsce po drugiej stronie.
Przypomniała mi się sytuacja, kiedy mała dziewczynka zapytała księdza, czy spotka w raju swojego pieska? Ksiądz odpowiedział: Raj to miejsce gdzie wszyscy będziemy szczęśliwi. Tak nam obiecał Pan Jezus. Jeśli do pełni szczęścia będziesz potrzebowała twojego pieska to on na pewno tam będzie” – troszkę naiwne, ale co tam ta wersja ze mną rezonuje.
DZIEŃ DOBRY
a propos postrzegania swojego opuszczonego ciała fizycznego -od siebie chciałabym dodać ,że pamiątam relacje ludzi, którzy do swego widzianego z góry ciała czuli odrazę ,odczuwali wielką niechęć na myśl o powrocie do niego ,a samo ponowne wejście w ciało fizyczne porównywali do b.nieprzyjemnego odczucia wkładania brudnego lub mokrego ubrania.
Ciekawe.Nie spotkałam do tej pory takich relacji.Oczywiście możliwe jest, że człowiek, któremu jego ciało przysporzyło wiele cierpień, uzyskawszy wyzwolenie, nie chciał ponownego połączenia.Być może taka osoba od dzieciństwa była silnie indoktrynowana religijnie i potrafiła postrzegać swoje ciało tylko jako złe lub wręcz odrażające??
Witam
ja też czytałam o takich odczuciach ludzi ,którzy powracali do swojego ciała ,czuli do niego niechęć i nie tylko.
Madry, wywazony tekst. Jak zwykle czytalam z przyjemnoscia, dziekuje.
A ja mam takie troszke inne pytanie ktore nurtuje mnie juz dluzszy czas. Czy ta sytuacja która Pani przezyla sprawila ze ma Pani teraz inne podejscie do Religii? np. do Kosciola Katolickiego badz innej wiary? Mam w rodzinie osobe ktora Biblie przeczytala pare razy (choc nie nalezy do zadnej wiary, ale stara sie zyc tak jak tam jest napisane) i wiele mozna by powiedziec mi wytlumaczyla. Ale dam np. taki przyklad. Jako Katolik poswiecam Bogu nie siodmy a pierwszy dzien tygodnia czyli zamiast soboty jest to niedziela.Wiele innych rzeczy tez robie inaczej. Czy moglbym prosic o odniesienie sie do tego tematu? Jak Pani postepuje? Bylbym bardzo wdzieczny za odpowiedz:) Pozdrawiam
Podczytuje Twój blog od dawna i także od dawna jest już na mojej liście ulubionych. Ostatnio pisałam o książce dr. Aleksandra w następnym poście pisząc o swoim doświadczeniu, które mnie ułatwia uwierzenie z życiu po śmierci ciała.
Bardzo mnie zaciekawiła informacja że ukochane zwierzęta są z nami po śmierci. Zastanawiam się tylko, czy nasze do nich uczucia nie blokują im drogi do ewolucji duszy? Ponieważ wszystko ewoluuje przechodzi z jednego stanu w drugi, zmieniając częstotliwość wibracji, jest dla mnie oczywiste że i to samo przytrafia się naszym zwierzętom. Nasz wilczur, którego oboje z mężem kochaliśmy bardzo, odszedł kilka lat temu. Niby się pogodziłam, ale chyba nie do końca, bo często za nim tęskniłam i oto pewnej nocy śni mi się, prowadzę go do domu, Mówię do niego, już niedługo tylko za przejdziemy tę szeroką ulicę i będziemy w domu, no i się obudziłam. Tego dnia niespodziewanie dla siebie samych, jak to u nas spontanicznie, wzięliśmy małego kotka z fundacji. Jest najukochańszy i oboje go kochamy, ma mnóstwo cech wilczurka naszego. Dziwne to, bo oboje od początku, ciągle mylimy się wołając na niego imieniem pieskowym i to już drugi rok. Ciekawe że w lesie w którym piesek nasz biegał i znał doskonale, kotek z samochodu (na smyczy) wychodzi bez problemu, w innych lasach, nie chce wyjść woli zostać w samochodzie. A czemu nie mylimy się gdy chodzi o naszą sunię znajdę? Od początku jest tylko sobą. A kotek jakoś dziwnie psi. :))
Dziekuję. Bardzo potrzebuję takich relacji. Mój ukochany Korek był ze mną tylko rok. Rozjechał go samochód i nie mogę przestać płakać. Ale teraz mam nadzieję, że znajdę go po tamtej stronie, a może jeszcze po tej w innym piesku. Bardzo bym chciała.
Dziękuję autorce bloga
Co do psow i ich dusz. Gdy bylam nastolatka, zmarla moj ukochany pies – miala raka. Bardzo rozpaczalam i w myslach zalowalam ze nie nie moglysmy spedzic wspolnie razem chocby tygodnia. Po kilka dniach mialam trzy sny, z ktorych pamietam dwa. W jednym moj pies Mika ukazala mi sie w korytarzu, patrzyla na mnie i rizmawiala ze mne telepatycznie. To ciekawe. Bo nie uzywala zadnych slow w myslach, po prostu przekazywala mi wiedze, informacje. Przekaz mowil o tym, ze gdyby zostala chocby dzien dluzej bardzo by cierpiala, bo bol byl juz nie do wytrzymania. W kolejnym snie pokazala mi… mojego przyszlego psa. W tej scenie bieglam przez mieszkanie i schowalam sie w szafie, po chwili wybiegl pis ktory wszedzie mnie szukal. Byl wilczurkowany, czarny z podpalanym lapami. Scena ta dokladnie powtorzyla sie kilka lat pozniej gdy juz zapomnialam o tym snie. Dostalam psa na 18 urodziny, czesto bawilam sie z nim w „chowanego” , gdy podrosl nadal gralismy w ta zabawe i schowalam sie przed nim w szafie. Mam nadzieje ze spotkam kiedys oba moje psy po drugiej stronie.pozdrawiam