Historię tą opowiedziała mi zaprzyjaźniona starsza pani. Dzieje się ona w latach osiemdziesiątych, kiedy półki sklepowe świeciły pustkami, a zdobycie wielu produktów graniczyło z cudem.
Ten rok był dla Marka szczególny. Praktycznie w jednym miesiącu pożegnał ojca, którego bardzo kochał i poznał Annę, nową asesor w prokuraturze rejonowej, gdzie pracował.
W tej energiczniej i zawsze wesołej kobiecie zakochał się od pierwszego wejrzenia.
Dla matki Marka, Haliny również był to czas niełatwy. Z jednej strony odetchnęła, bo synowi starokawalerstwo już raczej nie groziło, ale śmierć Adama, z którym przeżyła wiele wspólnych lat była wielką traumą. Halina często chodziła na cmentarz i spędzała długie godziny przy grobie swojego męża. Jakieś pół roku po jego śmierci, Halina miała dziwny sen. Adam stał przed nią w samej bieliźnie i powiedział:
– Halinko zrób coś mnie jest tak strasznie zimno!
Sen ten zaczął się powtarzać pomimo odprawienia mszy za duszę zmarłego i ciągłych odwiedzin jego grobu. Wreszcie Halina zwróciła się do syna:
– Marek ja cię proszę otwórzmy grób, ja muszę zobaczyć, jak ojciec został pochowany!
Marek starał się wytłumaczyć mamie, że nieboszczykowi nie może być zimno. Przekonywał: – mamo jesteś jeszcze w żałobie i widocznie psychika nie wytrzymuje, może czas skorzystać z porady specjalisty
Matka zareagowała nerwowo:
– ty mnie do wariatkowa nie wysyłaj, ja wiem, że umarłemu ciepły koc jest niepotrzebny! Uważam, że stało się coś niedobrego i Adam chce zwrócić na to uwagę. Przysięgam, jeśli nie załatwisz zezwolenia na legalną ekshumację, a w końcu jesteś przecież prokuratorem to własnymi rękoma pomnik rozbiorę. Ja tego dłużej nie wytrzymam.
Marek obiecał mamie, że porozmawia na ten temat z przełożonym. Zastanawiał się jak ma to zrobić, przecież nie może powiedzieć, że jedyną przesłanką do ekshumacji są niepokojące sny, jakie ma pogrążona w żalu wdowa.
Bijąc się z myślami udał się na Bazar Różyckiego. Niedługo Anna będzie miała urodziny, a w sklepach pustki. Może dobra czekolada poprawiłaby nastrój mamie?
Marek chodził między straganami i nadziwić się nie mógł nad ilością deficytowych towarów, oferowanych przez jakże operatywnych rodaków. Kiedy zrobił zakupy i kierował się w stronę wyjścia z wielkim impetem wpadła na niego zapłakana kobieta. Torby wypadły obojgu z rąk, kobieta zaczęła przepraszać cały czas spazmatycznie szlochając. Marek zapytał;
-, co się stało, czy ktoś panią okradł? Proszę panią jestem prokuratorem, proszę mi powiedzieć wezwiemy milicję.
Kobieta z trudem powstrzymując płacz powiedziała:
– pół roku temu pochowałam siedmioletnią córeczkę, ciałko kazałam ubrać w sukieneczkę do Pierwszej Komunii, której nie doczekała.Dzisiaj zobaczyłam tą samą sukienkę na straganie, kiedy zapytałam skąd ta handlara ją ma zostałam zbluzgana i przegoniona.
– Czy jest pani pewna, że to ta sama rzecz?
– Proszę pana w sklepie pan takiej nie kupi to prezent od mojej siostry mieszkającej we Francji, sukienka miała nietypowy krój i obszyta była prawdziwą holenderską koronką. To absolutny rarytas i unikat!
Marek postanowił, że nie można zostawić tej sprawy bez zbadania. Zatrzymał przechodzący patrol i razem z milicjantami udał się we wskazane miejsce. Handlarka mętnie tłumaczyła sposób, w jaki weszła w posiadanie sukienki. Mlicjanci zamknęli stoisko, skonfiskowali jego zawartość i zatrzymali kobietę do wyjaśnienia. Marek już na komendzie przeglądał zarekwirowane przedmioty. Nagle cała krew odpłynęła mu z twarzy, znalazł papierośnicę ojca, którą mama razem z kilkoma innymi przedmiotami kazała włożyć do trumny.
No teraz miał gotowy i mocny pretekst do ekshumacji. Jakby tego było mało przesłuchał handlarkę, która przyznała, że sukienkę i inne przedmioty nabyła celem dalszej odsprzedaży od takich dwóch – tu padły nazwiska. Szybko ustalono, że ci dwaj panowie są pomocnikami w firmie kamieniarskiej. Jak się okazało firma działa na tym samym cmentarzu gdzie pochowano jego ojca i córkę owej zapłakanej kobiety?
Oczywiście hieny cmentarne zatrzymano, a kilkanaście grobów otwarto i stwierdzono, kradzież wartościowych przedmiotów.
Kiedy sprawa została zamknięta sny ustały, a Halina podsumowała zdarzenia następująco:
– mówiłam ci Marku, że ojciec chce zwrócić uwagę na jakąś niegodziwość i miałam rację, szkoda tylko, że przekaz był tak enigmatyczny, inaczej rozwiązałbyś sprawę jeszcze szybciej!
Działalność tak zwanych hien cmentarnych uważam za jedno z najbardziej obrzydliwych przestępstw potępianych nie tylko przez Kodeks Karny, ale również przez zwykła ludzką przyzwoitość. Ojciec Marka najwyraźniej myślał tak samo.
Ciekawe jest też spotkanie Marka i tej zapłakanej kobiety. Niejednokrotnie spotykamy właściwych ludzi, kiedy tego najbardziej potrzebujemy. Czy rzeczywiście los jest ślepy?
Przy okazji chciałabym polecić Państwa uwadze kwartalnik „Spirytyzm” wydawany przez Polskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych. Odkryłam tą pozycję wydawniczą niedawno, ale jest z pewnością warta uwagi i zainteresowani czytelników.
Niesamowita historia. Duchy mogłyby pomagać częściej.
Pewnie chętnie by pomagały gdyby tylko dać im szansę 🙂
Pewnie chętnie by pomagały… gdyby istniały.
Gdyby nie istniały oznaczałoby to, że jestesmy tylko kupą mięsa, biorobotem i niczym więcej.
Bo jesteśmy kupą mięsa i to wszystko…
Pozwolę sobie zachować inne zdanie na ten temat. Pozdrawiam !
znaczy się cyborgami?
Bez nieśmiertelnej duszy człowiek byłby tylko rozumnym zwierzęciem względnie biorobotem- wybór zależy
od światopoglądu. Przykre to ale prawdziwe.
tak zupełnie przy okazji?
Piękna, niesamowita historia, zresztą jak wszystkie które zostały opublikowane na tym blogu 🙂 oraz kolejne potwierdzenie, że ci których spotykamy na swojej droze życia nie stają na niej przypadkiem.
Życie każdego z nas mogłoby być piękną lub tragiczną książką.., Każdy dostaje na starcie inne karty tak jak w pokerze… Pytanie jak rozegramy tę partię… 🙂
Świetna historia… Czekam na więcej… 😀
http://szminkapoasfalcie.pl/
A czy domaganie się opłat za wykupiony grób i usuwanie szczątków zwłok w przypadku nieopłacenia haraczu nie jest typową działalnością pazernych hien cmentarnych? Dawniej raz wykupiona mogiła była świętością!
Ma Pan rację to ochydne działanie- zwłaszcza, że starsi ludzie mają małe dochody i ciężko im opłacać groby rodziców i innych dawno zmarłych krewnych.
Kilka lat temu chowałam moją Mame i zanim doszło do rozmowy z księdzem, pani z sekretariatu żądała opłaty za 20 lat do przodu i wykryła straszną zaległość
w kwocie 5 zł. Moja Mama życzyła sobie spocząć w grobie gdzie 23 lata wcześniej pochowałyśmy Babcie.Wszystko załatwiłam ale, co z osobami ubogimi?
Żenada !
Hej. Nie za bardzo to zrozumiałam, więc nie wiem o duchach. Ale to ciekawa historia.
Okradanie grobów istnieje od zarania ludzkości to nie nowina ciekawi mnie jednak czy tacy ludzie nie posiadają wcale sumienia .Zdarzały się jednak pozytywne skutki okradania grobów mnie opowiadała Babcia że pochowano młodą dziewczynę przed pierwszą wojną światową która była w letargu na wskutek zadławienia włożono jej na szyję piękne korale na które złodzieje się połakomili i zaraz pierwszej nocy odkopali trumnę i zdjęli korale po czym gwałtownie opuścili głowę dziewczyna powróciła do życiaa zlodzieje w panice uciekli z cmentarza zostawiając fant
Dziękuję za tak ciekawy komentarz, gdyby miał Pan ochotę polecam wpis:
http://biuro-duchow.blog.onet.pl/2013/06/25/przebudzona-corka-i-syn-marnotrawny/
tu również pojawia się motyw letargu i niestety chciwości.
Pozdrawiam
Polecam ciekawą historię o nawiedzeniu na… Hucie Katowice: http://www.infra.org.pl/ycie-po-yciu/nawiedzone-miejsca/1370-nawiedzenie-w-hucie-katowice
Przeczytałam polecaną historię- bardzo ciekawa i brzmi autentycznie.Fajna strona – obiecuje zaglądać !
wierzę,że historia opisana jest parwdziwa,
miałam podobną historie, ok. 2 tygodni po pogrzebie mojej s.p.mamy miałam sen tzn. przyśniła mi się,
mówiłam do męża ,że trzeba by pójśc na cmentarz/była wtedy okropna zima ok.30 st.duże opady sniegu/uznalismy ,że w najbliższą sobotę się przejdziemy,
co zastalśmy, ano całkowicie ogołocony grób z wieńców, nie moglismy uwierzyć w to co się stało,
ale teraz wiem ,że zmarli dają znaki nie godząc sie z niegodziwościami
Kiedys z mama wracalem po 22 i stalismy obok cmentarza gdzie ojciec byl pochowany. Mama poprosila abym zobaczyl czy wiazanka lezy co ja wczoraj zostawiala plot byl niski, wiec przeskoczylem w ciemnosciach zobaczylem dwie postacie. W pierwszej chwili sie przestraszylem , chociaz w duchy nie wierze ale no coz mozna sie mylic. Okazalo sie ze bylo to dwoch sprzedawcow kwiatow przy cmentarzu i przysli krasc kwiaty ! Poniewaz nie jestem maly , to zaskoczylem ich od tylu. Najpierw jednemu przylozyme w nerke a drugi dostal sierpowy,Ja ich rozpoznalem bo nachylali sie nad zniczami i bylo widac ich twarze a mojej nie. Wybilem zeby jednemu a drugi ma zlamany nos, zaczeli wzywac pomocy wiec ucieklem. Za pare dni poszlismy z mama na cmentarz, pierwszy usmiechnal sie bezzebnie a drugiego nawet nie bylo.
Gratuluje odwagi i śiły fizycznej. Ogólnie jestem przeciwna przemocy, ale niestety isnieją ludzie
rozumiejący tylko jedno prawo – prawo pięści !
Pic na wodę.
Gdyby nie było sceptyków, życie ezoteryków byłoby nudne, wręcz nie do zniesienia 🙂
Widzę tu jakieś nieścisłości.
Raz piszesz milicję a drugi raz policję!
Dziękuję za zwrócenie uwagi. Czasy kiedy policjant był milicjantem pamiętam jak przez mgłę.
Pewnie stąd ten lapsus w tekście.
Jasne. Duch powiedział, że mu zimno, zamiast powiedzieć, że został okradziony z ubrania i wskazać sprawców. Po prostu super.
Hahaha – duch oczywiście powinien sprawców jeszcze aresztować, osądzić i odebrać swoje rzeczy z depozytu na komisarjacie !
Hahaha – takich historii (snów, przekazów) nie możemy odbierać jednoznacznie!
Nie chce tutaj nikogo obrażać, ale chyba tylko totalny idiota może uważać, że przyśni nam się duch danej osoby i powie nam dokładnie o co mu chodzi… aby odczytać taki przekaz musimy się zagłębić w każdy skrawek ukazanej nam informacji.
I musimy pamiętać, że jeżeli chodzi o osoby 'zmarłe’ – chociaż nienawidzę tego słowa, są to osoby, których nie ma wśród nas ciałem ale duchem wciąż są z nami!
Dziękuję za ten mądry, wyważony komentarz !
A dlaczego „duchy” nie są jednoznaczne? Swoją drogą też dziwne, że zamiast przyjść i . powiedzieć, że jest mu dobrze i żeby żona nie cierpiała, to powiedział, że mu zimno. Swoja drogą ktoś musi być totalnie zryty skoro otwiera trumny z nieboszczykami. Straszne!
o wypraszam sobie, przekopałam kilkanaście, a kto wie może i więcej grobów i nie czuję się „zryta”. Fakt z trumien zostały miejscami tylko gwoździe w postaci bryłek pomarańczowego tałatajstwa, ale też się liczy. Do tego dodam, żeby osiągnąć granice absurdu w mniemaniu niektórych, że kości zmarłych myłam szczoteczką do zębów. Następnie suszyło się takowe przez dzień do trzech i pakowało w worki foliowe. Tak jestem hieną cmentarną – archeologiem 😉
Żeby jednak uspokoić skołatane Państwa nerwy – po badaniach i przeleżeniu kilku lat w magazynach wszystkie szczątki umieszczono w zbiorowej mogile.
Niedawno w sąsiednim mieście odkryto tzw.”groby wampiryczne”. Byłam świadkiem pracy Pani kolegów i jestem pełna podziwu. W słońcu, na kolanach z cierpliwością, której bym
sobie sama życzyła 🙂 odsłaniali wszystkie szkielety.Jestem szczerze wdzięczna za prace archeologiczne na Powązkach .Dzięki temu szczątki żołnierzy AK zostaną pochowane
w imiennych grobach z honorami wojskowymi.Dla mnie to bardzo WAŻNE.
Niestety w każdym zawodzie mają miejsce przypadki gorszące. Handel artefaktami znajdowanymi w grobach napewno do takich należy.
Tak to już w życiu jest,że o dobrej robocie nikt nie mówi.Może być 100 lekarzy, którzy ratują ludzi z narażeniem własnego życia, a i tak prasa
napisze o takiej kanalii jak doktor Mengele.
Życzę powodzenia i pozdrawiam !
interesująca opowieść.
zapraszam na mojego bloga http://billowa.blog.pl/ także są tam opowiadania
Czas ucieka wieczność czeka! Jak szybko mija życie….
Zawsze warto poświęcić trochę czasu dla wieczności. Póki jeszcze jest czas. Czeka nas niebo albo piekło.
http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
U nas we wsi obok koscioła był stary poniemiecki cmantarz na którym w latach 50 tych i poczatek 60tych grzebali zmarłych. Było to jeszce w latach 50 tych gdzie jeden pan pochował swojego ojca w miejscu gdzie wcześniej był jakiś stary niemiecki grób. Po tym ten pan miał w nocy częste sny że śniło mu sie że przychodzi do niego ten ojciec z pretensjami i mówi: ” Synu, czego ty mnie pochowałeś na Niemcu.”
Sny te tak często dręczyły go po nocach że facet nie mógł z tym żyć i załatwił ekshumację i pochował ojca w innym miejscu gdzie jeszcze nie było żadnych grobów. Od tego czasu juz nie miał więcej takich snów.
Takich przykładów jest więcej, każdy jedyny w swoim rodzaju. Myślę, że wszyscy mamy jakieś uprzedzenia czy przekonania ( w tym wypadku niechęć do konkretnej nacji)
towarzyszą nam one, jak widać ,nawet podczas przechodzenia w zaświaty.Dziękuję za tą opowieść.Mój blog jest właśnie po to żeby każdy mógł opowiedziec swoją historię.
Wierzę, że po śmierci nadal jesteśmy, nie wiem gdzie ani w jakiej formie, wiem na pewno, że spotkam tam moją dawno zmarlą mamę. Jestem twardo stąpającą po ziemi osobą, nie ulegam wpływom, sugestiom – dostałam po śmierci mamy tyle dziwnych znaków, zdarzeń, sytuacji, które nie były wytworem mojej wyobraźni. Nie wspominałam niemal nikomu, wiadomo jakie są reakcje, ale wierzę, że tam gdzieś jest, czuwa i czeka 🙂
Pani wpis głęboko mnie poruszył.W dobie kiedy rodziny dosłownie się sypią, nie ma szacunku ani przywiązania tak piękna
więź ze zmarłym rodzicem jest coraz rzadsza.Ja również wierzę, że po śmierci ciała nasza dusza pozostaje nienaruszona. Kwestią wyznawanej religi jest, że tak powiem, interpretacja ciągu dalszego.
Chcialabym, zeby duch mojego taty ktory zmarl 10 dni temu byl przy mnie i pomagal mi w roznych rzeczach. Tak bardzo mi go brakuje :((((
Gdyby nie trafił na tę kobietę, otworzyłyby trumnę i wdowa nic by nie stwierdziła, bo nie sądzę, żeby nieboszczykowi kieszenie przetrzepywała. Nie wierzę w takie rzeczy, dlaczego: opisałam u siebie 2 dni temu. Pozdrawiam
Gdyby wdowa otworzyła trumnę również doszło by do śledztwa ponieważ świętej pamięci małżonek był w samej bieliżnie. Jego elegancki garnitur komuś się bardzo spodobał.
Nie opisuję takich detali ponieważ dla mnie liczy się przekaz duchowy, anie wątek sensacyjny, który promuje Onet.Pozdrawiam i jeszcze dziś odwiedzę Pani bloga!
Czy to nie jest kolejna legenda miejska?
Jedyna legendą miejską jaką znam, oczywiscie chodzi mi o Warszwę, jest to historia o taksówkarzu i jego szczególnej pasażerce.Te wydarzenia miały miejsce przed moimi narodzinami, więc trochę czasu juz minęło 🙂 Słyszałm ta opowieść w kilku różnych wersjach już współcześnie.Najkrócej : jesień , późne popołudnie, do taksówki wsiada kobieta i prosi o zawiezienie na cmentarz. Kierowca zdziwiony, realizuje zamówienie.Kobieta prosi aby na nią zaczekał, wraca po niedługim czasie.Podaje nastepny adres i mówi, że kogoś z tamtąd zabierze.Na miejscu stoi ładny dom, co kierowcę dziwi bo kobieta jest bardzo mizerna i trochę dziwnie ubrana. Ona idzie w kierunku domu i staje pod drzwiami. Na moment coś odwraca uwagę mężczyzny i traci ją z oczu.Czeka dłuższą chwilę. Wreszcie sam podchodzi do drzwi i dzwoni.Otwiera starsza pani, która wpuszcz go do środka. Kierowca opowiada o pasażerce. Starsza pani twierdzi, że jest w domu sama.Na ścianie wisi duże zdjęcie czy portret i kierowca wskazuje – tą panią wiozłem. Starsz pani tłumaczy, że to niemożliwe bo to jej córka, która nie żyje.
Czy umarli Polacy dalej muszą kaleczyć mowę ojczystą? To straszne.
– Halinko zrób coś mnie jest tak strasznie zimno!
Prawidłowo, wyzwolony od przywar ziemskich, powinien był powiedzieć:
– Halinko, zrób coś! Jest mi 'tak’ bardzo zimno.
A słowo 'tak’ tylko warunkowo, jeśli byłby jeszcze w czyśćcu.
Nie muszą, ale czy ja im moge zabraniać?:)
Rozumiem, że dla osoby wrażliwej na niuanse języka ojczystego stanowi to pewien dyskomfort.
Tylko, co zrobić w sytuacji kiedy językiem duszyczki jest ten potoczny?
A ja tak sobie myślę – na jakiej podstawie za życia mówiący językiem potocznym, z błędami, po śmierci nagle mieliby zacząć mówić czystą, poprawną polszczyzną? Gdyby do mnie przyszedł czy przyśnił się ktoś bliski, kto za życia kaleczył język, a w tym śnie czy widzeniu mówił poprawnie, byłabym raczej zdziwiona i przestraszona. Bo może to nie mój bliski, tylko podający się za niego zły byt?
A co w takim razie mysleć o archeologach? To sa dopiero hieny…
Okradanie umarłych to oczywiście podłe zachowanie, ale nie przesadzajmy że to coś nadzwyczaj złego. Gwałty, morderstwa molestowanie, niewolnictwo i inne to jest coś strasznego. Nie popieram oczywiście 'hien’ i trzeba ich surowo karać, ale prawdę mówiąc zmarłym to i tak nie robi różnicy co się stanie z zawartością trumny. Historia to pewnie kolejna urban legend, czytałam kiedyś coś bardzo podobnego.
Umarłym być może nie, ale rodzinie zmarłego bardzo. Nie popierajmy złodziejstwa jako zła mniejszego porównując go do gwałtów i zabójstw…
Zmarł nas syn w wieku 19 lat, minęło już 7 lat a nadal giną znicze, wiązanki, nawet żywe kwiaty z donic, raz nawet cała donica, a nawet wkłady do zniczy. To naprawdę bardzo boli 🙁 i nie widzę tu żadnego usprawiedliwienia, że ktoś może był głodny i sprzedał na chleb… Ten chleb okazał się alkoholem 🙁
Nadal będę sadziła kwiaty synowi, gdyż on uwielbiał rośliny, siał, sadził, opiekował się… Nie popieram złodziejstwa 🙁
Piękne historie i opowiadania…Fajnie jest czytać takie rzeczy i miło zobaczyć, że ludzie w takie coś wierzą…Ciekawe, na ile to wszystko jest prawdziwe…? Ja w 99%-ach w takie rzeczy nie wierzę. Ten 1% pozostawiam, bo przecież może coś jeszcze w życiu się wydarzyć, że uwierzę… 🙂 Jak to mówią „wiara czyni cuda” i niech tak pozostanie… Pozdrawiam 🙂
Dobrze, że choć ten 1 % się ostał, może się okazać bezcenny 🙂
Jak widać to opowieść z lat 80tych. Minęło trochę … Szkoda, że duchy dają znać o sobie tak rzadko, a może dlatego, że trudno sprawdzić prawdziwość tej historii…
Ja mam odmienne zdanie. Dobrze, że w przytłaczającej większości odpoczywają w pokju ! Gdyby miały często dawać o sobie znać to nasze życie wyglądałoby
dość dziwacznie, zwłaszcza jeśli manifestowałyby obecnośc poruszając przedmiotami.
Może z humorem potraktuję przekazy zza światów ale coś w tym jest… Kilka lat temu zmarła moja ciocia, wujek w całym „zamieszaniu” zapomniał o „protezie zębowej”, którą ciocia powinna mieć na swoim miejscu. Po kilku dniach od pogrzebu ciocia zaczęła się śnić wujkowi informując go iż od jedzenia kaszek jest jej już niedobrze i chciała by coś konkretnego do zjedzenia. Wujek non stop myślał o cóż ciotce może się rozchodzić aż któregoś dnia natkną się na sztuczne ząbki cioci 🙂 wziął w zapakował i zakopał ciotce w grobie…sny minęły. Sprawa śmieszna ale 100% prawdziwa. Pozdrawiam serdecznie.
Usmiałam się 🙂 Zrewanżuję się inną historią.Mój kolega miał dziadka, który prowadził duży warsztat stolarski. Bardzo pracowity i zdolny człowiek, ale za kołnierz nie wylewał.
Kiedy choroba go zmogła, wezwał najbliższych i powiedział im jak życzy sobie by go pochowano. Na liście przedmitotów, które należało włożyć do trumny znalazła się jego ulubiona piersiówka.Kiedy dziadek zmarł, babcia nie pozwoliła włożyć do trumny alkoholu. Kilka miesięcy później rozpoczęto przygotowania do wesela brata mojego kolegi.
W piwnicy ich domu zgromadzono mnustwo różnych trunków – wesele z przytupem 🙂 Kiedy siedzieli wieczorem przy kolacji, nagle w piwnicy rozległ się niesamowity rumor.Oczywiście
wszyscy zeszli zobaczyć, co się stało. Wina i piwo stały nienaruszone, stłukło się za to pare butelek wódki.W tej sytuacji mój kolega wypalił ” widzi babcia jak się dziadek za piersiówkę pomścił ” mina babci- bezcenna 🙂
Prawdopodobnie do piwnicy weszło jakieś zwierzę- okno było uchylone…
Ja też miałem sny podobne. Pochowałem ojca na Powązkach opłaciłem całą ceremonię pochówku a nie miałem wiedzy aby panom grabarzom dać w łape. Po pogrzebie nie miałem nocy aby nie śnił mi się grób ojca zapadnięty. Pojechałem na cmentarz a tam obraz z snu był faktem.
Nie do końca jesteśmy kupą mięcha. Polecam film „24 gramy”. To co chrześcijanie zwą duszą, to zbiór energii jaka uchodzi od milionów atomów naszego ciała w chwili zgonu. Ta energia gdzieś przecież musi się podziać? Taka moja teoria. Dlatego mówimy potocznie, że „…w poprzednim życiu byliśmy…” Zapewne część Was miała przypadek, że była pierwszy raz w jakiś mieście-miejscu i miała wrażenie, jakby to miasto/miejsce znała od lat? Ja właśnie tak miałem. pochodzę z dużej aglomeracji i jeden jedyny raz musiałem pojechać do Lubawki. Poruszałem się po tym pięknym miasteczku, jakbym żył tam od urodzenia.
Przeczytałam z uwagą Pana komantarz i musze przyznać, że sama doświadczyłam czegoś podobnego. W tym roku byłam na warsztatach z Ajurwedy.
Wiadomo indyjska medycyna naturalna o przebogatej historii – przez całe warsztaty / po raz pierwszy w życiu/ miałam dziwne wrażenie, że
nie uczę się tylko sobie przypominam. Było to bardzo nietypowe i w pierwszej chwili nie wiedziałam jak zakfalifikować ten stan. Niemniej cieszę się
że miało miejsce owo „przypominanie”, bo materiał do przerobienia był bardzo obszerny, aja miałam łatwiej niż reszta słuchaczy 🙂
świetna historia -czytał się jak dobre opowiadanie ,a można by zrobić filmik z tego. Wierzę ,że tamten świat odzywa się czasem
pozdrawiam
Wszystko fajne, tylko że z duchami jest jeden poważny problem. – Nie istnieją.
Pozdrawiam.
Duchy nie istnieją, ale się tym nie przejmują i nawiedzają. Wiem z autopsji.
Nie wiem gdzie ta historia miała miejsce, ale słyszałam o takich niecnych praktykach w zakładach pogrzebowych. Żenada.
Ciekawa opowieść. Szkoda, że robisz błąd w odmianie zaimka wskazującego „ta”. Powinno być „historię TĘ opowiedziała mi…, TĘ pozycję znalazłam…, itd. Pozdrawiam
Nie ma to jak oko belfra 🙂 Dziękuję za zwrócenie uwagi – czasami emocje biorą góre nad gramatyką. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie.
A ja jednak myślę, że jest to pewnego rodzaju usprawiedliwienie. Gdy opisujemy 'zwykłą’ historię/opowieść zwracamy szczególną uwagę na ortografię i styl pisania. Natomiast gdy opisujemy 'takie’ historie, wszystko nabiera zupełnie innego znaczenia. Nie zwracamy uwagi na drobne błędy – one w takim przypadku nie mają najmniejszego znaczenia.
Opisując coś tak nieprawdopodobnego, tym samym całym sercem wierząc w autentyczność historii jesteśmy diametralnie wciągnięci w bieg zdarzenia. A gdy już skończymy pisać nasze dzieło 😉 – i czytamy je, wtedy sami czasami otwieramy wielkie oczy ze zdziwienia… Czasami sami jesteśmy w szoku, że napisaliśmy np. coś czego nigdy wcześniej nie byliśmy w stanie lub najzwyczajniej w świecie patrzymy na błędy, których nie popełnilibyśmy w najgorszych snach 😉
Jednym zdaniem możemy stwierdzić, że jeżeli piszemy o czymś baaardzo emocjonalnym, czasami stajemy się kimś zupełnie innym (nawet jeżeli chodzi o ortografię;))
Zarabiam pieniądze tutaj:
http://www.learnmoneystrategy.com/JohnTayds/
zalecam to także Tobie, nie jest to zanadto złożone, a zarobić można nieźle 😉
No, cóż – wydaje mi się, że to nie duchy (sądzę, że w tych rzadkich przypadkach, kiedy w spirytyzmie rzeczywiście „coś” jest, chodzi raczej o duchy złe, niż pomocne i przyjazne człowiekowi) – tylko nasz mózg w stanie snu inaczej przetwarza informacje, wydobywając szczegóły, które umykają nam za dnia – odczuwamy to potem w formie „przeczuć”, snów proroczych, itd. Podobno Mendelejew dopiero we śnie zrozumiał, jak powinien wyglądać układ okresowy pierwiastków. A mój tata, policjant, opowiadał mi jeszcze ciekawszą historię. Pewien człowiek zaginął w lesie i po pewnym czasie został uznany za zmarłego. Wszyscy już o tym zapomnieli, gdy po kilku latach na komisariat zgłosił się pewien facet, twierdząc, że miał sen, z którego wynika, że zwłoki tego zaginionego leżą na dnie leśnej sadzawki. Policjanci wyśmiali go i przegonili. On jednak uparcie przychodził i powtarzał im to samo. W końcu, dla świętego spokoju, policjanci wezwali strażaków, którzy wypompowali wodę z sadzawki. I rzeczywiście, na dnie odnaleziono ludzkie szczątki, które zidentyfikowano jako zwłoki zaginionego mężczyzny. Jednocześnie w toku śledztwa odrzucono hipotezę, jakoby ten drugi mężczyzna mógł mieć ze śmiercią pierwszego cokolwiek wspólnego – ustalono, że denat po prostu sam się utopił, przypadkiem. No, więc, co? Cud, duchy, jasnowidzenie? Nie sądzę. Wydaje mi się raczej, że przechodząc tamtędy niedługo po tragedii ten drugi człowiek mógł (nie w pełni świadomie) zarejestrować coś, co mu się „nie zgadzało” – może jakąś część garderoby, pływającą po wodzie. Po pewnym czasie jego mózg przetworzył tę informację w czasie snu w logiczne wyjaśnienie.
Nie zgodzę się z treścią Twojego wpisu, ale ciesze się, że go napisałaś ! Dzięki temu trafiłam na Twój bardo interesujący blog.
Szczególnie podoba mi się tekst poświęcony owym nagim zdjęciom panny Radwańskiej. Tak mądrej i wyważonej opinii jeszcze nie
spotkałam.Szczerze – podpisuję się pod tym tekstem obiema rękami 🙂
Pozdrawiam i będę czytać !
hola hola Goha. Ty pewnie jesteś archeologiem, inne miałaś intencje, a to robi różnicę.
witam.podziwiam osoby takie jak Ty edel,,nie obawiasz sie krytyki,,publikujesz to w co wierzysz,,i bardzo dobrze.mnie przekonano na jawie,nie we snie,,jesli mowa o zlodziejach na cmentarzach,,to margines ludzki pozbawiony honoru(szkoda tylko ze kzywdzq osoby bliskie zmarlemu),,pozdrawiam.
Gosiu na moim blogu każdy może opisać swoją historię. Nie czuję się właścicielem tego miejsca, co najwyżej gospodynią.
Pozdrawiam !
Witam,
Zbieram historie z Bazaru Różyckiego. Z taką metafizyczną jeszcze się nie spotkałem. Czy ta starsza Pani znała historię z pierwszej ręki? Co się stało później? Czy handlarce wytoczono proces, czy handlowała na bazarze dalej? Można o to kogoś dopytać?
Czytając tę bardzo interesującą historię, przypomniałam sobie swoją. Gdy zmarł mój Tata, mieszkanie, które jest moją własnością, wynajęłam. Dziewięć miesięcy po śmierci Taty i trzy tygodnie po wynajęciu lokum, śniłam, że Tata wszedł do mieszkania, stanął zdumiony, a chwilę później, z właściwym sobie temperamentem, jaki miał za życia, zaczął krzyczeć i złościć się. Mówił, że przed chwilą opuścił mieszkanie a już ktoś – jakiś intruz- się wprowadził, jakim prawem! Ja byłam obserwatorem, bo choć usiłowałam Tatę uspokoić, nie reagował, nie słyszał mnie. Opowiedziałam sen mężowi, uśmialiśmy się. A ja, podczas medytacji, porozmawiałam z Tatą – przedstawiłam mieszkającą tam osobę i przypomniałam, dokąd on sam powinien podążać. Drugiej awantury o intruza już nie było.