Sugestie to słowa, które mogą spowodować zmiany w programach, wzorcach zapisanych w naszym Umyśle. Pozytywnym przykładem sugestii mogą być afirmacje, które działając poprzez Umysł Świadomy poprawiają nasze zapisy, programy w Umyśle Nieświadomym.
W dzisiejszym artykule chciałbym zwrócić uwagę, jak zmienia się siła sugestii, w zależności od różnych sytuacji. Pewne osoby, zwłaszcza autorytety docierają ze swoją sugestią dużo szybciej i mocniej. Jednak nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Do takich grup zawodowych należą lekarze, terapeuci i wróżki.
Mogę podać przykłady takich negatywnych, prawdopodobnie nieświadomych oddziaływań.
„Kilka lat temu przyszedł do nas pacjent, który zawiedziony klasyczną medycyną szukał pomocy.
Młody człowiek, ok 40 lat. Jak mówił: z każdym dniem opadam z sił. Wszystkie badania wychodziły prawidłowo i lekarze nie mogli znaleźć przyczyny. A on przestał cieszyć się życiem i zaczął oczekiwać najgorszego. Przeprowadziliśmy seans. Po oczyszczeniu i wzmocnieniu energią jego ciała i umysłu zadaliśmy sugestię:
„Zobacz siebie za 3 lata. Jak sobie radzisz… „
Pacjent: „Nie mam obrazu”
Ta odpowiedź zaskoczyła nas, więc powtórzyliśmy proces oczyszczania.
I znów zadaliśmy pytanie: „Zobacz siebie za 1 rok. Co widzisz?
I tym razem odpowiedź była negatywna: „Nic nie widzę. Nie mam obrazu”.
Dr Kaczorowski, który prowadził seans zareagował prawidłowo. Wybudził pacjenta i zadał mu
jedno pytanie: „Był Pan u wróżki?”
Zaskoczony pacjent odpowiedział: „Tak, skąd Pan wiedział”
Dialog trwał dalej: „Co wróżka powiedziała?”
Pacjent: „Zasugerowała, że niedługo spotka mnie trudny okres, z którego mogę nie wyjść.”
Umysł tego pacjenta przyjął sugestię wróżki jako prawdę. Wystąpił mechanizm „samospełniającej się przepowiedni”. Jeśli Umysł jest o czymś przekonany robi wszystko, żeby tak się stało. Jedynym ratunkiem była zmiana przekonań w Umyśle nieświadomym pacjenta.
Po ponownym wprowadzeniu w trans musieliśmy cofnąć Umysł do wizyty u wróżki, odtworzyć całą sytuację i zmienić interpretację słów wróżki na obojętne i pozytywne. Potem pozostało już tylko uspokoić, oczyścić Umysł i postawić najważniejsze pytanie.
K: Zobacz siebie za pół roku. Co widzisz?
P: Jakiś zamglony obraz. Mgła powoli opada… To ja. Jestem w domu.
Tak. Umysł uwierzył w nowy program i budował jego realizację… Pacjent był zdrowy.
Inny przykład:
Kilka lat temu zgłosiła się do mnie kobieta, której mąż uwierzył w swoją śmierć. Był przekonany, że zostało mu już niewiele czasu do końca… Jak do tego doszło?
Starszy pan, do niedawna prezes dużej firmy, gdzie zatrudniał kilkaset osób poszedł na emeryturę. Podczas rutynowych badań znalazł się w gabinecie lekarskim. Lekarz, specjalista z zacięciem onkologicznym zauważył na skórze pacjenta ciemne znamię. Zainteresował się pieprzykiem i jak powiedział „na wszelki wypadek” pobrał wycinek ze skóry i wysłał na badanie onkologiczne.
Do przestraszonego pacjenta powiedział: z mojego doświadczenia wynika, że może to być rak. Dlatego trzeba to jak najszybciej przebadać i jeśli się potwierdzi sprawdzić, czy nie ma przerzutów. Proszę przyjść za dwa tygodnie. Wynik wycinka powinien być gotowy.
Starszy pan wrócił do domu i zamknął się w swoim gabinecie. W jego Umyśle rozpętała się burza. Umysł zaczął projektować: wycinek – badanie – diagnoza – rak – przerzuty – śmierć. Wszystko inne zeszło na dalszy plan. Jak opowiadała później jego żona „Mąż zbladł, nie chciał rozmawiać, a jego oczy jakby zgasły. Nie wiedząc co ma robić zadzwoniła do mnie, a potem przyjechała wraz z mężem.
Stanął przede mną starszy, pochylony dziadek, który niepewnym krokiem usiadł na fotelu. Z jego oczu wyzierał lęk. Trudno było uwierzyć, że jeszcze niedawno ten starszy pan trząsł dużą firmą i codziennie podejmował różne decyzje, ważne dla przyszłości przedsiębiorstwa. Był odważny, a jego polecenia zawsze były przemyślane i skuteczne. Był człowiekiem czynu. Po wizycie u lekarza jego Umysł uwierzył w swoją nieuchronną śmierć.
Po wprowadzeniu w trans przypomniałem mu jego wspaniałą przeszłość, jak radził sobie w trudnych sytuacjach. Jak z pewnością i przekonaniem spełniał się na swoim odpowiedzialnym stanowisku. Jak prawdziwy dowódca wydawał rozkazy i zmieniał rzeczywistość. Lęk był mu obcy. Po cofnięciu do wizyty lekarskiej zmieniłem w Umyśle zapis i interpretację słów lekarza. Potem odtworzyłem stary zapis, z którego wynikało, że „nie ma sytuacji bez wyjścia, a każdy problem ma przynajmniej 2 rozwiązania”.
Po 1.5 godzinnym seansie wyprowadziłem pacjenta z transu. Kiedy się ocknął, był zdziwiony, gdzie jest i co tutaj robi. Ale kiedy spytałem o wrażenia, jego reakcja była charakterystyczna:
„Powiem tak, już od dłuższego czasu nie czułem się tak dobrze. Najlepiej pamiętam jak przez chwilę łowiłem ryby nad jeziorem”.
Kiedy o tym mówił uśmiech wrócił na jego usta, a jego oczy znów błyszczały. To prawda, umysł zafundował mu najlepsze, najradośniejsze wspomnienia. Okazało się, że pacjent był zapalonym wędkarzem.
Po krótkiej rozmowie mogłem go pożegnać. Był znów mocnym człowiekiem czynu. Wiedziałem, że w rozmowie z lekarzem będzie partnerem, a nie przerażonym pacjentem. I na pewno zapyta, co ma zrobić, żeby znów być zdrowym.
Po tych dwóch przykładach powinniśmy sobie uświadomić, jak słowa innych ludzi mogą wpływać na nas i nasze przekonania. Często przeszkoleni sprzedawcy korzystają z tej reguły, kiedy chcą nam coś sprzedać. Używają wtedy dodatkowo pozytywnych emocji: niepowtarzalna okazja, tylko teraz, itp. Bo kiedy opadają emocje często chcemy zmienić decyzję, ale może być już za późno.
Tak naprawdę słowa są tylko informacją, z której możemy korzystać w różny sposób. To nasza interpretacja, przekonania decydują często o naszych decyzjach.
Dlatego proponuję, żeby każdą ważną informację przyjmować raczej obojętnie. I po przemyśleniu, „przespaniu się z tematem” zdecydować, co z tym zrobimy.
Życzę wszystkim „przespania się z dzisiejszym tematem” Wasz Umysł skorzysta.
Dziękuję za poruszony temat. To prawda, że słowa niektórych osób łatwiej zagnieżdżają się w naszych umysłach, że dobrze „przespać się” z tematem, opinią, diagnozą nim zatrujemy swój umysł. Ale nie każdy ma taką siłę, by podważyć słowa, zwłaszcza kogoś z autorytetem.
Moja mama będąc ze mną w ciąży chorowała na gruźlicę, miała dziury w płucach. Nie zgodziła się mnie usunąć, jak zarządał tego lekarz, nazwał ją więc samobójczynią. Leczyła się w poradni specjalistycznej, modliła się i wymodliła cud, jak to w końcu orzekł ów lekarz. Płuca były czyste, pozostały jedynie blizny, to była połowa ciąży. Ale był to chyba wyjątkowo podły lekarz, bo postanowił zgasić radość przyszłej matki mówiąc „niech sie pani tak nie cieszy, bo poród to wielki wysiłek organizmu, który spowoduje, że osłabione płuca pękną. Na pani miejscu szukałbym zawczasu rodziny zastępczej, albo miejsca w Domu Dziecka”. Mama miała 39 lat, uwierzyła w słowa lekarza, bo wojna zniszczyła zdrowie tej młodej wtedy dziewczyny. Razem z moim tatą przygotowywali się na najgorsze. Wszystko dobrze się skończylo, mama żyła jeszcze 50 lat, przeżyła tamtego lekarza i nigdy już nie chorowała. Kiedyś, grzebiąc w szkatułce pamiątek rodzinnych, znalazłam dwa liściki. Pisał je mój tata do mamy, gdy mnie urodziła. Blagał w nich, żeby mnie nikomu nie oddawała… a ja dopiero wtedy, prosząc o wyjaśnienie ich zamierzeń, dowiedziałam się prawdy. Jako matka dwóch córek mogę sobie wyobrazić, co moja mama przeżywała przez te pozostałe do porodu miesiace. Cieszę się i bardzo jej dziękuję, że była silna mimo słów lekarza, nie załamała się lecz na wszelki wypadek szukala najlepszego rozwiązania.