Pamięć energetyczna pomieszczeń – Pobłogosław swój dom!

Gdziekolwiek przebywamy, pozostawiamy tam swoje ślady: zapach, odciski palców, zgubiony włos itp. Pozostawiamy również swój ślad energetyczny. Dzięki temu radiesteci lub jasnowidze są w stanie odnaleźć zaginioną osobę, dodajmy żywą bądź martwą. Ów ślad energetyczny jest niepowtarzalny i utrzymuje się jeszcze długo po naszym odejściu.

Dowiedziono, że w naszym organizmie nieustannie zachodzi proces emisji pola elektromagnetycznego. Wiąże się on z reakcjami biochemicznymi następującymi w ludzkim ciele. Jest to zjawisko absolutnie mierzalne i łatwe do zaobserwowania np. kiedy poruszamy się wokół małego odbiornika radiowego, jego sygnał może być silny lub zakłócony w zależności od odległości dzielącej nas od urządzenia.

Medycyna Dalekiego Wschodu, ma na sprawę energetyki ludzkiego ciała nieco inne spojrzenie. Od wieków bada energię utrzymującą przy życiu wszystkie istoty. Owa tajemnicza moc nazywana jest praną, maną lub chi. Energia ta płynie przez czakry, czyli centra energetyczne organizmu, a te rozprowadzają ją po ciele eterycznym. Z tymi procesami związana jest istota ludzkiej aury.

Według definicji słownikowej, aura to niewidzialna emanacja lub pole energetyczne, które otacza wszystko, co żyje. Osoby sensytywne potrafią, na podstawie kolorów aury określić stan psychofizyczny konkretnego człowieka. Wiemy, że aura może zmienić się gwałtownie pod wpływem silnych emocji, bólu lub jakiegokolwiek niekorzystnego impulsu.

Patrząc na zagadnienie z tej perspektywy łatwo zrozumieć, że aura jaką roztacza wokół siebie dana osoba odzwierciedla energię życiową, którą ten ktoś emanuje.

Znamienne jest, jak wiele powszechnie używanych powiedzeń, odnosi się do energetyki ciała oraz interakcji z otoczeniem na tym właśnie poziomie. Mówimy często: „energia go rozpiera”, „widać, że nie ma energii”, „dostałam zastrzyk pozytywnej energii”. Są to idee bardzo silnie zakorzenione w naszej świadomości, co potwierdza nie tylko obecność niewidzialnej acz naturalnej siły, która człowieka wzmacnia, ale również możliwość operowania ową energią i przekazywania jej innym osobom. Co nie mniej ważne, nasza osobista, unikalna emanacja nasyca miejsca, w których spędzamy dużo czasu.

W stanie spokoju i harmonii jesteśmy stabilni i tym wypełniamy przestrzeń wokół nas. Niestety, w chwilach gniewu, złości, złorzeczenia, etc. wyrzucamy z siebie „złe strzały”, które z czasem wsiąkają w ściany, meble, obrazy oraz pozostałe rzeczy znajdujące w pobliżu. Tak samo dzieje się, kiedy odczuwamy strach. Oczywiście doraźnie, jako rodzaj bodźca wyzwalającego reakcje obronne, strach jest wręcz potrzebny. Jednak, kiedy odczuwamy go permanentnie, wyniszcza on organizm na wielu poziomach. Nasze ciało fizyczne i ciała subtelne poddane dotkliwej presji, wytwarzają energię o niskiej wibracji. Podobnie dzieje się przy długotrwałym bólu, gdyż, jak pokazuje praktyka, cierpienie fizyczne bynajmniej nie uszlachetnia.

Nieprzypadkowo, po wizycie w szpitalu czy przychodni lekarskiej, bardzo często jesteśmy przygnębieni emocjonalnie lub osłabieni fizycznie. Możemy to zjawisko racjonalizować, mówiąc o sennej atmosferze albo wpływie przytłumionego światła, jakie z reguły używane jest w takich miejscach. Prawda jest taka, że to właśnie kontakt z energią innych chorych oraz tym, co przez lata skumulował sam budynek, działa na nas w ten przykry sposób.

I tu dochodzimy do meritum: czy budynki i przedmioty mogą oddziaływać na człowieka?

  1. Miejsca złe

Ludzie od zarania dziejów rozpoznawali i unikali miejsc emanujących anomalną, niekorzystną energią. W starożytności pomagali im w tym kapłani, wróżbici lub inne, obdarzone zdolnościami paranormalnymi osoby. Nawet pozbawieni tego wsparcia, wyczuwali miejsca złe, przeklęte, pulsujące niekorzystną energią, napiętnowane zbrodnią. Konsekwentnie izolowali się od nich w obawie o następstwa stałej interakcji.

Nasi mądrzy pradziadowie wiedzieli, że pod drzewem wisielców nic nie urośnie. Starannie separowali przestrzeń żywych od cmentarzy, aby nie naruszać równowagi między sacrum śmierci a profanum życia. Nie mieszali energii.

Istotnym dla nich zasadom i ostrzeżeniom nadawali formę legend lub przypowieści. Ten prosty zabieg, czynił ustną formę przekazu nieco atrakcyjniejszą, zwłaszcza dla dzieci, które naturalna ciekawość świata pcha w miejsca niebezpieczne. Z czasem folklor mocno pomieszał się z nową religią i stąd pojawiły się postacie diabłów lub złych duchów, tak mocno eksponowane w ikonografii chrześcijańskiej.

Miejsca najczęściej kojarzone ze złą energią to:

– Rozstajne drogi, gdzie grzebano samobójców i podobno odprawiano praktyki czarno magiczne. Dodajmy, że zwyczaj stawiania kapliczek na rozstajach miał stanowić swego rodzaju antidotum na zło czające się w owych miejscach.

– Stare, zrujnowane zamki, co nie dziwi, jeśli uświadomimy sobie, jak często ich mury spływały krwią, a lochy przesiąkały energią torturowanych ofiar. Iluż biednych poddanych wyzionęło ducha w poczuciu niewyobrażalnej krzywdy, która zawsze wraca do krzywdziciela w tej czy innej formie.

– Budynki klasztorne (zwłaszcza opuszczone) z tej przyczyny, że przez dziesiątki lat umartwienie i samookaleczanie było tam codziennością, a miejsca te w wypadku kobiet stawały się więzieniem i elementem opresji wobec nich, poza tym bywało, że podziemia klasztorne skrywały mroczne sekrety możnych tego świata.

-Budynki więzienne, areszty i wszelkie miejsca represji z wiadomych względów,

-Szpitale, szczególnie psychiatryczne – pamiętajmy, że podczas II Wojny Światowej, Niemcy przeprowadzali akcję T-4 eufemistycznie nazywaną „likwidacją życia niewartego życia”. Podczas tejże akcji, bestialsko wymordowano pacjentów a także lekarzy i pielęgniarki, często grzebiąc ich szczątki na terenie przyszpitalnych parków lub w pobliskich lasach.

– Miejsca kaźni, masowe groby ofiar mordów.

– Dawne cmentarze, skąd nie ekshumowano szczątków ludzkich. Sztandarowym przykładem jest warszawskie osiedle Muranów, wybudowane nie tylko na gruzach getta, ale przy wykorzystaniu cegieł ze zburzonych domów. To najbardziej nawiedzona dzielnica stolicy, a paranormalne manifestacje, zgodnie z opinią badaczy, nasilają się tam w czasie świąt żydowskich.

Miejsca te skumulowały tak ogromną ilość energii o bardzo niskiej wibracji, że występowanie tam wszelkiego rodzaju zjawisk paranormalnych, wydaje się być czymś zgoła nieuniknionym.

Osoby przebywające w miejscach, o których mowa, słyszą głosy, przeraźliwe jęki, odczuwają obecność niewidzialnych istot, obserwują samoistnie poruszające się przedmioty. Często odczuwają również nagłe, drastyczne zmiany temperatury otoczenia, a przede wszystkim ogarnia je przemożny strach, nad którym nie są w stanie zapanować.

Warto mieć na uwadze, że ludzka aura, stanowi jedyny w swoim rodzaju system wczesnego ostrzegania. To czego nie jesteśmy w stanie zobaczyć swoimi fizycznymi oczyma, wykrywa właśnie aura. Obecność istoty bezcielesnej w świecie fizycznym jest czymś tak nienaturalnym, że człowiek potrzebuje natychmiastowego komunikatu o wystąpieniu tej aberracji. I takowy otrzymuje – czujemy czyjąś obecność, mimo że nikogo nie dostrzegamy. W takiej chwili doświadczamy dysonansu poznawczego, ponieważ świadomość połączona z mózgiem ma wyćwiczone schematy funkcjonowania w świecie fizycznym. Stąd rodzi się napięcie, a następnie strach. Uruchamiają się instynkty całkowicie pierwotne, wręcz atawistyczne – pragniemy uciec z miejsca zagrożenia i to właśnie robimy.

Z reguły miejsca cieszące się złą sławą są powszechnie znane i dla własnego dobra należy omijać je szerokim łukiem. Trauma, jakiej potencjalnie możemy tam doświadczyć, bez wątpienia odbije się na naszym zdrowiu.

  1. Domy i mieszkania

Nieco inaczej wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o nasze domy lub mieszkania. Pierwsza sprawa to moment kupna lub wynajęcia nowego lokum. Zwykle interesuje nas lokalizacja obiektu i cena. Merkantylne podejście do tematu może zaowocować problemami w przyszłości.

Jeśli na poważnie rozważamy konkretną ofertę, to dla własnego dobra powinniśmy spędzić w tym lokalu więcej niż kilkanaście minut. Dobrze się rozejrzeć, spróbować poczuć czym to miejsce emanuje. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, warto przeprowadzić kwerendę w internecie, sprawdzić czy pod wskazanym adresem nie działo się nic odbiegającego od normy. W ostateczności popytać sąsiadów. Szczególnie starsze panie, które często czują się bardzo samotne i chętnie poświęcą nam swój czas.

Może się okazać, że choć w tym obiekcie nie doszło do czynów kryminalnych to jednak mieszkali tam ludzie skłóceni ze sobą, agresywni lub nienawistni. Agresja może przyjmować również formę mentalną!

Któryś z mieszkańców mógł latami chorować i jego cierpienie stało się energetyczną częścią danej przestrzeni. Wieloletnia kumulacja pewnych zachowań, myśli, życzeń prowadzi do powstawania tak zwanych myślokształtów, które potrafią osiągać niebotyczne rozmiary i bywa, że są mylone z duchami.

Rzecz jasna znane są przypadki faktycznych nawiedzeń duchowych bądź demonicznych, jednak ich skala jest nieporównywalnie mniejsza od pospolitych zanieczyszczeń energetycznych.

 

„Czasami zdarza się, że do już istniejącego myślokształtu, dołączamy nowy, własny i wzmacniamy go w takim stopniu, że może on działać przez wiele lat.

Utworzony przez nas myślokształt o olbrzymiej mocy może wywierać szkodliwy lub dobroczynny wpływ na właściciela i innych ludzi, a nawet zwierzęta. Myśląc o kimś z uczuciem miłości, przyjaźni lub złości, kierujemy taki myślokształt do adresata i jeśli w nim są podobne wibracje, przyczepia się do jego aury.

Jeśli w adresacie nie ma podobnych wibracji to odbija się on od niego i wraca zwielokrotniony do nadawcy, powodując ruinę jego zdrowia, fizycznego, psychicznego i zaburzenia pracy umysłu – w przypadku złej intencji.”[1]

Wniosek jest prosty, jeśli życzymy ludziom dobrze, to i do siebie dobro przyciągamy. Jeśli życzymy źle, przeklinamy własne życie.

Tak czy inaczej, warto oczyścić mieszkanie zanim się do niego wprowadzimy. Istnieje wiele praktycznych metod:

-okadzanie dymem białej szałwii,

-egzorcyzmowana woda lub sól,

-świece woskowe

– kamertony, gongi,

(Mam dobrą wiadomość dla właścicieli kotów – zwierzęta te posiadają ogromną moc i potrafią przetwarzać złą energię na korzystną.)

Wszystkie z wymienionych czynności powinny być oczywiście podparte solidnym fundamentem naszej intencji i afirmacji. Jest to warunek sina qua non skuteczności proponowanych metod.

Dom to nasza świątynią i tak trzeba go traktować. Dlatego nawet w miejscu, gdzie ludzie się kochają i żyją w harmonii warto zrobić energetyczne porządki. Tak się składa, że nie jesteśmy samotnymi wyspami i na co dzień stykamy się z energią otoczenia.

Moim zdaniem, aby skutecznie zabezpieczyć dom, nie trzeba wielkich rytuałów ani skomplikowanych inkantacji. Najskuteczniej działa codzienne błogosławieństwo. Wystarczy, wstając rano powiedzieć – „Błogosławię mój ukochany dom i ziemię, po której stąpam”. Z wdzięczności można dodać – „Dziękuję za bezpieczne miejsce do życia, jestem wdzięczna za wszystko, co otrzymuję”. Pamiętajmy, że egzorcyzmować można również miłością, a ta, jako piąty żywioł posiada ogromną moc.

 

[1] http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/mysloksztalty-alina-zagolska/

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *