W drodze do Wiecznego Domu – wątpliwości

Dzięki nowoczesnym technikom reanimacyjnym coraz więcej ludzi wraca ze stanu śmierci klinicznej do swojego fizycznego ciała. Z kolei spektakularny postęp komunikacyjny, pozwala, aby ich doświadczenia docierały do ogromnej rzeczy osób zainteresowanych tematem „życia po życiu”.

Te relacje z reguły są bardzo pozytywne i przepełnione spokojem. Niosą nadzieję i jasny przekaz dla żyjących. Treść owego przekazu można zawrzeć w kilku słowach: śmierci nie ma!

Osoby sceptyczne kwestionują opowieści z zakresu NDE właśnie ze względu na ich „sielskość” i zarzucają im zbytni idealizm. Niektórzy sugerują, że dochodzi tu po prostu do wyparcia tego, co nieprzyjemne na korzyść wrażeń pozytywnych.

Nie wiem czy tak jest, ale mogę przyjąć, że z psychologicznego punktu widzenia istnieje taka możliwość. Potencjalnie, zwłaszcza ludzie, którzy opowiadają o swoich doświadczeniach z pogranicza, dopiero po wielu latach, mogli poddać je pewnej segregacji, eliminując fragmenty przykre i nieprzystające do typowych skryptów poznawczych. Przykładowo człowiek po opuszczeniu ciała znalazł się w ciemnym tunelu i bardzo się bał. Nagle, w niepojęty sposób, został przeniesiony do innego świata, gdzie spotkał swoich bliskich. Po latach obraz ciemności i strachu zaciera się, a pozostaje tylko przyjemne wspomnienie dotyczące spotkania z rodziną. Nie ma to nic wspólnego z konfabulacją, Świadomość posiada po prostu wiele mechanizmów obronnych i w marę potrzeby korzysta z nich.

Nawet jeśli niewielki odsetek tych historii rzeczywiście uległ opisanym wyżej procesom to nie dyskredytuje całej reszty. Nie mówiąc już o tym, że istnieje wiele relacji, przepełnionych strachem, bólem i uczuciem samotności wypełniającym myśli niewypowiedzianą rozpaczą. Zdarzają się osoby, które przyznają, że w momencie przedśmiertnym widziały wszystkie najbardziej wstydliwe i odrażające momenty własnego życia. W niektórych wizjach pojawiają się istoty czy stworzenia agresywne lub niechętne danej duszy.

Jasno widać, że mają miejsce również doświadczenia dalekie od sielanki i być może właśnie one potwierdzają realność wszystkich pozostałych zdarzeń. Gdyby bowiem nie występowały, uzasadnionym byłoby domniemanie, że to nasz mózg funduje nam ckliwy, wręcz momentami egzaltowany obraz, ułatwiający odejście.

Odnoszę wrażenie, że poprzez przebywanie w tym trudnym środowisku ludzi wcielonych na ziemi, nasze wyobrażenia na temat pierwotnego sensu dobra oraz miejsca będącego Kolebką wszystkich dusz, ulegają poważnej dewaluacji. Niestety zdarza się nam przykładać niewłaściwą miarę do rzeczy i zdarzeń, których nie jesteśmy w stanie objąć ludzkim rozumem.

Otrzymuję listy od osób, które najwyraźniej uznają, iż wyznawana przez nich religia jest tak niezwykle ekskluzywna, że zapewnia przejście do Zaświatów w towarzystwie świateł, cudownych, mistycznych istot itp. Natomiast każdy innowierca może mieć jedynie złudzenie, iż towarzyszom mu podobne okoliczności. Prawdziwego Światła nie jest przecież godzien.

 

Człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego. (Luk. 6.45) [1]

Zastanawiam się, gdzie w tym wszystkim miejsce na ekumenizm? Czy zatarł się już całkowicie obraz Jana Pawła II, pogrążonego w modlitwie z przedstawicielami wszystkich religii?

Przypomnę może ten tekst:

Dla Jana Pawła II takie kontakty były naturalną konsekwencją jego podejścia do życia i ludzi. – Przykazanie: „Kochaj bliźniego jak siebie samego” traktował dosłownie i poważnie. Nie: Będę cię kochał, jeśli tylko będziesz katolikiem, tylko: Kocham cię, bo wszyscy ludzie są równi i warci tej miłości. Wychodził z założenia, że każdy mówi do Boga, robimy to jedynie w inny sposób – tłumaczy bp Tadeusz Pieronek.[2]

 

Oraz bardzo piękny komentarz dotyczący działań w kierunku dialogu między religiami:

Tu pojawia się bardzo ważny moment związany z uzmysłowieniem sobie, że Bóg jest też w innych religiach (zbawcze znaczenie innych tradycji religijnych świata dla ich wyznawców), a zbawienie w Jezusie Chrystusie jest możliwe dla ludzi, którzy nie wyznają wiary w Niego i nie należą do Kościoła katolickiego. Każda religia jest darem Bożym dla ludzkości, każda niesie jakiś aspekt komplementarny (powinniśmy dostrzegać to, czym nas wzbogaca, a nie tylko to, czego jej brakuje). Łaska dialogu pomiędzy religiami polega bowiem na możliwości wzajemnego ubogacania się.[3]

Może warto byłoby przemyśleć pewne radykalne sformułowania i poszukać elementów wyjątkowości swego istnienia na innych, bardziej praktycznych płaszczyznach osobowości. Realizować się poprzez sztukę, żyć tak pięknie żeby kojarzyło się to właśnie z unikalnością i wyjątkowością ? Nie oceniać lecz zaufać Najwyższemu Dobru.

Nie ulega wątpliwości, że dróg do Wiecznego Domu może być wiele, a w kluczowym momencie, drogowskazem stanie się energia, płynąca z przestrzeni serca. Wszak „Tam dom twój, gdzie serce twoje”.

 

 

 

Zdjęcia papieskie pochodzi ze stron:

https://chnnews.pl

https://religie.wiara.pl

 

 

[1] http://www.biblia-internetowa.pl/Luk/6/45.html

[2] https://gazetakrakowska.pl/jan-pawel-ii-i-inne-religie-nauczyl-szanowac-zydow-i-muzulmanow/ar/3415415

[3] https://szlakami.pl/dialog-miedzyreligijny/

Otagowano , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

2 odpowiedzi na „W drodze do Wiecznego Domu – wątpliwości

  1. Ammar komentarz:

    Piękny i ważny tekst do osobistego przemyślenia i co najważniejsze wykorzystania w relacjach z drugimi. warto myśleć samodzielnie, nawet dziś, kiedy to jest maksymalnie utrudniane i wyśmiewane.Nikt nam samodzielnego myślenia nie odbierze chyba że sami z tego zrezygnujemy. Pytanie czy warto wybierać opcję rezygnacji z własnego ja. Ogromny szacunek dla Autorki za cierpliwe drążenie spraw najważniejszych i dzielenie się z nami owocami swoich przemyśleń.

  2. sage komentarz:

    Większość ludzi niestety powiela błędy innych i nie analizuje dokładnie tekstów biblijnych, a mianowicie w Starym Testamencie wyraz „rea” – towarzysz, druh, w N.Testamencie „plesios” – bliski, sąsiedni, nie oznaczają drugiej osoby fizycznie. Po grecku druga osoba fizycznie, po sąsiedzku będąca, przyjaciel, bliźni dosłownie to „pelas”. W przypowieści Jezusa o samarytaninie, Jezus pyta rozmówcę, kto jest tym bliźnim i prawidłowa odpowiedź pada, że bliźni to ten co udzielił pomocy potrzebującemu, a nie jest nim potrzebujący, czyli Bóg jest naszym bliźnim, naszym druhem i towarzyszem. Będziesz Go kochał jak siebie samego, wyraz „hos” oznacza jak lub jako, może być tłumaczone aby lepiej zrozumieć: Będziesz Go miłował jako siebie samego, znaczy że my jesteśmy On (Bóg/Świadomość/Duch), a On to my. Nawet myśląc jak większość, że bliźni to drugi człowiek, to jak mamy go kochać jak siebie samego, a czy my zawsze kochamy siebie samych? Jeśli nie kochamy siebie samych lub słabo kochamy, to żeby spełnić przykazanie musimy i nie kochać innych lub słabo ich kochać, bo pisze: jak siebie samego i wychodzi absurd.
    Zrozumienie tekstu ewangelii, to sięgnięcie do oryginalnego tekstu i głęboka jego analiza. Tego właśnie pragnie Bóg, miłości do Niego, ukrytego w Jego Słowach. Bóg nie zwraca uwagi na tytuły i stanowiska, daje mądrość tylko swoim wielbicielom i szukającym Go.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *