Komentarz czytelniczki:
„Akurat tutaj bym ducha nie widziała O tym, że zbliża się trzęsienie ziemi przewiduje mnóstwo różnego rodzaju zwierząt. Człowiek, który, na co dzień styka się z niebezpieczeństwem i trzęsieniami ziemi (górnik) mógł sobie wyrobić taki instynkt. Psychika Krzysztofa mogła „ubrać” ten instynkt w „skórę” dziadka, czyli kogoś, kogo Krzysztof kochał i mu ufał. Nie doszukiwałabym się tu duchów, a raczej podziwiała instynkt człowieka Pozdrawiam wszystkich duchomaniaków ”
Powyżej przedstawiam komentarz Pani, która podpisała się imieniem Xenia. Zawiera bardzo interesujące uwagi. Postanowiłam, że będzie kanwą dzisiejszego wpisu.
Zjawiska tak subtelne jak te przedstawiane na blogu zawsze będą wzbudzały kontrowersje, ponieważ udokumentowanie ich w większości przypadków pozostaje poza zasięgiem kamer, aparatów czy innego sprzętu elektronicznego. Wymykają się one „szkiełku i oku” i często jedynym dowodem na ich istnienie pozostają zeznania świadków. Daje to oczywiście pole do popisu sceptykom i tak zwanym racjonalistom. Jestem przekonana, że przemyślenia Pani Xeni nie są pozbawione racji. Opisała, bowiem działanie nadświadomości, która potrafi zrobić wiele, aby uratować ludzkie życie. Zapewne przebywanie przez wiele lat w nienaturalnym i groźnym środowisku, wyostrza zmysły. Aby informacja została przyjęta, a czynność wykonana natychmiast, nadświadomość przekazuje ją w takiej formie, jaka wydaje się być najbardziej skuteczna. W przypadku tej konkretnej osoby wybrany został motyw dziadka. Istoty kochanej, ale też bardzo charakterystycznej, wręcz nie do podrobienia. Zabieg ten spotęgował efekt. Tak wyjaśnia sprawę nauka. Tak mogło być. Interpretacja jest kwestią indywidualną. Dla jednego odbiorcy naukowe podejście jest w tej konkretnej sytuacji oczywiste. Ktoś inny powie: nie wieżę teoriom Junga czy Freuda to był mój dziadek, widziałem go, uratował mi życie. Osoba wierząca może przyjąć, że jej Anioł Stróż zadziałał incognito.
Jakiś czas temu na jednym z kanałów ( chyba Discovery) obejrzałam film dokumentalny. W Nowym Orleanie zawalił się budynek mieszkalny. Ponieważ do katastrofy doszło późną nocą wielu mieszkańców już spało. Jednak kilkoro z nich tuż przed tym dramatycznym wydarzeniem znalazło się na zewnątrz. Młody niewidomy mężczyzna zeznał, że usłyszał bardzo dziwne dźwięki w ścianie. Dźwięki te zaniepokoiły go do tego stopnia, iż podjął decyzję o opuszczeniu mieszkania i przenocowaniu u rodziny. Starszy pan ocalał dzięki swojemu czworonożnemu przyjacielowi. Pies w pewnej chwili zaczął drapać w drzwi i skamleć. Widać było, że za wszelką cenę chce wyjść z mieszkania i zachęca do tego właściciela. Pan ten myślał, że piesek chce wyjść za potrzebą. Młoda kobieta zapomniała zabrać z samochodu dokumenty, które koniecznie chciała przejrzeć przed snem. I wreszcie pani w średnim wieku, przebudziła się i dostrzegła zarys sylwetki stojącej obok okna. Usłyszała też głos ( podobny do głosu zmarłej mamy), który kategorycznie nakazał opuścić budynek. Najbardziej oczywista jest sytuacja z psem. Zwierzęta mają zmysły nieporównywalnie wrażliwsze od ludzkich. Osoba niewidoma również słyszy więcej niż każdy z nas, dzięki czemu inaczej odbiera i interpretuje rzeczywistość. Zapominalska młoda dama – czyżby zbieg okoliczności? Osobiście nie wierzę w przypadki. Ostatnia ocalona – być może pomogła jej matka? Jeśli jesteś deterministą uznasz, że nie było im przeznaczone umrzeć, a siła wyższa kierująca losem człowieczym wykorzystała wszystkie dostępne środki, aby ocalić te konkretne osoby. Jeśli liczy się dla ciebie tylko tu i teraz uznasz, że „mieli fart”. Nasz obiektywizm jest często bardzo subiektywny. Nie ma się, czemu dziwić. Trudno, zwłaszcza w starszym wieku, odrzucić względy kulturowe, religijne czy światopoglądowe i z czystym niczym niezmąconym umysłem dokonać bezstronnej analizy sytuacji. Wiara determinuje nasze życie oraz poglądy i nie chodzi mi tylko o wiarę w Boga. Wierzymy, że pani X mówi prawdę albo nie wierzymy. Wierzymy, że dany lek czy terapia nam pomoże, albo przyjmujemy go bez wiary, jednocześnie negując jego skuteczność. Wierzymy w potęgę miłości, albo w potęgę pieniądza lekceważąc wszelkie uczucia wyższe. Decyzja należy do nas. Logiczną konsekwencją jest interpretacja wydarzeń dziejących się w naszym życiu. Jeżeli ktoś przyjmuje, że wiara w duchy i zjawiska nadprzyrodzone tudzież w Boga jest oznaką ciasnoty umysłowej, to żeby go sto serafinów przeniosło przez sfery niebieskie i posadziło po prawicy Pana uzna on, że cierpi na zaburzenie psychiczne lub ma guza mózgu. I Odwrotnie osoba odbierająca świat z perspektywy duchowej apriorycznie rozpatrzy każde zjawisko, jako potencjalnie metafizycznie. Jednym słowem samo życie.
Pani Xeni dziękuję za komentarz i również bardzo serdecznie pozdrawiam!
Super wpis, interpretujmy życie jak nam pasuje… ale emocjonalnie, oczywiście!
Ciekawe jak sceptycy zareaguje na to, że:
Wow cały wpis o moim komentarzu. 🙂 Dziękuję. Ale w kwestii małego tłumaczenia: wierzę, źle, ja WIEM, że duchy istnieją. Każdy z nas jest duszą żyjącą w ciele. Po śmierci nie każda dusza odchodzi do swojego świata, wiele zostaje z różnych powodów. To tak zwane duchy, które mogą informować nas o zagrożeniu. Wierzę w to. Tylko akurat ta sytuacja (górnik, trzęsienie ziemi) jest dość specyficzna i nie doszukiwałabym się w niej duchów. 🙂
Pani Xeniu rozumiem intencię i dziekuję za inspiracje .