Powiązania karmiczne cz.1

Częstym tematem korespondencji otrzymywanej od Państwa jest reinkarnacja, a przede wszystkim powiązania z poprzednich żywotów, wpływające, w mniemaniu autorów owych listów, na ich obecne życie. Postanowiłam ustosunkować się do tematu globalnie, odnosząc się w niniejszym tekście do wielu istotnych dla Państwa kwestii.

Wiara w to, że ludzie umierają i odradzają się w nowych ciałach, obecna jest w wielu religiach. Hindusi, buddyści, animiści i inne grupy wyznaniowe, akceptują tę doktrynę, choć rozumienie jej przyjmuje różne formy. Wątek wierzeń reinkarnacyjnych obecny jest w kultach pogańskich m.in. u Celtów. Gnostyckie nurty judaizmu, chrześcijaństwa, a nawet islamu uznają wędrówkę dusz za ważny element swej filozofii.

Nigdy nie ukrywałam, że transmigracja dusz jest dla mnie czymś oczywistym, zgodnym z moim postrzeganiem świata widzialnego i ukrytego oraz przyjętym etosem, któremu staram się pozostać wierna.

Historycznie i filozoficznie rzecz biorąc główna idea karmy głosi, że czyny tworzą przyszłe doświadczenia i przez to każdy kształtuje własne życie, cierpienie lub szczęście. Nasze działania, ale także myśli rodzą konsekwencje jakie sprowadzamy na siebie i innych.

Po pierwsze: nie jesteśmy biernymi obserwatorami rzeczywistości, lecz kształtujemy ją poprzez własne subiektywne wybory. To, czym codziennie karmimy swój umysł, informacje i uczucia, na których się skupiamy, aktywnie na nas wpływają. Poprzez nas oddziałują na wszystkich wokół, a następnie rzutują na wspólne działania i interakcje w jakich pozostajemy.

Jest to wniosek całkowicie logiczny i zgodny z zasadą: zasilasz to o czym myślisz.

Po drugie: nie podejmujemy decyzji bez znaczenia, gdyż każda z nich plecie kobierzec naszego życia. Tylko ten kobierzec zabierzemy ze sobą do Wiecznego Domu. Jak mniemam owa niewidzialna tkanina w buddyzmie zwana jest śladem karmicznym.

„Ślad karmiczny (transliteracja Wyliego: bag chags wymowa: pagczag) – w tradycji buddyjskiej rodzaj energii, pozostałość każdego działania, także werbalnego i umysłowego, które było chociażby w subtelny sposób zabarwione niechęcią lub pożądaniem. Ślady karmiczne „przechowywane są” w podstawie świadomości każdej istoty, zwanej kunszi namsze (sanskryt: alaya vijñāna), i po pewnym czasie manifestują się w postaci zdarzeń rzeczywistych lub np. snów.[1]

Często nie pamiętamy doświadczeń z poprzedniego życia, co nie oznacza, że go nie przeżyliśmy. Nota bene, reinkarnacyjna amnezja też jest złudzeniem, gdyż w stanie głębokiej hipnozy możemy odczytać każdy zapis zawarty w kronice naszej świadomości.

Zapominamy o poprzednim wcieleniu, abyśmy łatwiej mogli utożsamić się ze swoim obecnym ciałem i wcielić w kolejną rolę. Przychodząc na ten świat na nowo wchodzimy do gry zwanej życiem i nie pozostaje nam nic innego jak grać takimi kartami jakie otrzymaliśmy. Tak naprawdę ważna jest tylko pula doświadczeń i zebrane dobro. Zwłaszcza dobro to niedewaluująca się moneta wieczności.

Bywa, że dzieci mają szczególnie silne przebłyski z poprzedniego życia i potrafią zaskoczyć zdumionych rodziców.

Fragment listu Blanki:

Moja córka ma pięć lat i muszę przyznać, że jak na ten wiek jest bardzo rozgarniętą dziewczynką. Ostatnimi czasy i ja i mąż mieliśmy w pracy bardzo trudny okres. Niestety odbiło się to poważnie na naszych relacjach z córeczką. Kilka razy zawiedliśmy ją i poświęcaliśmy jej bardzo mało uwagi. Kilka tygodni temu wróciłam z pracy wyjątkowo późno. Niestety nie poszłam z córcią na lodowisko, tak jak obiecałam.

Mała była już w łóżeczku, ale wstała i przybiegła do salonu. Siedzieliśmy z mężem przy stole. Córka stanęła przede mną, nie wydawała się rozespana. Powiedziała tak:

Jesteś okropna. Jak ja byłam twoja mamą to się tobą opiekowałam i dbałam o ciebie.

Odparłam, że ją przepraszam za spóźnienie, ale żeby nie mówiła takich rzeczy, bo to ja jestem mamą a ona dzieckiem. Te słowa wyrżnie ją rozdrażniły:

Byłam twoją mamą kiedyś, w innych czasach. Miałyśmy dom w Hiszpanii i dużą rodzinę.

Zaczęła jednym tchem wymieniać imiona krewnych, nazwy ulic, jakieś zdarzenia, które podobno miały wtedy miejsce. Ja i mąż siedzieliśmy oniemiali. W pewnej chwili zauważyłam, że mąż zaczyna notować nazwy, którymi posługuje się mała. Oczywiście zapis był fonetyczny.

Córka w końcu rozpłakała się ze złości i zmęczenia. Kiedy ją uspokajałam powiedziała, że muszę jej uwierzyć, bo ona nie kłamie. Zaniosłam ją do łóżeczka, gdzie zasnęła.

Kiedy wróciłam do salonu miałam istny mętlik w głowie. Mój mąż wyciągnął laptopa i najnormalniej w świecie zaczął szukać wskazanych adresów. Byliśmy zdumieni, kiedy okazało się, że w Hiszpanii istnieją takie miejscowości, a nawet jedna z nazw ulic też okazała się prawdziwa. Reszty nie znaleźliśmy, ale mogła to być kwestia złego zapisu. (…)

Nigdy nie zastanawialiśmy się nad życiem po życiu, reinkarnacją i takich sprawach. Jednak jako ludzie myślący musimy przyznać, że nasze dziecko mówiło rzeczy niezwykłe. Zarówno ze względu na swój wiek jak i na ilość szczegółów. Nie byliśmy do tej pory w Hiszpanii, a nawet gdyby to wymieniony obszar nie jest jakoś szczególnie atrakcyjny turystycznie. Córka nie mogła też znać tych miejscowości z czyjejś opowieści lub filmu, a nawet gdyby ja słyszała nie wierzę by pięciolatka zapamiętała tyle szczegółów. (…)

Pomijając zgodność szczegółów, dla mnie równie poruszająca była jej opowieść o macierzyństwie. Jeśli to wszystko prawda to była lepszą matką dla mnie niż ja jestem dla niej. Mam przed sobą temat do poważnej korekty.

W listach powtarza się wątek koligacji rodzinnych. Dzieci mówią : byłam twoją babcią, twoim wujkiem, bratem lub siostrą. Nasuwa się wniosek, że w obrębie rodziny tworzy się najwięcej węzłów karmicznych i trudnych, głęboko emocjonalnych traum. W świadomości, powstają jątrzące się rany, przemilczenia zmieniają się w truciznę, a słowa, które nigdy nie powinny paść stają się budulcem muru milczenia.

„Czemu robimy sobie świństwa? Bo gdy ktoś nas skrzywdzi, chcemy mu odpłacić tym samym. Nikt nie robi tego lepiej niż najbliższa osoba, bo nikt tak dobrze jak ty nie zna jego słabych punktów i pięt Achillesa. Im bardziej intymny jest wasz związek, tym bardziej ten drugi ci ufa. Im bardziej ci ufa, tym bardziej się odsłania. Wtedy nawet największe głupstwo staje się kulą, którą można wystrzelić prosto w oczy”.[2]

Transformacja śmierci nieco oczyszcza nas z ziemskich osądów i uprzedzeń. Jednak, najprawdopodobniej w wyniku złego rozumienia tego co drugiemu uczyniliśmy, trzeba nam dosłownie wejść w cudzą skórę, aby prawdziwie przerobić własne błędy.

Historia Marianny:

Mam, obecnie dziewiętnastoletniego syna Maćka, którego od wielu lat wychowuję samotnie. Z Maćkiem zawsze były jakieś kłopoty. W szkole szło mu nie najgorzej, ale relacje z rówieśnikami miał raczej trudne. W końcu kompletnie zamknął się w sobie. Stał się opryskliwy, bardzo niesprawiedliwy i niedobry dla mnie. Nie wiedział sam czego chce, a każda moja próba nawiązania z nim kontaktu kończyła się awanturą.

Krótko po siedemnastych urodzinach znalazłam go w wannie z podciętymi żyłami. Przewieziono go do szpitala, gdzie przetaczano mu krew. Lekarz mówił, żebym poszła do domu, bo syn nie prędko odzyska przytomność. Zostałam jednak przy Maćku modląc się, aby przeżył.

W pewnej chwili syn otworzył oczy i spojrzał na mnie. Ja byłam bardzo rozżalona i powiedziałam: czemu mi to robisz, czemu mnie tak nienawidzisz? Ja się tak staram, dlaczego jesteś taki dla mnie?

Syn, jakby nieswoim głosem odpowiedział: Byłaś już moją matką. Ćpałaś i piłaś, a w końcu się powiesiłaś. Miałem sześć lat, a ty mnie zostawiłaś. Nie kochałaś mnie. Twój ojciec też mnie nienawidził i bił mnie. Przez niego zginąłem w wypadku. Nie było cię przy mnie. Dlatego to robię, dlatego taki jestem.

Maciek zasnął i ponownie obudził się dopiero po kilkunastu godzinach. Siedziałam przy nim jak sparaliżowana. Zastanawiałam się co on mi właściwie powiedział, co to znaczy? Jakie poprzednie życie miał na myśli? Szukałam odpowiedzi u wujka Google’a. Czytałam całą noc o reinkarnacji i jak to wszystko działa. Byłam w szoku, bo choć nie praktykuję to jednak zostałam wychowana w wierze katolickiej, a tam się o takich sprawach nie mówi.

Po tej próbie samobójczej Maciek zmienił się niesamowicie. Stał się innym człowiekiem, dobrym i pozytywnym. Jakby narodził się na nowo. Stosunki między nami zaczęły się bardzo dobrze układać. Kiedyś opowiedziałam Maćkowi tamtą sytuację. On niczego takiego nie pamięta. Jest racjonalistą i nie wierzy w „takie rzeczy”. Sugerował, że to mi się przyśniło.

Ja wiem swoje. Dosłownie chwilę przed tym jak Maciek się odezwał byłam na papierosie. Wracając kupiłam sobie kawę w automacie, a kiedy przemówił piłam tę kawę. Nie spałam.

Jak to możliwe, że on nic nie pamięta? Jakim cudem w ogóle do tego doszło?

 

Nie czuję się ekspertem, ale intuicja podpowiada pewne możliwości. Maciek stracił dużo krwi, praktycznie znalazł się na granicy życia i śmierci. Jeśli jego i matki plan wcieleniowym miał na celu uświadomienie jej skali przeżyć odtrąconego wcześniej dziecka, to wypowiedziane słowa stają się dopełnieniem owego planu. Świadomość (dusza) Maćka pragnęła, aby proces, który mógł zostać nagle przerwany, odniósł jednak pewien skutek. Stąd doszło do tej desperackiej próby wyjaśnienia jego postępowania. Chłopak może tego nie pamiętać, gdyż pewne rejony mózgu były w tym czasie mniej aktywne.

W odmiennych stanach świadomości również mistycy i święci nie pamiętali wypowiedzianych słów, choć nie ma wątpliwości, że mówili wiele i z sensem.

Na rzecz odmiennego stanu świadomości przemawia również fakt, że Maciek przeżył ogromną przemianę wewnętrzną. Zupełnie jakby usunął z przestrzeni duchowej niszczącą toksynę lub dokonał przełomu, wypełniając do końca swoje zadanie.

Oboje doświadczyli katharsis odkrywając mroczne tajemnice swego losu oraz ścieżki prowadzące do pojednania i wybaczenia. Zupełnie jak u Bułhakowa, przytrafiła im się noc „dokonywania rozrachunków”[3] podczas której zrzucone zostają maski i przebrania, a prawdziwie naga prawda wyzwala i nadaje rzeczom właściwą miarę.

Można by tę sytuację analizować głębiej, ale „Po cóż iść za tropem tego, co się już skończyło?”[4]

[1] Tenzin Wangyal Rinpoche: Tybetańska joga snu i śnienia

[2] Jonathan Carroll –Zakochany duch

[3] M. Bułhakow ,Mistrz i Małgorzata”, Warszawa

[4] Tamże

Otagowano , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

6 odpowiedzi na „Powiązania karmiczne cz.1

  1. Ammar komentarz:

    Chyba nadszedł czas żebyś poświęciła nową książkę na opis takich przypadków, sam google to za mało, każde następne pokolenie szuka potwierdzenia że to się dzieje, a najlepsze świadectwa zawsze pochodzą od tych, co są obok nas i mają ważne dla nas doświadczenia.

  2. Kajsa komentarz:

    Dziekuje! Takich opisow potrzebujemy, aby uwierzyc w sens zycia. Prosze o ksiazke ze zbiorem historii ludzi, ktorzy przezyli tego typu momenty w swoim zyciu. To bardzo budujace i dajace nadzieje, ze zycie nie konczy sie wraz ze smiercia ciala.

  3. Reinkarnacja ? Szkoda, że tak niewiele pamiętamy :) komentarz:

    Od najmłodszych chwil kojarzenia śniły mi się potworne sceny batalistyczne i … zagrożenie śmiercią podczas jakiejś egzekucji. Sny się powtarzały w różnych konfiguracjach, a był to czas, kiedy jeszcze telewizorów nie było, a do kina dwu/trzylatki się nie zabierało ! Zrywałam się w nocy z wrzaskiem niezrozumiałym dla rodziców … po przebudzeniu doświadczałam ulgi spokoju, że nic mi nie zagraża …. ! Pamiętam z dzieciństwa, że kiedy chłopaki bawili się w wojnę (Żoliborz Gdańska 2 – dom z podwórkami), wiałam do domu z panicznym strachem, chowając się dygocząc do szafy … Do teraz to pamiętam ….

  4. Krystyna komentarz:

    Dwukrotnie „udało” mi się zajrzeć w moje wcześniejsze wcielenia. Ale szczerze mówiąc, wciąż jakoś powątpiewam, czy to nie obrazy wyobraźni. Za pierwszym razem byłam prowadzona w medytacji przez osobę, która wiedziała co robi. Drugie odkrywanie, a trwało to kilka tygodni, przerabiałam sama też w medytacji. Skłoniły mnie do tego od dawna pojawiające się lęki na widok – czy to aniołków – takich nagrobnych, lamp zewnętrznych w postaci szczególnych latarenek i gotyckie okna, przypominające okna w kaplicy. A w takiej zaczęłam pojawiać się tuż przed zaśnięciem. Na początku myślałam, że to sen, ale gdy było tak drugi, trzeci raz zaciekawiło mnie co się dzieje. Ponieważ chciałam się tego dowiedzieć posłużyłam się medytacją. Nie od razu wszystkiego się dowiadywałam, może dlatego, ze często zasypiałam. To było smutne i męczące i wciąż się pojawiało samo z siebie, wciąż tuż przed zaśnięciem. Dopiero, gdy wszystko to, czego się dowiedziałam, otoczyłam Światłem, które zalało kaplicę, a ja poczułam się bardzo szczęśliwa, wtedy ustały te powtarzające się obrazy. Naprawdę nie wiem co myśleć, ale czuję, że to wszystko było prawdą. Dziękuję, że mogłam się tym podzielić, bo to nie jest łatwy temat.

  5. Marta komentarz:

    Czy moglaby Pani polecic jakas wspaniala publikacje na temat powiazan karmicznych? Moze byc w jpol lub j.ang.Bede bardzo wdzieczna.Dziekuje. Ps.JEST PANI NIESAMOWITA

  6. Krystyna komentarz:

    A co sie stalo z komentarzami?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *