Chrześcijanie południowej Europy wierzyli w reinkarnację aż do soboru w Nicei,[1] który to zakazał tego wierzenia (…) Platon opisywał dusze mające się odrodzić jako wybierające swoje przyszłe życia. Schopenhauer traktował to poważnie a spostrzeżenie Woltera, że nie jest bardziej dziwne żyć dwa razy niż raz, jest powszechnie znane. Obecnie większość współczesnych naukowców deklaruje, że nie wierzy w przetrwanie po śmierci. Przypuszczalnie do detronizacji duszy przyczyniły się idee Darwina oraz postępujący rozdźwięk między nauką a religią.
Autor: Ian Stevenson [2]
Na wstępie chciałabym przypomnieć sylwetki dwóch psychiatrów dziecięcych; Iana P. Stevensona (1918–2007) oraz dr. Jima B. Tuckera oraz poświęcić kilka zdań ich badaniom nad zjawiskiem pamięci poprzednich wcieleń u dzieci.
Ian P. Stevenson to amerykański psychiatra pochodzenia kanadyjskiego. Przez pięćdziesiąt lat pracował na University of Virginia School of Medicine jako kierownik katedry psychiatrii od 1957 do 1967 r, a jako profesor psychiatrii od 1967 do 2002r.
W kręgach naukowych Stevenson stał się znany z uwagi na prowadzone przez siebie badania nad reinkarnacją. Postawił śmiałą tezę, że emocje, wspomnienia, a nawet pewne cechy fizyczne mogą być przenoszone z jednego życia do drugiego. Twardo bronił swoich poglądów, uznając, że reinkarnacja wyjaśnia przypadki, których nie można wytłumaczyć ani dziedzicznością, ani uwarunkowaniami społecznymi. Miał na myśli zarówno niezwykłe zdolności i wiedzę posiadaną przez dzieci oraz ich choroby, fobie, a także szczególne znamiona fizyczne. W ciągu czterdziestu lat, prowadził badania w USA i zagranicą (Birma, Tajlandia, Indie, Sri Lanka, kraje islamskie), zbadał trzy tysiące przypadków dzieci pamiętających poprzednie wcielenia.
Jim B. Tucker, obecnie profesor psychiatrii i nauk neurobehawioralnych na University of Virginia, w 1986 r. ukończył studia, a następnie uzyskał specjalizację z psychiatrii ogólnej i dziecięcej. Tucker odnosił się krytycznie do idei reinkarnacji, aż do czasu, gdy zetknął się z pracami Stevensona, który stał się jego mentorem. Tucker prowadził własne badania, koncentrując się przede wszystkim na przypadkach z terenu Stanów Zjednoczonych. Zbadał i opisał ponad dwa i pół tysiąca takich fenomenów.
Zgodnie z jego ustaleniami ponad sześćdziesiąt procent dzieci pamiętających poprzednie wcielenia to chłopcy, blisko dziewięćdziesiąt procent w nowym wcieleniu posiada tę samą płeć co w poprzednim, a ponad siedemdziesiąt procent badanych podkreślało, że ich śmierć miała charakter gwałtowny i tragiczny. Okazało się również, że około dwudziestu procent dzieci zachowało wspomnienia ze stanu pomiędzy kolejnymi wcieleniami. W analizowanych przypadkach stwierdzono, że dzieci te są nieco inteligentniejsze niż ich rówieśnicy i odbierane są jako nad wiek dojrzałe. U badanych dzieci wykluczono choroby psychiczne. Tucker podkreśla, że wspomnienia te nie są wynikiem bieżącej traumy, a dzieci nie próbują w ten sposób znaleźć się w centrum uwagi.
Wspomniałam o dokonaniach owych uczonych, aby z całą mocą podkreślić fakt istnienia naukowych badań nad pamięcią poprzednich wcieleń. Często bowiem przedstawia się omawiany temat jako zjawisko oparte wyłącznie na wierze i z niej wynikające. Mało tego, ponownie narodzeni (badania Tuckera) ani w obecnym ani w poprzednim żywocie, nie byli związani z kulturą lub religią, w których reinkarnacja stanowiłaby oczywistość. Zatem istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że osoby te nigdy nawet nie słyszały o transmigracji dusz.
Proszę zwrócić uwagę na statystyki wynikające z badań. Większość dzieci opisuje swoją śmierć jako gwałtowną i często bolesną. Zatem można przypuszczać, że trauma, jakiej zostały w tamtej chwili poddane odcisnęła ogromne piętno stając się trwałą raną duchową. Zaś ich śmierć, często przypadkowa lub będąca wynikiem przemocy, brutalnie wyrwała ich z ram życia i ścieżki jaką dla siebie wybrali.
Przyjrzyjmy się historii Eljaha mieszkającego w mieście Ninety Six w USA. Chłopiec urodził się jako drugie i bardzo długo wyczekiwane dziecko. Ma starszą siostrę. Był dzieckiem zdrowym i problemy pojawiły się dopiero kiedy Elijah uczył się chodzić. Pierwsze kroki stawiał tak jakby bolała go prawa nóżka. Lekarze wykluczyli problemy natury fizycznej.
Chłopiec robił bardzo szybkie postępy w mowie i zaczął opowiadać rodzicom różne dziwne i straszne historie. Próbował również dać im wyraz rysując owe sceny. Często mówił o dzieciach, które ukrywał pod ziemią, o płonącym samolocie, z którego wyskoczył, a jego „poduszka nad głową” (nie znał słowa spadochron) zadziałała zbyt późno przez co w trakcie lądowania zranił się w nogę.
Elijah podczas Dnia Niepodległości po raz pierwszy zobaczył fajerwerki dostał napadu histerii. Krzyczał „nadchodzą, nadchodzą” i trudno było go uspokoić. Rodzice oraz siostra zauważyli też, że gdy chłopcu brakuje słów w rodzimym języku używa innych, obcobrzmiących wyrazów. Niektóre udało im się nawet rozpoznać.
Kiedy rodzice oglądali program na kanale historycznym i pokazano tam wystąpienie Hitlera, Elijah zaczął się śmiać. Powiedział: on mówi, że jest niepokonany i jest wspaniałym Niemcem Tłumaczenie pojawiło się dopiero po chwili, w dodatku w formie napisów.
Ojciec chłopca zrozumiał, że to co dzieje się z jego synem jest sprawą poważną. Ponieważ w dzieciństwie również prześladowały go sny o wojnie i doskonale pamiętał jak ciężko mu było, kiedy dorośli nie przywiązywali najmniejszej wagi do jego koszmarów, postanowił działać.
Na początek pokazał chłopcu zdjęcia samolotów z okresu II WŚ i poprosił, aby wskazał on samolot, którym latał. Z powodu inklinacji dziecka do języka niemieckiego myślał, że syn wybierze maszynę z floty niemieckiej. Tymczasem Elijah wskazał zupełnie inny samolot, używany podczas wojny przez Rosjan i uparcie twierdził, że to „samolot z jego kraju”.
Rodzice zebrali i ponownie przeanalizowali wszystkie wypowiedzi syna i doszli do wniosku, że mógł służyć w rosyjskich oddziałach desantowych. Skoczków zrzucano, aby wzmacniać siły rosyjskiej partyzantki. Na podstawie wskazówek otrzymanych od syna doszli do wniosku, że działał on na obszarze dzisiejszej Białorusi.
Internet i wirtualny dostęp do wielu archiwów bardzo ułatwił im sprawę. Odnaleźli akta kilku skoczków zrzuconych na tamtym terenie. Historia jednego z nich zdawała się zawierać wszystkie szczegóły, o których mówił Elijah. Skoczkiem tym był Piotr Petrowski. Żołnierz niezwykłej odwagi, odznaczony i awansowany do stopnia kapitana.
Dla pewności wydrukowali zdjęcia wszystkich skoczków i pokazali je synowi, pytając czy któraś osoba wydaje mu się znajoma. Siedmioletni wówczas chłopiec wskazał Petrowskiego mówiąc: to jestem ja! Można by rzec, że krąg wspomnień został zamknięty. Ból minął, a Elijah pragnie korzystać z życia i cieszyć się nim. Chciałby wykonywać pracę, w której będzie mógł pomagać ludziom i ich chronić.
Każde życie podlega siłom, które są poza naszą wolą i rozumem. Wydaje się jednak, że cokolwiek nas spotka, czegokolwiek doświadczymy, cokolwiek głęboko poczujemy, staje się natychmiast integralną częścią naszej osobowości. Wspomnień nie da się tak po prostu wymazać, bo najprawdopodobniej powstała luka mogłaby stanowić przyczynę poważnej aberracji osobowości.
Większość z nas, przynajmniej na poziomie świadomym, nie pamięta poprzedniego żywota. Dostęp do wspomnień zostaje zablokowany całkowicie lub przebijają się jedynie ich strzępki, których nie sposób ułożyć w logiczną całość. Jednak zdarzają się osoby głęboko w nich zanurzone.
Tak żywe wspomnienia jawią się niczym echo krzyku towarzyszącego im, gdy przedwcześnie opuszali swe ciała i wracali do Wiecznego Domu nie dokończywszy wyznaczonej misji . Powracający przechowali w sobie bolesne wspomnienia nie dlatego, żeby trwać w pętli bólu, lecz po to by opowiedzieć nam o nich. Innymi słowy nie pozwolili sobie na reinkarnacyjną amnezję by rzucić światło na to, co zostało przed nami zakryte.
Nie szukają zemsty, nie oskarżają ani nie osądzają. Moim zdaniem ukazują jedynie złożoność świata i praw nim rządzących oraz wrażliwość duszy. Te powroty odczytać można również jako umiłowanie życia i głębokie nim nienasycenie, co neguje założenia wszelkiej maści nihilistów.
Wracają, odbywszy podróż wiodącą stąd do wieczności będącej przecież esencją naszego tu i teraz. Niosą żywe przesłanie wyrażające się w jednym zdaniu: „śmierci nie ma”.
Nie powstałem w chwili narodzin ani w momencie poczęcia. Rosnę i rozwijam się przez niezliczone tysiąclecia… Wszystkie moje poprzednie jaźnie mają swe głosy i echa odzywające się we mnie… Będę się jeszcze rodzić niezliczoną ilość razy.
Jack London [3]
[1] Inne źródła podają, że na piątym soborze w Konstantynopolu w roku 553
[2] https://reluctant-messenger.com/reincarnation-proof.htm
[3] Cytat pochodzi z książki „Włóczęga wśród gwiazd” J. Londona
Osobiście wierze w reinkarnację. Energia, która nas ożywia nie ginie gdy umiera nasza powłoka cielesna- po prostu energia nigdy nie ginie, może tylko zmienić się w inny rodzaj energii. I myślę, że gdy spotykamy obcych ludzi, których „z miejsca” zaczynamy lubić tak jakbyśmy się znali wiele lat to znak, że jednak kiedyś już się spotkaliśmy i nasze kontakty były dobre.