Wiara a nauka.
Rozdźwięk między wiarą, a nauką wydaje się po prostu nieunikniony. Naukowcy tworząc paradygmaty opierają się na tym, co mierzalne, sprawdzone i możliwe do udowodnienia. Wiara opiera się często na subtelnych odczuciach, głosie serca czy przekonaniu o nieomylności osoby, która jest dla nas autorytetem. W ciągu ostatnich lat nauka poczyniła tak ogromny postęp, że właściwie nie ma już dla niej żadnych granic. I tu dotykamy sedna sprawy. Rodzą się pytania natury religijnej, moralnej i etycznej. Przykładem najprostszym, wziętym z naszego podwórka są kontrowersje dotyczące stosowania metody in vitro. Okazuje się, że choć nauka proponuje gotowe rozwiązanie dla osób borykających się z problemem niepłodności to nie wszyscy z niego korzystają. Dlaczego? Z prostego powodu, metoda rodzi wątpliwości natury moralnej. Osoby te trzymają się granic określonych przez swoją wiarę.
Tatiana i Witalij Tichopław to znani na całym świecie naukowcy, badacze fizyki kwantowej. W swojej publikacji udowadniają, że główną przyczyną mogącą doprowadzić ludzkość na krawędź przepaści jest właśnie brak duchowości. Ostatnie odkrycia udowadniają, że istnieje świat dotąd dla „szkiełka i oka” niedostępny, całkowicie negowany. W swoich rozważaniach opierają się na teoriach największych autorytetów w dziedzinie fizyki jak Newton czy Einstein. To zupełnie nowe spojrzenie na fizykę i naukę w ogóle. Autorzy opowiadają się za „ nieodzownością związku nauki i religii”. Trudno odmówić im racji, jeśli chodzi o etykę w nauce, zwłaszcza w obszarze życia i godności istot żywych. Z drugiej strony gdyby religia miała wyznaczać granice dla nauki to rodzą się kolejne pytania:, która religia? I co z osobami niewierzącymi?
Generalnie uważam, że to bardzo istotna publikacja, chociażby dla tego, że stanowić może pretekst do dyskusji, które są po prostu potrzebne. Nauka coraz częściej daleka jest od tego, co etyczne i społecznie akceptowalne. Mam wrażenie, że autorzy mogą mieć rację i ten całkowity brak szacunku między światem nauki i szeroko pojętej wiary może doprowadzić do tragedii. Czy naprawdę nie można znaleźć płaszczyzny porozumienia? Czy nikt nie myśli o tym, że za nasze błędy mogą zapłacić przyszłe pokolenia?
Książkę polecam, choć nie czyta się jej łatwo. Dla laika taki tekst to wyzwanie.
Pozycję tą zawdzięczamy wydawcy : Studio Astropsychologii
książka do nabycia : tutaj