Na prośbę jednego z Czytelników poruszam temat OBE.
W Internecie można znaleźć mnóstwo artykułów poświęconych tej tematyce. Jak to w sieci bywa, najczęściej autorzy wpisów reprezentują poglądy skrajne.
Z jednej strony mamy hura optymistów, którzy niczym ślepy koń na Wielkiej Pardubickiej nie widzą żadnych przeszkód. Cóż, doświadczenie życiowe uczy, że nie ma takiej dziedziny, która spełniałaby kryterium „dobre dla każdego”. Nawet sport w swojej lekkiej, rekreacyjnej wersji nie służy wszystkim. Również ci szczególnie predysponowani do jego uprawiania, muszą ze względów fizycznych, zdecydować się na konkretną dyscyplinę. Ostatecznie trudno wyobrazić sobie naszych wspaniałych mistrzów w pchnięciu kulą, wijących się w stylowych pląsach na płycie lodowiska. Ludzie nie są jednakowi i każdy posiada jakieś ograniczenia, z tym, że ich natura może być różnorodna.
Po drugiej stronie okopała się totalna opozycja. Specjalnie na potrzeby tego artykułu przejrzałam kilka stron i blogów, prowadzonych przez księży i zakonników. Oj, zapachniało siarką niczym w głębokim średniowieczu. Gołym okiem widać, że niektórym marzy się powrót Inkwizycji i paru heretyków, do że się tak wyrażę, szeroko pojętej obróbki. Według autorów artykułów godne najgłębszego potępienia są wszystkie praktyki medytacyjne, joga, a nawet słuchanie tak zwanej muzyki relaksacyjnej. Praktycznie każdy, kto zajmuje się wymienionymi dziedzinami jest skazany na potępienie. Wniosek nasuwa się sam: kto nie jest chrześcijaninem, szczerze oddanym doktrynie, ten zginie w czeluściach piekielnych. Ciekawa jestem, jak autorzy odnoszą swoje słowa do ekumenicznego pontyfikatu św. Jana Pawła II, który traktował z wielkim szacunkiem przedstawicieli religii Dalekiego Wschodu, ze szczególnym uwzględnieniem osoby Jego Świątobliwości Dalajlamy:
„Dalajlama był aktywnym uczestnikiem spotkania, które 27 października 1986 roku w rodzinnym mieście świętego Franciszka zgromadziło przedstawicieli kilkudziesięciu światowych religii. Zdjęcia i materiały filmowe z tego wydarzenia dokumentują, że tybetański przywódca duchowy znajdował się na trybunie honorowej po prawej stronie Jana Pawła II.”
Jeśli praktykowanie duchowości w takiej formie, jak robi to buddysta wiąże się z mocami nieczystymi, to czemu nieomylny i w dodatku uświęcony Jan Paweł II posadził Dalajlamę po swojej prawicy? Może wiedział więcej niż mógł powiedzieć?
Wracając do zagadnienia OBE, czyli out-of-body experience lub po prostu doświadczenia poza ciałem, warto moim zdaniem zwrócić uwagę na pewne aspekty. Pomijając przypadki takie jak śmierć kliniczna, na które nie mamy w zasadzie wpływu, możliwe jest osiągnięcie stanu eksterioryzacji za pomocą różnych ćwiczeń, w tym również medytacji. Dzięki takiemu treningowi możemy opuszczać ciało, śnić tak zwane sny świadome, jednym słowem pracować z umysłem na wysokim poziomie.
Podnoszenie własnej świadomości to znaczny progres na drodze rozwoju duchowego. Czy zatem warto podążać za entuzjastami tej techniki?
Moim skromnym zdaniem, przed podjęciem takiej decyzji wskazane jest, aby dogłębnie przeanalizować przesłanki jakie nami kierują i zastanowić się nad własną kondycją – nie tylko duchową. Zdrowy rozsądek podpowiada, że osoby chore psychicznie lub nerwowo, a także chorzy z padaczką oraz szeroką gamą dolegliwości neurologicznych, powinni się dobrze zastanowić nad tego rodzaju praktykami i raczej pozostać przy technikach stricte relaksacyjnych. Teoretycznie można wprawdzie wrócić do ciała w każdej chwili, ale musi to być ciało stabilne.
Druga sprawa to nasza psychika. Powinna być zrównoważona, a człowiek pogodzony ze światem i sobą samym. Świat duchowy nie powinien być miejscem ucieczki przed ziemskimi zgryzotami, tylko czystym źródłem poznania siebie i praw transcendencji.
Jeśli w realnym świecie nie radzimy sobie z emocjami, mamy problemy z samym sobą, sterują nami różne kody i schematy, to poza ciałem będzie dokładnie tak samo. Przecież świadomość to po prostu my sami, razem z silnymi i słabymi aspektami osobowości. Dlatego jestem przekonana, że przed próbą eksterioryzacji, należy najpierw osiągnąć wewnętrzną harmonię.
Nie na darmo nasze babcie mówiły, że porządki w domu zaczynać należy od piwnicy. Ład wewnętrzny również uzyskujemy inicjując pracę na poziomie fundamentów.
Martwi mnie sytuacja, gdzie dana osoba, owszem zaczyna się budzić i postrzegać inaczej świat, w którym żyje, ale jednocześnie zmianę jakiej pragnie, opiera na dwóch przypadkowych wykładach i trzech książkach poświęconych duchowości. Każda zmiana jest tylko wtedy kompletna i stała, jeśli zaczyna się w nas, obejmując stopniowo wszystkie poziomy ludzkiej egzystencji od fizycznych do duchowych.
Dla przykładu, załóżmy, że pewien młodzieniec wychowany został w rodzinie, gdzie babcia kodowała swoje wnuki w następującym trybie: kto nie robi tego, co mówi nasz ksiądz pójdzie do piekła, a na każdego odstępcę czeka diabeł z widłami. Chłopak dorasta i zaczyna zmierzać w kierunku samodzielnego poznawania świata. Odkrywa, że istnieją alternatywne koncepcje i możliwości jego postrzegania.
Jeśli zmiana w jego poglądach, zachowaniu, wierze, jest tylko powierzchowna i stanowi jedynie przejaw młodzieńczego buntu, ukierunkowanego bardziej na pokaz niż do wnętrza, istnieje prawdopodobieństwo, że da o sobie znać wewnętrzny Cień. Z tej konkretnej przestrzeni, mówiąc obrazowo, zaatakuje go właśnie ów diabeł, malowniczo opisywany przez babkę. Wdrukowane wzorce w pewien sposób „zawalczą” o Ego, używając do tego celu również nieprzyjemnych obrazów. W efekcie przebieg jego doświadczeń z kręgu OBE może być dość przykry, a nawet niebezpieczny. Każda sytuacja lękowa ma przecież swoje konsekwencje.
Człowiek świadomy i prawdziwie wolny, niczego szkodliwego za sobą nie ciągnie. Nie wypiera pewnych przekonań, tylko siłą woli się od nich uwalnia. Konsekwentnie buduje samego siebie na nowo, dając temu wyraz nie tylko na zewnątrz, ale przede wszystkim w sercu i umyśle. Ten wewnętrzny spokój i co istotne miłość do samego siebie, pozwala zachować równowagę w ciele oraz poza nim.
Ciężkim zarzutem wobec OBE jest stosowanie środków narkotycznych w celu wywołania pewnych wizji lub wzmacniania doznań pojawiających się poza ciałem. Cóż, jeśli chodzi o doskonalenie umysłu droga na skróty po prostu nie istnieje. Jeśli ktoś próbuje przy pomocy farmakologii przyśpieszyć cokolwiek ten się srodze zawiedzie.
Czymś zgoła innym jest zażywanie różnego rodzaju preparatów przez szamanów w trakcie rytuałów stricte religijnych. Praktyki szamańskie mają ogromną tradycję i są ściśle związane z wierzeniami poszczególnych ludów. Dla szamana – kapłana jest to sposób na dotarcie do świata duchów. On po prostu spełnia swoją rolę żyjącego łącznika poruszającego się między wymiarami. Jest wybierany spośród wielu osób i z reguły posiada wrodzone zdolności paranormalne. Szamanem nie zostaje się przez przypadek, jest to powołanie do szczególnej służby i wszystko, co się z tym wiąże nie dotyczy pozostałych członków wspólnoty.
Taka jest moja ocena możliwości i zagrożeń płynących z OBE. Mam nadzieję, że ten tekst okaże się przydatny.
OOBE to nic przy świadomym śnie. Ilu ja się zboczeństw dopuściłem, świadomie śniąc… 😛
Bałabym się spróbować OOBE. Co będzie, jeśli nie będę chciała „wrócić”?
Bardzo mądrze Pani pisze. Aby robić takie rzeczy, dokonywać takich zmian, najpierw trzeba mieć w sobie porządek i miłość.
To samo dzieje się w przypadku osób z różnymi psychicznymi zaburzeniami lub z ogromną potrzebą miłości i uwagi, której nigdy nie zaznali. Na takich fundamentach nie zbuduje się zdrowego związku, a co za tym idzie- nie znajdziemy w nim tego, czego szukamy.
Obe to utrata czasu i znowienie energii .Chec do życia i oczekiwanie tego co nie uniknioe
Dziękuję ❤