Dochodzę do wniosku, że wierzącym w coś więcej niż kruche, śmiertelne ciało, łatwiej żyć. Wniosek ten powzięłam pod wpływem rozmów z moimi zaprzyjaźnionymi ateistami. Mam kilkoro znajomych reprezentujących ten światopogląd. Tak się składa, że właśnie tym zawziętym dialektycznie ortodoksom przytrafiło się kilka sytuacji, które z daleka pachną ezoteryką o ile nie spirytyzmem.
Na marginesie dodam, że wierzącym życzę osiągnięcia głębi mistycznej wprost proporcjonalnej do niewiary owych ateuszy. Niejednokrotnie ateiści zarzucają osobą wierzącym odporność na fakty i wysuwane przez nich tak zwane argumenty naukowe. Opisują barwnie bolesną bezsilność, jaką cierpią w kontaktach z wierzącymi o umysłach zamkniętych, żeby nie powiedzieć zabitych dechami. Mamy wolność wyboru każdy może wierzyć lub nie wierzyć, w co chce. Ja to szanuję.
Pytam, co odpowiedzieć ateiście, który opowiada mi swoją historię jednocześnie defensywnie odrzucając najprostszą odpowiedź?
„ Zmarła moja babcia. Na pogrzeb przyjechały osoby z całej Polski i z zagranicy. Organizacja takiego zjazdu rodzinnego to nie przelewki, dla tego logistyką zajęła się moja mama. Ta kobieta działa jak jednoosobowa armia. Mnie i mojemu mężowi zaproponowała nocleg w mieszkaniu babci. Zapytałam, czemu akurat my mamy spędzić noc w tym właśnie mieszkaniu. Odpowiedź była bezpośrednia aż do bólu, czyli standardowa. – Bo tylko wy nie wierzycie w duchy, życie po życiu i inne takie- Nie zaprzeczyłam, bo tak faktycznie jest. Mój mąż był zadowolony – u babci będzie wygodnie-. Ja nie podzielałam jego zachwytu. Nie bałam się ducha tylko wspomnień.
Noc minęła spokojnie. Zapadłam w sen kamienny. W pewnej chwili poczułam ciepłą dłoń na moim policzku. Usłyszałam cichy głos – wstań już późno, znowu nie nastawiłaś budzika. Byłam pewna, że to mój mąż. Usiadłam na łóżku i zdałam sobie sprawę, że to nie mógł być on. Mój mężczyzna spał w salonie chrapiąc niemiłosiernie. Po przebudzeniu wyjaśnił, że zmienił lokalizację, ponieważ bardzo się kręciłam i to mu przeszkadzało.
Pogrzeb odbył się około południa. Po stypie wróciłam do mieszkania babci, mąż postanowił sprawdzić samochód w serwisie. Zostałam sama. Ogarnęła mnie senność. Śniła mi się moja babcia.Zapewniała, że będzie się mną opiekować i nie odejdzie. Wskazała szafkę, w której znajdował się mój prezent urodzinowy. ( Babcia zmarła krótko przed moimi urodzinami). Obudziłam się, kiedy mąż wrócił z serwisu. Sprawdziłam szafkę – prezent tam był.
Od śmierci babci zdarzają mi się dziwne sytuacje. Na przykład miałam niedzielny dyżur w szpitalu. Nastawiłam „ruski budzik”, którego dzwonek podniósłby z grobu umarłego. Mam problemy z wstawaniem wcześnie rano. Budzik zadzwonił, ubrałam się i gotowa podeszłam do drzwi. Budzik zaczął dzwonić ponownie. Pobiegłam szybko do sypialni na piętrze. Mieszkam w bliźniaku i nie chciałam obudzić sąsiadów. Wyłączyłam go i odruchowo zniosłam na dół. Zamknęłam drzwi pośpiesznie zmagając się z kluczami do zamków jakże licznie zamontowanych przez mojego ostrożnego męża. Już miałam odejść, kiedy budzik pozostawiony w przedpokoju zawył raz jeszcze. Nie było wyjścia otworzyłam drzwi i wyłączyłam go tym razem zabierając ze sobą. Straciłam wiele cennych minut. Po drodze przestałam tego żałować. Wydarzył się okropny wypadek, gdybym wyjechała o czasie mogłabym zginąć.”
Wysłuchałam jeszcze kilku takich historii. Babcia jak za życia tak po śmierci, chroni wnuczkę i usuwa jej kamyczki spod stup. Należałoby dodać babcia pozostała wydajna i skuteczna jak zawsze.
Odpowiedziałam, że o ile sen i dziwne przebudzenie mogę wytłumaczyć zupełnie racjonalnie to owych seryjnych zbiegów okoliczności nie potrafię uzasadnić w ten sposób. Nawet statystycznie rzecz biorąc jest to moim zdaniem niemożliwe. Pozostaje przyjąć, że babcia z właściwą sobie energią ingeruje w życie wnuczki. Nie odeszła, ponieważ wiedziała, że nadszedł dla jej ulubienicy wyjątkowo ciężki i niebezpieczny okres w życiu. Takie założenie prowadzi do prostego wniosku – istnieje życie po życiu-. Oczywiście można temu zaprzeczać, szukając tak zwanych racjonalnych argumentów. Tylko, że w tym wypadku brzmią one pokrętnie i na pewnym etapie stają się już tylko naukowym bełkotem. Rozstrzygnąć sprawę musi sama. Każdy z nas ma tą unikalną umiejętność i może stworzyć sobie mur iluzji i zaprzeczeń broniąc przy tym własne wyobrażenie WSZYSTKIEGO.
To nie są ateiści, to są śmieszne ludki 🙂
Pozdrawiam, prawdziwa ateistka.
Od kiedy to ateiści wierzą w życie pozagrobowe? Albo w ogóle uznają takie złożenie się wypadków za celowe i zaplanowane przez…? no własnie kogo? Jeśli chcesz poważnej dyskusji – rozmawiaj z poważnymi ateistami…
co za bzdety . już sam tytuł mówi , żeby nie czytać . jakich idiotyzmów nie wymyśli nuda ?
Nie rozumiem zatem czemu stracił Pan cenny czas i poświęcił go na pisanie komentarza ? Czy frustracja została rozładowana ?