Do napisania niniejszego tekstu skłonił mnie list od pewnej młodej i bardzo zatroskanej mamy. Zaznaczam, że nie czuję się w opisanej sprawie ekspertem. Każdy dorosły powinien ocenić sytuację według własnego uznania i dostosować informacje do charakteru i osobowości małego słuchacza.
Pani Agnieszka zabrała swoja niespełna pięcioletnią córkę na pogrzeb babci. Znając wrażliwość córeczki, wzbraniała się przed jej uczestnictwem w tej smutnej ceremonii. Jednak pod wpływem teścia i pozostałych członków rodziny uległa i zabrała dziecko ze sobą. Starała się możliwie delikatnie wytłumaczyć małej, czym jest śmierć, pogrzeb i czemu większość żałobników ubrana jest na czarno. Dziecko bardzo przeżyło to zdarzenie. W tej chwili dziewczynka ma koszmary senne. Jest przekonana, że babcia nie chce” spać” pod ziemią, bo przecież nikt by tego nie chciał. Żadne argumenty o Niebie, Bogu itp. nie przemawiają do dziecka, co mnie zupełnie nie dziwi. Matka robi sobie poważne wyrzuty i ma wielki żal do osób, które wywierały na nią presję, głównie w obawie o to, co powiedzą inni ludzie. Czuje się również bezradna wobec zachowania córki i wybiera się z nią do psychologa.
Zastanawiam się, kiedy wreszcie skończy się ta potworna kołtuneria i zaściankowość w stosunkach międzyludzkich? Ile lat potrzeba, żeby zdanie dewotek i wścibskich plotkarek przestało mieć znaczenie? Chcę wierzyć, że koniec ich rządów jest bliski. W przeciwnym razie okaże się, że jesteśmy słabi i nasze własne zdanie wobec dyktatu owych matron nie ma znaczenia. Pamiętajmy, że osoby postronne mogą wywrzeć na nas tylko taki nacisk, na jaki im pozwolimy.
Wracając do sprawy, uważam, że unikanie dyskusji na temat śmierci i czynienie z tego tematu swoistego tabu nie ma sensu. Śmierć jest częścią życia i jako taka nie odnosi się jedynie do jego końcowego etapu. My dorośli spychamy śmierć na margines świadomości, co zważywszy, jak wielu ludzi umiera w szpitalach, jest dość proste. Znieczulamy się na śmierć nawet wielu osób, oglądając chociażby telewizyjne wiadomości, które pełne są tego typu komunikatów oraz statystyk dotyczących umieralności. Śmierć dzielimy na „cudzą” i „bliską”. Ta druga dotyka nas, czasami wręcz poraża. Skoro jest to trudne dla dorosłego, dla dziecko może być traumą pozostawiająca piętno na lata.
Córeczka Pani Agnieszka postawiona została w tak zwanej” sytuacji granicznej” i po prostu nie potrafiła przez nią przejść, mimo wsparcia rodziców. Gdyby wcześniej w rozmowach pojawił się temat śmierci, ale nie dotyczył on kogoś bliskiego, dziecku byłoby łatwiej. Jestem przekonana, że prawda ma wielką moc i swoiste zaklinanie rzeczywistości nie na wiele się zdaje. Kiedy umiera nasza leciwa sąsiadka nie mówmy dziecku, że „wyjechała na zawsze” tylko powiedzmy prawdę. Tak samo w przypadku śmierci pupila, nie oszukujmy, że uciekł lub że ktoś go ukradł. Owszem ze strony dziecka można się spodziewać silnej reakcji emocjonalnej, jednak dzięki przykrym doświadczeniom „mniejszej wagi” dziecku będzie w przyszłości łatwiej oswoić się z trudnymi przeżyciami. Oczywiście w miarę możliwości pomijamy drastyczne szczegóły, okoliczności śmierci wydają się być sprawą drugorzędną.
Jeśli jesteśmy osobami wierzącymi można tłumaczyć odrębność ciała i duszy. Bywa, że zrozumienie tych zagadnień u młodszych dzieci może nas zaskoczyć.
Odrębnym tematem są pogrzeby. Jako ceremonie pełne napięcia i dramatyzmu zapewne podziałają na dziecko przygnębiająco. Czasami ceremonie pogrzebowe trwają bardzo długo i młodsze dzieci zwyczajnie nie wytrzymują wielogodzinnej walki z własnym temperamentem. Reakcje obecnych ze względu na ich stan emocjonalny stają się, delikatnie mówiąc, nadmierne. Rodzi to niepotrzebne konflikty i kłótnie, które bywa, że ciągną się jeszcze długo po pogrzebie. Najbliżsi krewni zmarłego często przywiązuję olbrzymią wagę do oprawy i podniosłej atmosfery ceremonii. W takim momencie maluch, który głośnym wrzaskiem domaga się zmiany pieluchy lub butelki z piciem, może być bardzo irytujący.
W chwili obecnej coraz bardziej popularne staja się kremacje. O ile dziecku można wytłumaczyć, że ciało zmarłego spoczywa w trumnie i zostanie złożone do grobu, to ja osobiście nie wyobrażam sobie wtajemniczania kilkulatka w szczegóły spopielania zwłok. Nie wyobrażam też sobie, jak (pomijając ten etap) wyjaśnić maluchowi, co spowodowało, że stukilogramowy dziadek mieści się nagle w niewielkim pudełku. Pamiętajmy, że ostrzegamy dzieci prze ogniem i tłumaczymy im jak jest niebezpieczny.
Jednym słowem warto dobrze rozważyć argumenty za i przeciw, a dopiero później podjąć decyzję o zabraniu ze sobą kilkulatka na pogrzeb, nawet bliskiej osoby. Każdy rodzic zna swoją pociechę i wie, na co jest gotowa, a na co absolutnie nie. Nie dajmy sobie wmówić, że ciotka, która właśnie przeszła do świata, w którym ziemskie konwenanse nie mają znaczenia, obrazi się na nas, ponieważ mały Piotruś lub Asia nie przyszli na jej pogrzeb. Idąc za głosem serca na pewno nie zejdziemy na manowce stereotypów.
To są potworne tortury psychiczne dla dziecka! Powinno to być zabronione, chyba do lat 30.
Wiem coś o tym- koszmary senne. Słowem męka.
Śmierć, to nie jest czysta sprawa. To przestępstwo!
„Ile lat potrzeba, żeby zdanie dewotek i wścibskich plotkarek przestało mieć znaczenie? Chcę wierzyć, że koniec ich rządów jest bliski. W przeciwnym razie okaże się, że jesteśmy słabi i nasze własne zdanie wobec dyktatu owych matron nie ma znaczenia.”
Nie rozumiem tego komentarza…
Znam temat omawiania zjawiska śmierci z własnym dzieckiem.. Przeszliśmy już etapy
niezrozumienia
,a potem pojęcia-załapania ,że to dotyczy każdego,
po czym: paniki, buntu, chęci wypisania się z takich zasad tego świata…
Pytania typu; czy tam będzie mój miś? Ja nie będę tam cały czas stał-czy tam jest jakieś krzesło? 🙂
Nie twierdze ,że to są łatwe rozmowy – nie ,ale jednak potrzebne i jak najbardziej na miejscu gdyż śmierć jest częścią życia tu na ziemi, choć moim zdaniem umiera tylko fizyczna powłoka.
Lepiej jeśli sami wyjaśnimy to dziecku ,a tym samym zapobiegniemy by zostało nastraszone przez innych; czy to przez starsze sąsiadki, swoich rówieśników w szkole czy „duszpasterzy”…
Lepiej jeśli sami pomożemy dziecku zrozumieć i wesprzemy je w odkrywaniu materialnych zasad tego świata.