Historia opowiedziana sercem III

Pozwolę sobie przedstawić relację Pani, której historia stanowi swoisty komentarz do wpisu pod tytułem „Jak nie kupować mieszkania” Jestem bardzo wdzięczna za takie relacje. Szczere i oparte na własnych doświadczeniach. Być może będzie to cenna wskazówka dla osób aktualnie szukających lokum do wynajęcia czy do kupienia. Oczywiście nie ma sytuacji bez wyjścia i każdą przestrzeń można odzyskać dla pozytywnych energii. Warto to zrobić wcześniej to znaczy zanim wprowadzimy się pod nowy adres. Tekst jak zawsze publikuje w oryginalnej postaci.

Miałam podobne doświadczenie! Ja i mój mężczyzna potrzebowaliśmy szybko kawalerki do wynajęcia. Do tej pory wynajmowaliśmy pokój w mieszkaniu z grzybem i właścicielką szachrajką. Jako, że mamy psiaka, nie było łatwo znaleźć dobrego lokum. I trafiła się okazja! Kawalerka za dość przystępną cenę, po wstępnych oględzinach bardzo nam się spodobała. Podłoga tylko w małym pokoiku była niedokończona – właściciel obiecał, że położy panele bardzo szybko. Nawet nie chcieliśmy tych paneli, bo psina się ślizga, a w innych pokojach były stylowe „klepki” lubiane przez nas, bo kojarzące się z dzieciństwem. Mieszkanko nie było jak się okazało wolne od wad: ostatnie piętro i kanalizacja wybijała, źle działające kaloryfery i spółdzielnia umywająca od wszystkiego ręce. Ale i tak byliśmy szczęśliwi! Nareszcie sami wolni od uciążliwych lokatorów. Spaliśmy w dużym pokoju aż do czasu, gdy z małego pokoiku  zrobiliśmy sypialnię.Zaczęło się nam spać gorzej lub w ogóle nie umieliśmy zasnąć. W pokoju było czasem bardzo duszno – tak, że dusiliśmy się niemal. Raz przy oglądaniu filmu (bardzo ładnego i spokojnego) odczuliśmy razem dziwną aurę.. Poczuliśmy się oboje bardzo zaniepokojeni i rozdrażnieni. Musieliśmy przerwać i pójść się przewietrzyć. Jeszcze niczego nie kojarzyliśmy.. Do czasu przygarnięcia drugiego psiaka. On dostał ten pokoik z racji tego, że z naszym się nie zaprzyjaźnił. Od tego momentu w mieszkaniu było czuć ciągle wydobywający się z pokoiku smród. Byliśmy pewni, że to nowy pies tak wonieje. Ale po przekazaniu go dalej w dobre ręce (byliśmy jego chwilową rodziną zastępczą) dziwny zapach pozostał. W końcu skojarzyliśmy fakty: listonosz zdziwiony, że nie mieszka tu już starsza pani, podłoga z panelami tylko w tym pokoju i zapach.. No tak – słodkawy mdlący..
Wyprowadziliśmy się w miarę szybko. I od tej pory uczę się ufać bardziej mojej intuicji.

P.S. Starsza pani chyba nie lubiła mężczyzn, bo ja sama z jej strony nie odczuwałam nieprzychylności (spędzałam w tym mieszkaniu całe dnie).
Mam nadzieję, że już opuściła ten smutny zakątek i jest szczęśliwa.

Pozdrawiam serdecznie!

Nimwe

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *