Jan od Boga – Abadiania Brazylia. Relacja z podróży – również duchowej.

 

Mam wielką przyjemność zaprezentować Państwu relację z podróży i pobytu w Casa de Dom Inacio, czyli domu słynnego brazylijskiego uzdrowiciela Jana od Boga. O swoich doświadczeniach opowie Państwu człowiek, którego mam zaszczyt zaliczać do grona swoich przyjaciół. Paweł jest osobą szczerą i dla mnie bardzo wiarygodną. Całą podróż zaplanował sam. W to niezwykłe miejsce wybrał się z chorą córeczką, aby tam szukać dla niej pomocy i być może uchronić dziewczynkę przed poważną operacją. W Abadianii spędzili prawie miesiąc.

Zapraszam serdecznie i polecam ten tekst, ponieważ nieczęsto spotkać można Polaków odwiedzających Casa, a jeszcze mniej przybywa tam bez pomocy zawodowych przewodników.

BD: Zacznę od pytań, które dotyczą technicznej strony całej wyprawy. Jak długo przygotowywałeś się do podróży? Czy nie obawiałeś się wyruszyć w tak odległe miejsce, mając za towarzysza jedynie dziesięciolatkę?

P: Kiedy podjąłem decyzje o wyjeździe do Jana od Boga, poczułem w sercu ogromny spokój. Później w rozmowie z osobami, które spotkałem na miejscu, też pojawił się ten temat. Kiedy oni decydowali się szukać pomocy u Jana, nagle okoliczności zaczynały im sprzyjać, trudności znikały, cokolwiek przeszkadzało to udało się przezwyciężyć. Zupełnie jakby już w chwili podjęcia tej decyzji otrzymywali jakieś duchowe prowadzenie, rodzaj odczuwalnego wsparcia. Nie inaczej było w moim przypadku. Przez około trzy miesiące wielokrotnie doświadczałem prowadzenia w różnych okolicznościach. Czasem pomoc przychodziła od zupełnie obcych mi osób. Po prostu wszystko było tak, jak być powinno, nie wyłączając samej podróży, która przebiegła bez żadnych zakłóceń, czy przykrych niespodzianek.

BD: Podróż, mimo że udana, nie obyła się bez przesiadek. Kilkakrotnie zmienialiście środek transportu.

P: Owszem temat organizacyjnie nie był prosty. Samo polowanie na bilety w dobrej cenie też zabrało mi trochę czasu. Tym bardziej, że biletowe okazje pojawiały się i znikały w zawrotnym tempie. Najpierw polecieliśmy do Dortmundu. Z lotniska odebrała nas rodzina i gościła u siebie przez niecałe dwa dni. Następnie, pociągiem dostaliśmy się do Frankfurtu skąd dolecieliśmy do Sao Paulo. Kolejny etap pokonaliśmy autobusem, który dowiózł nas na inne lotnisko. Po prostu trzeba było dostać się do stolicy kraju Brasilii, a dopiero stamtąd do Abadianii. Są to ogromne odległości, po prostu drugi koniec świata. Jednak cały czas miałem niezachwianą pewność, że wszystko będzie dobrze i szczęśliwie dojedziemy na miejsce.

BD: Na szczęście jesteś zaprawionym w bojach podróżnikiem.

P: Tak, zwiedziłem kawał świata, w tym miejsca bardzo egzotyczne, ale zawsze były to wyjazdy zorganizowane przez biuro podróży. Pierwszy raz wybrałem się tak daleko na własną rękę. Przy okazji mam radę: gdyby ktoś z Czytelników również planował taki wyjazd to polecam szukać przesiadki z Sao Paulo do Brasilii z tego samego lotniska. Owszem nam się udało jakoś to wszystko pogodzić, ale sytuacja jest ryzykowna. W drodze powrotnej mieliśmy opóźnienie i na pokładzie samolotu do Frankfurtu znaleźliśmy się dosłownie piętnaście minut przed startem. Na miejsce, do Abadianii dojechaliśmy taksówką, ponieważ autobus owszem jest, ale odjeżdża z zupełnie innego miejsca, daleko od lotniska.

BD: Może powiedz jeszcze parę słów o organizacji pobytu już w Abadianii Czy łatwo jest znaleźć nocleg, jak wygląda sprawa wyżywienia?

P: Wiesz, Abadiania to wieś, niemniej noclegi są dostępne na różnym poziomie zależności od zasobności portfela turysty. My przewidywaliśmy pobyt bez mała miesięczny, więc siłą rzeczy trzeba było pieniędzmi dysponować bardzo oszczędnie. Najpierw trafiłem w miejsce gdzie nocleg kosztował (w przeliczeniu) ponad 200 zł od osoby. Uczciwie postawiłem sprawę i poprosiłem o wskazanie tańszego miejsca. Właściciel drogiego pensjonatu zachował się bardzo uprzejmie i wysłał z nami swojego pomocnika, który nie dość, że znał angielski to bezbłędnie wskazał nam lokalizację na naszą kieszeń. Jeśli chodzi o wyżywienie to można przygotować sobie we własnym zakresie lub zjeść w barach czy hotelach, które oferują posiłki nie tylko dla swoich gości. Ja i moja córka, najchętniej opychaliśmy się owocami, które nie dość, że tanie to są tam wyjątkowo pyszne.

BD: Od rzeczy przyziemnych przejdźmy teraz do nieco subtelniejszych tematów. Jakich ludzi tam spotkaliście, czy byli to tylko chrześcijanie? Z jakich krajów pochodzili?

P: Spotkałem ludzi różnych wyznań, w tym na przykład buddystów, a nawet niewierzących. W Casa (klinice duchowej) jest miejsce dla każdego potrzebującego. Można modlić się lub medytować w sposób, który odpowiada danej osobie. Uleczeni zostają ludzie wszystkich wyznań.

BD: Pojawia się jednoznaczna refleksja. Widać, że Istoty Świetliste, które są nieporównywalnie bardziej rozwinięte duchowo, nie przywiązują wagi do tej czy innej doktryny, a Bóg traktuje wszystkich jednakowo.

P: Zdecydowanie tak. Istoty, które leczą poprzez Jana nie są małostkowe. Tam wszędzie odczuwa się ich obecność. Poza tym cała wioska leży na pokładach kwarcu, które same w sobie maja właściwości lecznicze. Jeśli chodzi o narodowości to spotkaliśmy Włochów, Niemców, Szwajcarów, Angielkę, Kanadyjczyka i Łotysza. Oczywiście najliczniejsza grupa to Brazylijczycy, nie tylko ze względu na rozsądną odległość, ale też w związku z popularnością spirytyzmu i leczenia duchowego.

BD: Czy Jan przyjmuje pacjentów codziennie?

P: Nie, kiedyś musi przecież odpocząć. Dni Casa to środa, czwartek i piątek. W te dni przyjeżdża Jan, otwarta jest apteka i ogólnie odbywają się spotkania i operacje duchowe.

BD: Jak przebiegało leczenie twojej córki i twoje? Wiem, że Ty również poprosiłeś o pomoc.

P: Zacznijmy od tego, że na zabiegi w Klinice Duchowej trzeba przyjść ubranym na biało. Dla nieświadomych tego faktu są tam nawet specjalne sklepy z białą odzieżą.

BD: Pozwolę sobie zauważyć, że na każdy zabieg duchowy, czy też energetyczny należy zakładać jasne ubrania. Czarny kolor blokuje energię i utrudnia pracę terapeuty. Obrazowo rzecz ujmując to jest dokładnie tak jakbyście Państwo chcieli opalić się na przysłowiową czekoladkę, jednocześnie smarując ciało filtrem z faktorem 50.

P: Ubrani na biało udaliśmy się do Casa, gdzie spotkaliśmy asystentów Jana, którzy wyjaśnili na swego rodzaju szkoleniu, o co w tym wszystkim chodzi, jakie są etapy leczenia, jak zachowywać się po operacji duchowej itd. Ci wolontariusze mówili w kilku językach, więc jak sądzę każdy zrozumiał. Poza tym do kupienia są informatory w bardzo przystępnej cenie, gdyby ktoś chciał się jeszcze upewnić. Pierwsze spotkanie z Janem, czyli ”First Timeline” to po prostu rodzaj duchowego oczyszczenia. W tym momencie otrzymujemy też informację czy potrzebujemy duchowej operacji. Jeśli tak, wychodzimy do ogrodu na zewnątrz budynku. Kiedy zbierze się spora grupa oczekujących, przychodzi Jan i wygłasza swoje błogosławieństwo. Można powiedzieć, że w tym samym czasie Anioły, Świetliste Istoty, jakkolwiek  je nazwiesz przeprowadzają operacje duchowe. Po takiej operacji należy zachowywać się tak jak po konwencjonalnej interwencji chirurgicznej. Odpoczywać, wyciszyć się, spać, nie używać elektronicznych gadżetów itp. Po 24 godzinach można wrócić do Casa, aby modlić się lub medytować. W okolicy znajdują się wodospady o leczniczych właściwościach, z których można korzystać bezpłatnie. W dni Casa wydawana jest, również bezpłatnie, specjalna zupa warzywna, której spożywanie przyspiesza proces zdrowienia. Dodatkowo korzystaliśmy z kryształowych łóżek. Ten zabieg jest odpłatny, ale jego koszt zamyka się w kwocie około 23 zł. Lampy kryształowe emitują światła w kolorze czakr, a cały zabieg trwa około 20 minut. Czasami Jan zaleca zioła, które nasycone są esencją duchową i dedykowane konkretnej osobie. Ich koszt również jest stosunkowo niewielki. Oczywiście można w trakcie leczenia pić leczniczą wodę.

Po 7 dniach przebieramy się do snu w białą odzież. Prosimy Świetliste Istoty o zdjęcie „szwów duchowych”. Następnego dnia stajemy przed Janem do czegoś w rodzaju kontroli pooperacyjnej, czyli tzw. „Revision line”. Jeśli chcemy to kolejnego dnia można udać się ponownie do Jana jest to tzw. „Second Timeline”. W tym momencie można poprosić o dalszą pomoc lub zadać pytania dotyczące np. wątpliwości i trosk życiowych. Czasami  Jan, a właściwie wcielona w niego Osoba wykonuje ochotnikom operacje fizyczne.

BD: Rozumiem, że obydwoje przeszliście taki proces?

P: Tak, korzystaliśmy ze wszystkich dobrodziejstw tego niezwykłego miejsca, poza operacją fizyczną. Takie operacje Jao wykonuje coraz rzadziej. Tego typu zabiegi,jak sam mówi potrzebne są tylko niedowiarkom. Istotne są operacje duchowe i to one stanowią klucz do zdrowia.

BD:, Co czułeś stojąc przed Janem? Jego sława jest ogromna, a ilość udokumentowanych uzdrowień więcej niż imponująca.

P: Miałem świadomość niezwykłości tego z pozoru zwykłego człowieka. Stałem przed nim przez chwilę, ale nie opuszczało mnie poczucie dobra, czegoś niesamowicie przyjaznego, bezpiecznego i korzystnego dla mnie i mojego dziecka. Takich chwil się nie zapomina.

BD: Czy medytowałeś w Casa?

P: Tak i zapamiętam to na zawsze. Medytacje były niezwykłe, przyniosły mi wielkie pocieszenie. Jednak nie będę opowiadał o szczegółach, bo są to sprawy bardzo osobiste.

BD: Absolutnie nie zamierzam naciskać. Powiedz jeszcze tylko czy uważasz, że dostałeś to, po co jechałeś z tak wielką nadzieją, przez pół świata?

P: Jeśli chodzi o moją córeczkę to potrzebny jest pakiet badań onkologicznych, aby sprawdzić, jaki wpływ wywarły zabiegi w Casa. Natomiast, jeśli chodzi o mnie to mogę powiedzieć, że pewne dolegliwości fizyczne ustąpiły, a to, czego potrzebowałem mentalnie cały czas we mnie pracuje. Myślę, że każdy, kto trafi do Jana otrzyma za jego pośrednictwem, wszystko, czego na prawdę potrzebuje.

BD: Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas i piękne zdjęcia, których pozwoliłeś mi użyć do ilustracji tekstu.

P: Nie ma za co. Mam nadzieję, że podałem przydatne informacje.

 

 

 

 

Zapisz

Otagowano , , , , .Dodaj do zakładek Link.

3 odpowiedzi na „Jan od Boga – Abadiania Brazylia. Relacja z podróży – również duchowej.

  1. ~noemi komentarz:

    Państwa rozmowa o uzdrowicielu z Brazylii miała miejsce 22 grudnia 2016 roku, i od tego czasu – z tego co udało mi się przeczytać – nie ma żadnego następnego wpisu POTWIERDZAJĄCEGO lub ZAPRZECZAJĄCEGO, efekty uzdrowicielskiej terapii onkologicznej tego pana ?

  2. ~Abadiania komentarz:

    W Abadiani u Jana od Boga spędziłem dwa miesiące. Cóż mogę napisać? Nie ma sensu przekonywać niedowiarków, którzy nawet nie będąc tam twierdzą, że Jan jest sprytnym oszustem. Abadiania jak widać nie jest dla wszystkich. Czy warto tam pojechać? Jak ja się nad tym zastanawiałem to spotkałem osobę która powiedziała mniej więcej coś takiego – jeżeli twoja sytuacja finansowa jest taka, że nie musisz sprzedawać mieszkania aby zdobyć pieniądze na wyjazd to pojedź tam. Dla mnie był to najdalszy i najważniejszy wyjazd w życiu.
    Na youtubie można znaleźć wywiad z Klaudkiem i jego żoną.
    https://www.youtube.com/watch?v=SfrdovbWY3s
    Tak się składa, że spotkałem ich u Jana. Widziałem pierwszą operację Klaudka, mam ją zresztą na filmie. Znam jego odczucia. Obserwowałam tempo gojenia się rany pooperacyjnej. Teraz ku mojej radości po latach dowiaduję się, że wyzdrowiał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *