W XXI wieku ekstrasensi nie mają łatwego życia. Mało, kto, daje wiarę przeczuciom, proroczym snom, czy wizjom prekognicyjnym. Czymże jest wizja, której nie można w żaden sposób udokumentować? Pytacie mnie Państwo, czy mam takie przebłyski dotyczące przyszłości? Owszem, chociaż częściej jest to przeszłość i to nie koniecznie osób, które znam osobiście.
Brałam kiedyś udział w warsztatach poświęconych oczyszczaniu energetycznemu domów i osób. Przeprowadziliśmy tam ciekawy eksperyment. Mianowicie jedna z koleżanek wspominała wcześniej, że jej ciotka mieszkająca we Włoszech ma spore problemy wynikające albo z faktu nawiedzenia domu, albo z zaburzeń radiestezyjnych na terenie gdzie dom zbudowano. Po naradzie zapadła decyzja, że grupa przyjmuje wyzwanie i spróbujemy zgłębić temat.
Na marginesie dodam, że często zjawiska, w których dostrzegamy działanie złośliwych duchów, tak naprawdę związane są z uwarunkowaniami radiestezyjnymi. Szkodliwe promieniowanie można zneutralizować nie mieszając w sprawę istot z innych wymiarów.
Koleżanka podała imię i nazwisko swojej krewnej oraz jej adres. Uwolniliśmy, zatem umysły i wyruszyliśmy badać jakże odległą zagadkę. W tym ćwiczeniu brało udział około dwudziestu osób. Wszyscy bez problemu potrafili opisać dom i okolicę, w której był położony. Trójka najlepszych, wskazała miejsca zaburzeń i opisała ich charakter. Uważam to za spory sukces. Sceptyków informuję, że większość uczestników nie była nigdy we Włoszech, a już na pewno w tej konkretnej lokalizacji. Nie mogliśmy też znać miejsca na przykład z programów podróżniczych emitowanych w TV, gdyż nie jest to miejscowość szczególnie atrakcyjna turystycznie. Kluczowy dla sprawy jest fakt, że wiele osób opisało również wnętrze domu. Jest to o tyle istotne, że budynek tak na zewnątrz, jak i wewnątrz jest dość oryginalny.
Mnie oczywiście poniosło w zupełnie innym kierunku. Owszem byłam w stanie opisać dom, dolinę, w której się znajdował, najbliższe sąsiedztwo oraz pobliskie jezioro. Z rzeczy praktycznych tyle.
Zainteresowało mnie coś zupełnie innego, najpierw mała dziewczynka, która stała nieopodal domu. Obok niej łopotało wielkie białe płótno rozwieszone na sznurze. Jeśli można tak powiedzieć, wyświetliła mi na nim, niczym na ekranie, film ze swojego życia.
Następnie znalazłam się nad jeziorem gdzie spotkałam dwie młode kobiety, właściwe rzec można nastolatki. Obie zmaltretowane z sino-czerwonymi pręgami na szyjach. Ubiór wskazywał na połowę wieku XVIII-tego. Powieszone za czary, choć nikt im niczego nie udowodnił, wystarczyło pomówienie, przynależność do innego wyznania i zielnik.
Opowiedziałam swoje widzenie całej grupie. W dziewczynce koleżanka rozpoznała ciotkę, a film rzeczywiście przedstawiał historię jej bardzo nieszczęśliwego dzieciństwa. Zgadzały się szczegóły, nie wyłączając psa dość zabawnie umaszczonego oraz wystroju mieszkania, w którym dorastała.
Zagadką pozostały owe nieszczęsne panienki. Tu pojawiły się działania konwencjonalne to jest telefon do włoskiej ciotki. Nie znała ona szczególnie dobrze historii tej mieściny, ale po kilku godzinach udało jej się zebrać nieco faktów od rdzennych mieszkańców. Okazało się, że na jeziorze jest wyspa, którą jeszcze po wojnie nazywano „wyspą czarownic”. Później na pewien czas wszystko poszło w zapomnienie, żeby w XXI wieku powrócić razem z dziwacznymi obcymi, którzy w pewne szczególne noce palili tam ogniska.
Prowadzący, nie był wcale zadowolony z moich relacji. Zasadniczo ich treść nie łączyła się z tematem ćwiczenia, innymi słowy dostałam reprymendę za „mentalne, samowolne oddalenie się od grupy”.
Umysł ludzki ma ogromny potencjał i nie mam, co do tego najmniejszych wątpliwości. Może kiedyś w innych realiach będzie on właściwie wykorzystany. Dzisiaj, mogę tylko zachować pewne rzeczy dla siebie lub podzielić się nimi z garstką znajomych.
Najważniejsze żeby każdy z nas znalazł klucz do swego wnętrza i nie tracił kontaktu z własną, absolutnie unikalną intuicją.
Ja oraz mój małżonek jesteśmy ulepieni z dwóch różnych glin.On trzeźwo stąpający po ziemi,ja natomiast z wrażliwą duszą oraz umysłem bardziej”otwarym” na nieznane oraz duchowe wyżyny naszej egzystencji.Różnice przejawiają się w naszej codzienności lecz mu zawsze się wspieramy,szanujemy i przede wszystkim kochamy .Ale wspólnie mamy duży dystans do świata,mamy ogromne poczucie humoru i znamy się na wylot.Jest to w życiu codziennym bardzo pomocne i cenne,moje doświadczenia z zakresu parapsychologia nigdy nie zabużyły naszych relacji .Mogłabym stwierdzić,że inny”chłop”dawno wysłałby mnie do psychiatry,a mój wręcz odwrotnie namawia mnie do tego abym się rozwijała pod tym kątem.A to ja w tym wszystkim wacha się najbardziej.
Pozdrawiam Panią serdecznie oraz wszystkich czytelników bloga.
Również pozdrawiam ciepło!