W dniu dzisiejszym wszystkie stacje telewizyjne i serwisy internetowe podały wiadomość o kolejnym akcie bezmyślnego wandalizmu jakiego dopuścili się tak zwani Bojownicy Państwa Islamskiego. Niszcząc bezcenne artefakty dokonali zamachu na kulturowe dziedzictwo całej ludzkości. Ten haniebny czyn to jasny i czytelny komunikat dla reszty świata. Jeśli tym ludziom się uda zniszczą wszystko, co nie mieści się w obrębie ich ciasnego światopoglądu, ukształtowanego przez wyznawaną religię.
Jest takie powiedzenie: historia lubi się powtarzać i niestety nie traci ono na aktualności. Jednocześnie unaocznia nam, że mimo olbrzymiego postępu technologicznego mentalność ludzka oraz mechanizmy, które na nią wpływają, które ją kształtują są niezmienne i bardzo skuteczne.
Sięgnijmy wstecz. W roku 642 na rozkaz kalifa Omara, zniszczono Bibliotekę Aleksandryjską. (Oczywiście nie była już wtedy kompletna, gdyż część zbiorów strawił wcześniejszy pożar, ale historycy nie mają wątpliwości, co do rangi ocalonych dzieł.) Podobno kalif powiedział „Albo te księgi zawierają to samo, co Koran więc są bezużyteczne, albo coś innego więc są szkodliwe” Jego siepacze wykonali rozkaz.
Po dziś dzień tak w Afganistanie jak w każdym innym zakątku świata fanatycy islamscy niszczą i rujnują wszystko, co w ich ocenie nie ma wartości religijnej. Warto również zwrócić uwagę, że wszyscy, którzy palą książki, nie widzą niczego zdrożnego w paleniu żywcem ludzi. Czego najlepszym przykładem jest bestialska egzekucja jordańskiego pilota, którego oblano łatwopalną substancją i spalono w metalowej klatce, ku uciesze gawiedzi.
Ten czyn, jak i wszystkie pozostałe islamiści usiłują uzasadnić ideologicznie. Tłumaczenia są pełne pychy i pogardy. Przesycone cynizmem i drwiną wobec ludzi innych religii. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Islam śmieje się prosto w twarz pokojowo nastawionej Europie.
Etap rozwoju na jakim znalazła się cywilizacja europejska kosztował życie wielu wolnomyślicieli i ludzi nauki. Za demokrację i poszanowanie praw człowieka również liczne grono zapłaciło cenę najwyższą. Pamiętajmy o tym. Pamiętajmy o tym, że każda próba zniewolenia człowieka zaczyna się od niszczenia książek. Dyktatorzy nie ważne w mundurach, turbanach czy czarnych sukienkach pragną zablokować swobodny przepływ informacji. Tutaj niestety również historia się powtarza.
Na przełomie XI i XII wieku powstała represyjna instytucja, której celem było ściganie dysydentów religijnych oraz każdego kto śmiał choćby marzyć o rozwoju naukowym, o wolności przekonań. Mam oczywiście na myśli tak zwaną Świętą Inkwizycję. W prześladowaniach prym wiedli Dominikanie, nie na darmo nazwa zakonu znaczy tyle, co psy boże. Z zajadłością rozszalałej sfory, szukali wszędzie przejawów herezji, a opornych łamali na torturach. Spalili wiele książek, często na jednym stosie razem z ich autorami. Wszystko po to aby ograniczyć postęp i rozwój intelektualny całych narodów.
W marcu 1933 roku NSDAP oczyszczało biblioteki z „destrukcyjnego piśmiennictwa” paląc publicznie na wielkich stosach dorobek intelektualny znamienitych twórców literatury światowej. Wkrótce zbrodniarz Adolf H. podpalił cały świat. Ludzi również palił i nie mam tutaj wcale na myśli krematoriów.
Przykłady można by mnożyć. W ostatnich latach dwóch naszych rodaków nie przysporzyło nam powodów do dumy , jeśli chodzi o szeroko pojęty szacunek dla książek.
Myślę o Adamie Darskim , który niszcząc Biblię wpisał się w nurt ekstremizmu, czym ubliżył sam sobie. Nie można bowiem jednocześnie mienić się erudytą, intelektualistą i człowiekiem wolnego ducha, a w tym samym czasie niszczyć książkę z której treścią się nie zgadzamy. Pan Darski przeczy sam sobie. Nie mówiąc już o tym, że prostacki wandalizm nigdy nie będzie mieścił się w definicji „wolności sztuki”.
Druga osoba to redaktor Terlikowski. Ze swoich poczynań był tak dumny, że nagrał film, który z zapałem godnym lepszej sprawy propagowała Fronda. Pan Terlikowski porąbał siekierą i spalił w kominku talię kart tarota oraz książkę poświęconą tej tematyce. (Jako osoba empatyczna drżałam o jego zdrowie, ponieważ siekierką posługiwał się nieudolnie, -widać człek do pracy fizycznej nie nawykły). Po zakończeniu „dzieła” był z siebie niezwykle dumny, wszak jego mistrz, Tomasz de Torquemada patrzył nań z nieba. Jeśli tak ma wyglądać wojna światopoglądowa, którą sam zapowiedział po sukcesie wyborczym Ruchu Palikota, to trudno nie powziąć obawy, że następnym etapem będzie palenie ludzi. Pan redaktor niczym kalif Omar chce decydować, co jest bezużyteczne, a nawet szkodliwe. Jak na razie, takiej władzy nie posiada. Jak na razie.
Przytaczając te dwa (za przeproszeniem) przykłady chciałam zwrócić uwagę, że nie trzeba daleko szukać wandali ekstremistów, którzy w imię wartości własnych niszczą coś, co nie jest zgodne z ich światopoglądem.
Na koniec pozwolę sobie powtórzyć za Mieczysławem Kotarbiński „Ludzkość wymyśliła dwie doniosłe rzeczy na świecie. Najmądrzejsza rzecz- książkę i najgłupszą- wojnę”.
„Jako osoba empatyczna drżałam o jego zdrowie, ponieważ siekierką posługiwał się nieudolnie, -widać człek do pracy fizycznej nie nawykły” – 😀
A miałem nadzieję że w końcu będzie spokojnie.
Wychodzi na to że najrozsądniejszą strategię przyjęła Szwajcaria która jest jedną wielką armią i jest jednocześnie neutralna.
Jest tylko jeden prawdziwy Bóg i jedna prawdziwa religia.
Drogi Katoliku muzułmanie mówią dokładnie to samo.
Wspaniale podsumowany wątek.