Jak przez lunetę, spoglądam wstecz, poprzez mroczne wieki niesnasek i gdzie nie spojrzę, tam walczyłem – pod wieloma postaciami, wieloma imionami, lecz to zawsze byłem ja.
generał George S. Patton
Druga część „Powiązań karmicznych” spotkała się ze sporym zainteresowaniem Czytelników. Oprócz komentarzy nadesłaliście Państwo kilka własnych historii dotyczących omawianego zagadnienia. Okazuje się, że w dziedzinie reinkarnacyjnych retrospekcji u dzieci Polacy nie są wyjątkiem. Inna sprawa to badanie tych przypadków, opowiadanie o nich, a przede wszystkim przeżywanie owych wspomnień razem ze swoimi dziećmi.
Pół biedy, gdy urocza kilkulatka zwraca się do nas słowami:
„Mamusiu, a ty wiesz, że myśmy kiedyś miały duży dom, konie i czarnych ludzi? No, słowo daję, że to prawda. Wtedy też byłaś moją mamusią, a ja miałam takiego małego konika Lulu i uczyłam się na nim jeździć. Wiesz ja zawsze bardzo cię kochałam. Byłaś dobra, a tata, to znaczy tamten inny tata, ciągle na wszystkich krzyczał i bił naszych czarnych ludzi. A później przyszła choroba gardła i umarłam, ale nie szkodzi przecież cię znalazłam i znów mogę być twoją córeczką.”
Takie pełne miłości wyznanie, mimo szokujących treści, jest do udźwignięcia zarówno dla dziecko jak i rodzica. Dziecko otulone ciepłem rodzinnego domu, pozostające w bliskości istoty, za którą przecież bardzo tęskniło, zanurzy się w Tu i Teraz, pozwalając odpłynąć wspomnieniom. Matka odetchnie wtedy z ulgą, ale słów córki nigdy nie zapomni, czerpiąc z nich budulec własnej osobowości oraz pretekst do pogłębienia relacji z dzieckiem.
Nieco więcej cierpliwości i zrozumienia muszą wykazać rodzice, gdy wspomnienie pojawia się nagle, a dziecko reaguje ogromnym lękiem. Taką właśnie trudną lekcję rodzicielstwa przerobili rodzice Antosia.
„ Moja żona i ja wykonujemy tzw. wolne zawody. W zeszłym roku tak zaplanowaliśmy nasze obowiązki zawodowe, żeby móc wyjechać na cały lipiec. Razem z naszym pięcioletnim synkiem Antosiem wyruszyliśmy najpierw do Berlina, a następnie do Paryża. We Francji chcieliśmy odwiedzić rodzinę żony, a szczególnie jej ulubioną ciotkę mieszkającą w Prowansji. W sumie bardzo sympatyczne osoba, ale na mój gust nieco zbyt paranormalna.
Wszystko przebiegało świetnie i realizowaliśmy nasz plan punkt po punkcie do momentu, gdy znaleźliśmy się w Paryżu. Przyjechaliśmy nocą więc Antek zasnął i dopiero rano wyruszyliśmy w trasę. Na Placu Zgody rozpoczął się prawdziwy cyrk. Antek nie chciał iść dalej, był bardzo niespokojny, zachowywał się tak dziwacznie, że nie wiedzieliśmy jak właściwie zareagować. Żona zaczęła mu tłumaczyć, że zaraz pójdziemy do pięknego parku, gdzie są różne atrakcje. Uspokajała syna do momentu, gdy niechętnie, ale ruszył z nami dalej.
Już myślałem, że mu przeszło. Jednak, kiedy znaleźliśmy się pod bramą wiodącą do Ogrodów Tuileries, Antoś przeżył coś na kształt ataku paniki. Zrobił się blady, zaczął płakać, ciągnął nas za ręce w przeciwnym do ogrodów kierunku. W końcu zaczął krzyczeć:
– Nie chcę tam iść, tam obcinają głowy, słyszycie tam zabijają ludzi!
Żona na to odparła: Antek kto ci opowiadał o takich rzeczach? Czy ktoś cię straszył? Odpowiedź Antka nas poraziła:
– Nikt mi nie opowiadał, sam widziałem! Ja tu kiedyś byłem i obcięli mi głowę maszyną. I innym ludziom też to robili.
Ponieważ dziecko było roztrzęsione odeszliśmy stamtąd i po pewnym czasie wróciliśmy do hotelu. Żonę chyba z emocji rozbolał żołądek więc nie wyszliśmy już tego dnia nigdzie. Antek oglądał bajki i wydawał się całkiem spokojny. Kiedy usnął zastanawialiśmy się czy kiedykolwiek mógł widzieć jakiś film historyczny o rewolucji francuskiej i czy stąd może pochodzić jego wiedza na temat działania gilotyny. W końcu i my poszliśmy spać.
W środku nocy obudził nas rumor. Okazało się, że Antek usiłuje przesunąć duży fotel tak aby zabarykadować nim drzwi. Podbiegliśmy do niego, a żona zaczęła syna uspokajać. Antek tym razem się nie rozpłakał, ale ku naszemu zdumieniu powtarzał w kółko (po francusku, a nie znał tego języka)
– Przyjdą po mnie i zabiorą mnie do więzienia. Tam śmierdzi, tam są wielkie szczury! Zabiją mnie, obetną mi głowę!
Dla jasności dopowiem, że ja również nie znam francuskiego i żona przetłumaczyła mi słowa synka. Ponieważ nie reagował na język polski, żona instynktownie przeszła na język francuski i to odniosło skutek. Antek zaczął się wyciszać i w końcu usnął głębokim i spokojnym snem. My za to nie spaliśmy do rana. Byliśmy wstrząśnięci i zagubieni. Zaczęło do nas docierać, że cokolwiek powodowało zachowaniem syna dalsze zwiedzanie nie ma sensu, a najlepszym wyjściem będzie wcześniejszy wyjazd z miasta.
Na szczęście jednak czuwały nad nami dobre Anioły. Około dziesiątej rano zadzwoniła Zofia ( ciotka z Prowansji) i zapytała czy u nas wszystko OK? Miała bowiem dziwny i niepokojący sen, w którym widziała młodego mężczyznę prowadzonego na śmierć oraz gilotynę i wściekły tłum domagający się krwi. Powiem szczerze, że w pierwszej chwili nas zatkało. Żona opowiedziała Zofii o naszych przejściach z Antkiem.
Mimo, że mam w sobie wiele sceptycyzmu wobec tak zwanych zjawisk paranormalnych musiałem uczciwie przyznać, że ten zbieg okoliczności był rzeczywiście niesamowity. Ciotka nalegała, abyśmy jak najszybciej przyjechali do niej i oszczędzili dziecku konfrontacji z bolesnymi wspomnieniami.
Kiedy zakończyliśmy rozmowę z Zofią podszedł do nas Antek i z wielką powagą oświadczył:
– Jedźmy do Prowansji tam mnie nie znajdą, tam będę bezpieczny.
W ten sposób ominęliśmy atrakcje stolicy i wyjechaliśmy do Prowansji. Tam wszystko wróciło do normy, a syn jakby zapomniał o tym koszmarze. Natomiast my nadal pozostajemy pod wrażeniem tamtego wydarzenia.”
Śledząc wiele historii dotyczących spontanicznych regresji można dojść do wniosku, że w większości przypadków dzieci nie potrzebują szczególnych bodźców, aby osiągnąć ten stan. Poprzednia osobowość toruje sobie drogę poprzez przebłyski wspomnień oraz sny. Można powiedzieć, że szamocze się w umyśle dziecka niczym ptak w klatce. Pragnie uwolnić się i znaleźć adekwatny środek wyrazu. Najczęściej dziecko najpierw próbuje swoje wspomnienia zwerbalizować, a później wspomaga przekaz poprzez nad wyraz ekspresyjne rysunki.
Osobliwe wrażenie robi przede wszystkim owa niezachwiana pewność, że konkretne zdarzenie miało miejsce w przeszłości i nie jest jedynie wyjątkowo koszmarnym snem. Dzieci niezwykle mocno identyfikują się z daną postacią i potrafią nader precyzyjnie opisać nie tylko swoje uczucia, ale i okoliczności, które tak mocno na nie wówczas wpłynęły. Jak wykazały badania, w okresie, gdy wspomnienia były szczególnie intensywne, dzieci wielokrotnie powtarzały opisy miejsc, zdarzeń, ludzi lub sytuacji nie myląc faktów i zachowując zdumiewającą konsekwencję dotyczącą detali.
Porównując jakość i powtarzalność ich relacji chociażby z zeznaniami dorosłych składanymi na policji widać ogromną różnicę. Wielokrotnie przesłuchiwany świadek z czasem traci z oczu drobne elementy lub (jego zdaniem) mniej istotne szczegóły, co w konsekwencji może doprowadzić do tego, że przedstawiona historia zaczyna nieco odbiegać od swej pierwotnej wersji. Nie mam tu oczywiście na myśli celowego mataczenia, a jedynie naturalny proces dotyczący naszej pamięci. Policjanci doskonale o tym wiedzą i dlatego za wszelką cenę usiłują spisać zeznania natychmiast po zdarzeniu. Z tej przyczyny często oskarżani są o brak taktu lub gruboskórność.
W większości przypadków, kiedy dziecko rozpoczyna naukę w szkole, wspomnienia zostają zagłuszone natłokiem nowych informacji i falą emocji wynikających z interakcji rówieśniczych. Celowo nie użyłam słowa „zapomniane” gdyż wypływają one również w dorosłym życiu pod postacią szczególnych zainteresowań, zdolności lub fobii i lęków.
Przypadek Antosia jest o tyle ciekawy, że spontaniczna regresja wywołana została przez katalizator, czyli konfrontację chłopca z konkretnym miejscem historycznym. Rodzice wykazali się wielkim wyczuciem i wrażliwością, dzięki czemu dziecko uniknęło kolejnej traumy. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, kiedy dorośli brutalnie łamią opór dziecka i zmuszają je do zwiedzenia tego obszaru Paryża.
Interesująca jest również koincydencja pomiędzy snem Zofii a retrospekcją jakiej doświadczył chłopiec. Jest to z mojego punktu widzenia istotna wskazówka przemawiającą za koncepcją globalnej sieci łączącej nas wszystkich. Przy czym osoby spokrewnione lub silnie ze sobą związane emocjonalnie odbierają komunikaty od bliskich na zasadzie „rozmowy priorytetowej”, wyprzedzającej wszystkie inne sygnały. Wydaje się również, że podczas snu, a więc w momencie, gdzie ilość docierających do nas bodźców zewnętrznych jest mocno ograniczona, ta szczególna sieć połączeń działa najbardziej efektywnie.
Do tematu wspomnień reinkarnacyjnych u dzieci wrócę niebawem.
zdjęcia pochodzą ze strony spirytyzm.pl
Niezwykle interesująca historia. Nasuwają mi się, pytania czy rodzice Antka będą zgłębiali przeżycia z jego wcześniejszego życia, oczywiście nie narażajc syna na traumy. Czy Antek kiedykolwiek wracał do tamtego życia, np wcześniej bawiąc się, w jakiś charakterystyczny, dla tamtych czasów sposób?
Może to niezbyt mądre pytania, ale mam powód by nad tym się zastanawiać. Dziękuję i pozdrawiam.