Spokojnie, tylko spokojnie

 

Napisał do mnie Pan Roman:

„Od pewnego czasu czytam tego bloga i zastanawiam się czy istnieją ludzie, którzy są w stanie przeżyć spotkanie z duchem, tak na spokojnie? Jestem facetem po pięćdziesiątce i uchodzę za osobę odważną. W swoim czasie służyłem w Czerwonych Beretach, gdzie trzeba było pozostać twardym, a strachu żaden z nas nie znał. Jednak wydaje mi się, że w kontakcie z czymś tak dziwnym i niejednoznacznym, chyba bym skrewił. Nie byłem nigdy w takiej sytuacji. Podejrzewam, że gdyby niespodziewanie z ciemności wyłoniła się przede mną jakaś bladolica postać to (przepraszam za dosadność) obawiałbym się o swoje zwieracze.”

Panie Romku, jest Pan bardzo bezpośrednim człowiekiem, ale to dobrze bo takich ludzi lubię najbardziej. Postawił Pan ciekawe pytanie, a ja postaram się udowodnić, że istnieją osoby potrafiące przyjąć z otwartym sercem, również byty duchowe.

Trudno powiedzieć, co właściwie decyduje o postawie jaką przyjmujemy wobec istności duchowych. Z moich obserwacji wynika, że nie ma tu znaczenia ani wiara (rozumiana jako religijność) ani wiek osoby, doświadczającej takiego kontaktu, a już na pewno o jakości i rodzaju tegoż, nie decyduje postawa reprezentowana w codziennym życiu. Innymi słowy ktoś odważny jak żołnierz Czerwonych Beretów, może w relacji paranormalnej czuć się bezradny i przerażony. Natomiast osoba, która na samą myśl o skoku ze spadochronem blednie, przyjmuje bezcielesną obecność naturalnie i bez lęku. Być może, znaczącą rolę odgrywa tutaj jeden z rodzajów naszej inteligencji, a konkretnie inteligencja emocjonalna ze szczególnym uwzględnieniem typu interpersonalnego. Osoba spełniająca kryteria charakterystyczne dla tego typu doskonale rozumie potrzeby innych ludzi, jest wysoce empatyczna i znakomicie czyta mowę ciała. Taka osoba świetnie rozróżnia emocje i co istotne potrafi nad nimi panować. Można powiedzieć, że „czyta” innych ludzi niczym otwartą księgę. Czemu zatem nie miałaby sobie poradzić z rozpoznawaniem intencji w kontaktach między wymiarowych?

Oto relacja nadesłana przez Panią Jolantę:

„Historia miała miejsce po wojnie, na Ziemiach Odzyskanych, prawdopodobnie gdzieś na Dolnym Śląsku. Mieszkająca na wsi rodzina nauczycieli poszukiwała pani do prowadzenia domu. Młode małżeństwo z dzieckiem mieszkało na terenie budynku szkolnego. Babcia mojej koleżanki chętnie przyjęła tę posadę. Zdziwiła się wprawdzie, kiedy zaproponowano jej przestronny, ładniejszy pokój z dużym łóżkiem, a rodzice z dzieckiem pozostali w małym pokoju.

W wolnej chwili, babcia poszła zwiedzać urokliwe okolice. Dotarła na miejscowy cmentarz, gdzie jej uwagę zwrócił grób ulokowany pod płotem w dodatku jako jedyny pozbawiony krzyża. Zaintrygowało ją czemu ten grób nie ma krzyża. Nastała noc, babcia położyła się do łóżka, a po chwili ukazała się jej zakonnica. Po prostu stała w nogach łózka i odezwała się do babci: ”Ja się tutaj powiesiłam”.

Babcia nie przelękła się tylko spokojnie odpowiedziała tak: „To skoro się tu powiesiłaś, to ja się pomodlę za Twoją duszę”. Babcia koleżanki modliła się, a zakonnica przestała ją nawiedzać. Po pewnym czasie babcia dowiedziała się, że grób bez krzyża na cmentarzu był grobem tej właśnie zakonnicy.”

Proszę zwrócić uwagę, że bohaterka tej historii przyjęła duszę zakonnicy szlachetnie, odnosząc się z wielkim współczuciem do jej tragedii. Prawdopodobnie tak samo postąpiłaby również z żywym człowiekiem w potrzebie.

Pozwolę sobie przedstawić historię dotyczącą osoby z mojej rodziny. Rzecz dzieje się w Warszawie, po wyzwoleniu. W mieście rozpoczyna się może jeszcze nie odbudowa w pełnym tego słowa znaczeniu, ale gruntowne porządki. Lewobrzeżna Warszawa to jeden wielki cmentarz, pod gruzami leżą zwłoki, które trzeba pochować.

Julia przetrwała wojnę, ma dach nad głową, właściwie można powiedzieć, że wygrała los na loterii życia. Po pracowitym dniu kładzie się spać, marzy o wannie pełnej wody. Po raz kolejny śni ten sam sen. Młoda dziewczyna stoi wśród ruin. Jula poznaje to podwórko z charakterystyczną kapliczką. Przed wojną mieszkała tam jej najlepsza przyjaciółka. Dziewczyna ze snu jest wyjątkowo ładna. Prawą ręką wskazuje na kilka grobów, i mówi:

-Ten pierwszy jest mój, mam na imię Irena, powiedz moim rodzicom, że tu jest moje ciało. Proszę cię, oni się martwią, wszędzie mnie szukają. Powiedz im, niech wiedzą.

Dziewczyna podaje adres rodziców. Ten sen jest tak realistyczny, że trudno w niego nie wierzyć.

Julia się waha, nie wie czy odnajdzie tych ludzi, jak ją potraktują? Odkłada podjęcie decyzji. Przełom następuje w chwili kiedy dziewczyna ukazuje się jak żywa w kuchni i patrzy błagalnie, swoimi ogromnymi brązowymi oczyma. Jest środek dnia. Jula nie boi się umarłych, tylko reakcji żywych. Zdezorientowana idzie na plebanię. Ksiądz Marek to bardzo mądry człowiek, coś wymyśli. Ze względu na wieloletnią znajomość rozmowa odbywa się bez ogródek. Julia ma nadzieję, że ksiądz zaleci modlitwę za zmarła i zwolni ją z tej posługi (bo tak postrzega prośbę zmarłej). Tymczasem Marek słucha uważnie i mówi:

-Musi pani to zrobić. Sam nie wierzę, że to mówię, ale tak trzeba. Dwa lata temu śniłem o moim mentorze i przyjacielu, księdzu Piotrze. Był strasznie wyniszczony, blady, ale uśmiechnięty. Powiedział do mnie Marku całe życie walczyłem ze złem, ale ono mnie dopadło. Zemściło się okrutnie, moja męka trwała rok, ale dziś nadeszło wyzwolenie. Teraz już mnie nie dosięgną, nie skrzywdzą. Żegnaj.

Ja zapisałem datę tego snu. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że ksiądz Piotr przebywał przez rok w obozie koncentracyjnym i tam zmarł na tyfus. Niemcy skrupulatnie zapisali datę jego śmierci. Obie daty są zgodne, nie mam wątpliwości, że są dusze, którym dana jest łaska łączności ze światem żywych. Jeśli pani chce, pójdziemy razem pod wskazany adres.

Julia zapytała: – czy to nie jest okrutne odbierać tym ludziom nadzieję, może tylko tym żyją? Ksiądz odparł:- ta dziewczyna zna ich lepiej niż my i skoro przyszła to wie, co robi. Załatwimy sprawę razem.

Tak właśnie się stało. Odnaleziono rodzinę Ireny. We wskazanym miejscu dokonano ekshumacji, a zachowane przedmioty pozwoliły na identyfikację. Nie było to zadanie łatwe, ale rodzice wykazali się ogromną determinacją i ciało córki, spoczęło w mogile obok jej dziadków.

Julia odwiedziła później ten grób. Zapytała też księdza Marka:

-Czemu ona przyszła do mnie? Czemu musiałam przeżyć, coś tak dla mnie trudnego?

Spodziewała się długiego wywodu o niezbadanych wyrokach Boga, a otrzymała prostą odpowiedź: To do ciebie przyszło, bo byłaś gotowa.

Moja Babcia mawiała, że Sprawiedliwi świecą jasnym światłem, widocznym dla świata nadprzyrodzonego. Wygląda na to, że jak zwykle miała rację.

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

3 odpowiedzi na „Spokojnie, tylko spokojnie

  1. ~Leptir komentarz:

    ja kilka razy spotkałam się z dziwnymi sytuacjami, lecz samego ducha nie widziałam, ale opisałam dziwna dla mnie sytuację

    https://leptir-visanna7.blogspot.com/2015/04/intuicja.html

    obecnie ile razy jestem we Lwówku zapalam pani Halinie świeczkę, widocznie jej potrzebuje

  2. ~Rafał komentarz:

    W swoim życiu mialem kilkanaście kontaktów i uwierzcie ze strach przychodzi nie w momencie kontaktu tylko po lub zupelnie w innym czasie. Kiedyś babcia mi powiedziała że gdybyś był bojącym człowiekiem byt by nie mógł się tobie ukazać. To jest zaprogramowane przed przybyciem w to wcielenie. Osoby widzace duchy nie będą sie w czasie kiedy widza bo wczesniej byly na to przygotowane. Sam kontakt jest bezemocjonalny dla medium. Dla zwykłego człowieka najwiekszy jest strach na samą myśl ale sam kontakt nie. Tak jesteśmy zaprogramowani. Ten artykuł to bzdura o inteligencji emocjonalnej. Rozumiem ze autor nie jest medium i nie może napisać prawdy.

    • edel komentarz:

      Autorka jest medium i dziwi się skąd sugestia, że jesteśmy globalnie „zaprogramowani” na kontakty z istotami bezcielesnymi? Owszem, na bezpiecznej płaszczyźnie astralnej, możliwy jest odbiór pewnych komunikatów,ostrzeżeń itp. Doświadczenie uczy, że istoty przenikające do naszego świata miewają różne nastawienie i z tego chociażby powodu kontakt z nimi często nie należy do przyjemnych. Sam fakt, że oba światy są oddzielone, a komunikacja między nimi utrudniona, daje wiele do myślenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *