Era Wodnika i New Age to nazwy często używane zamiennie. Moim zdaniem nie są to synonimy. Powód jest prosty. Era Wodnika jest spójną koncepcją albo ideą opisaną przez Astrologię. Natomiast New Age jako ruch społeczny, podzielony na odłamy i obarczony błędami nadinterpretatorów, nie może być z tą ideą tożsamy. Na dzień dzisiejszy New Age wydaje się być zjawiskiem przebrzmiałym i niestety nieco skompromitowanym, jednak teoria nośna tego ruchu, w mojej ocenie, absolutnie nie straciła na aktualności.
Dla przypomnienia: Era Wodnika to po prostu jedna z dwunastu epok astrologicznych. Moim skromnym zdaniem obecne czasy stanowią swoiste preludium symptomów związanych z nadejściem tej epoki. W Erze Wodnika rozpoczną się gruntowne przemiany we wszystkich aspektach życia na naszej pięknej planecie. Chodzi tu o głębokie zmiany społeczne, narodowe, cywilizacyjne jak i zmiany zachodzące w sercach i umysłach wszystkich ludzi. Rzeczywiście zrobiliśmy dużo jeśli chodzi o prawa kobiet, mniejszości seksualnych i etnicznych, ekologię, globalną świadomość, rozwój osobisty (medytacja, joga) oraz medycynę naturalną i zdrowe żywienie. Z drugiej strony nigdy jeszcze nie było tak wiele depresji, samobójstw i wyobcowania. Po okresie względnego spokoju rosną w siłę ruchy fundamentalistyczne i nacjonalistyczne.
Wodnik jako znak zodiaku to archetyp wiedzy, poznawania, przecierania nowych szlaków, ktoś kogo pociągają rzeczy tajemnicze, zagadkowe i mistyczne. Wodnik jest niespokojnym duchem, któremu zawsze mało wrażeń w związku z czym chętnie eksperymentuje również z używkami. Nienawidzi konwenansów, zasad, ograniczeń i przymusu. Gdyby pokusić się o sformułowanie sztandarowego hasła dla tego znaku to brzmiało by ono „Chcę być wolny i chcę wiedzieć”.
Tu dochodzimy do sedna sprawy. Chyba jeszcze nigdy w nowożytnej historii ludzkości nie było tak łatwego dostępu do wiedzy i to wiedzy wszelakiej. Święta Inkwizycja nie spali nikogo na stosie za czytanie pozycji z indeksu ksiąg zakazanych. W prasie czy Internecie można znaleźć artykuły dotyczące wszystkich możliwych zagadnień. Śmiało rzec można, że nie istnieją tematy tabu. Niewiedza stała się kwestią wyboru.
Cieszy mnie ten powszechny dostęp do wiedzy ponieważ jest to pole, które wydaje obfity plon. Skoro wiem i poznaję to mam również możność wyboru. Nie muszę przyjmować prawd objawionych z ust przeróżnych guru, ani tych w sutannach, ani tych w garniturach. Jestem więc myślę i wybieram swoją drogę. Proszę zwrócić uwagę na postęp w nauce, który wcale nie zaprzecza tak zwanej wiedzy alternatywnej i duchowemu poznawaniu świata, a wręcz potwierdza jego istnienie. Prace współczesnych fizyków kwantowych to alchemia i metafizyka w czystej formie. Rozwój astronomii i astronautyki dowodzi niezbicie, że istoty energetyczne (dusze) prędzej znajdą spokojną przystań w innym równoległym do naszego świecie niż w niebiańskich obłokach. Dzięki badaniom nad oddziaływaniem księżyca na organizmy żywe, w tym rośliny, wiemy, że zbieranie niektórych ziół podczas pełni lub nowiu, przekłada się w sposób wymierny na ich właściwości lecznicze. Z pewnych aspektów fitoterapii zdjęto odmę rytuałów magicznych. Jest kwestią niedługiego już czasu kiedy populacja „post antybiotykowa” ugrzęźnie na mieliźnie rozczarowań i na kolanach podziękuje Matce Naturze za jej hojne dary. To tylko kilka przykładów wybranych ad hoc.
Stare skostniałe paradygmaty wiedzy upadają i systematycznie teorie „pseudonaukowe” (bo nie awizowane w renomowanych czasopismach) znajdują dla siebie potwierdzenie. Swoją drogą, który naukowiec przyzna, że teoria stanowiąca podstawę jego pracy, poparta czyimś Noblem, jest nieprawdziwa, a ów Noblista powinien rumienić się ze wstydu ?
Ludzie już zaczynają dzielić się na industrialistów i naturalistów. Jedni nie wyobrażają sobie życia bez techniki, drudzy tęsknią za powrotem do natury. Jako młoda dziewczyna czytałam książkę zawierającą profetyczne wizje starego mistrza Zen (nie pamiętam tytułu) Przewidywał on podział ludzkości na mieszkańców państw-miast (może miasta wydawały mu się tak wielkie jak państwa ?), w których technika osiąga niewyobrażalny poziom stając się czymś na kształt religii oraz mieszkańców grodów związanych wyłącznie z naturą i głęboko przeżywających wieź z naszą planetą.
Żyjemy w ciekawych czasach i mimo wszystko oceniam ten stan jako przywilej. Ludzie zmieniają się i otwierają swoje umysły na wiedzę oraz duchowość rozumianą jako osobisty kontakt z absolutem. Rewolucja humanistyczna pokonała klerykalizm, faszyzm i komunizm. Jest to powód do dumy, człowiekowi zwrócono jego godność i umożliwiono nieskrępowaną realizację. Jednak w obliczu islamskiej inwazji na Europę powinniśmy przypomnieć sobie, że „każda rewolucja jak Saturn, pożera własne dzieci”[1] i przestrzegać elementarnych zasad zdrowego rozsądku.
Postanowiłam zachować spokój i przyjąć, że wolność jako najgłębsze pragnienie każdego człowieka znajdzie drogę do serc i świadomości fundamentalistów. Taką wizję przyszłości afirmuję , a tym samym wspieram.
Obraz autorstwa Pani Krystyny Siejki
[1] Georges Danton