Cytowany poniżej list porusza wiele problemów naszych czasów i być może zainspiruje kogoś do przewartościowania pewnych aspektów życia.
„Pani bloga podczytuję od kilku miesięcy. Bardzo poruszył mnie ten ostatni wpis o samobójcach i dlatego, mimo wielu zajęć, postanowiłem opisać swoją historię.
Urodziłem się i mieszkałem w Warszawie. Jesteśmy jak to się teraz mówi „słoikami”- moi rodzice pochodzili z małych miejscowości i po prostu przyjechali tam na studia. Zawsze byłem bystry, bez problemu skończyłem dwa kierunki i w dobie transformacji ustrojowej rozpocząłem pracę w korporacji. Szybko pojąłem zasady gry i stopnie awansu zaliczałem w biegu. Ożeniłem się i kupiłem eleganckie mieszkanie. Było mnie stać na wszystko. Minęło kilka kolejnych lat i to ja rozdawałem awanse. Władza to jednak silny narkotyk. Pierwsze opamiętanie przyszło kiedy zostawiła mnie żona. Byłem wściekły, bo odeszła ze swoim licealnym kolegą, nauczycielem angielskiego. Wtedy uważałem, że zostawiła mnie dla frajera, który zarabia grosze. Wszystko mierzyłem w pieniądzach.
Pocieszałem się w ramionach wielu kobiet. W korporacji łatwo o seks zwłaszcza jak jest się szefem. W wyniku różnych zawirowań i zmian w polityce firmy, dowiedziałem się, że nie przedłużą ze mną kontraktu. Świat mi się zawalił. Próbowałem walczyć i szukać pracy gdzie indziej, ale proponowane oferty wydawały się poniżej mojej godności. Wylądowałem u psychiatry. Nie będę się rozpisywał dość, że dotarło do mnie, że zmarnowałem małżeństwo, zdeptałem wiele osób w drodze na szczyt i de facto to ja jestem frajerem. Postanowiłem się zabić. Miałem mnóstwo prochów więc wydawało się to bardzo proste. Zaplanowałem to tak, że najpierw obejrzę film, który bardzo lubiłem oglądać z żoną, a po seansie odejdę do lepszego świata.
Wie Pani długo się zastanawiałem, rozważałem za i przeciw, ale dochodzę do wniosku, że jednak jest jakaś siła, która nad nami czuwa. Proszę sobie wyobrazić, że ja w trakcie oglądania filmu zasnąłem. Po prostu nagle zrobiłem się strasznie słaby. Śnił mi się mój pradziadek, który był stolarzem. Znałem go tylko z opowieści i raz w życiu widziałem jego warsztat (zanim moi rodzice sprzedali jego dom). Byłem z nim w tym warsztacie i on powiedział do mnie „Twoja praca była nic nie warta, obracałeś nieistniejącymi pieniędzmi i dla tego twoje życie jest jakie jest. Weź się za konkretną robotę to wszystko się zmieni. Zobacz ten stół przetrwa pokolenia. To jest coś konkretnego.”
Następnego dnia kolejny szczególny „przypadek”: wyszedłem wieczorem po papierosy i spotkałem córkę sąsiadów, chodziła z pieskiem i płakała. Zapytałem ją, co się stało. Powiedziała, że rodziców nie ma, a jej opiekunka nie potrafi zrobić modelu studni i ona znowu jako jedyna w klasie nie będzie miała zadanej pracy. Pod wpływem impulsu obiecałem, że jej ten model zrobię. Pojechałem do sklepu, kupiłem parę rzeczy i studzienka wyszła jak ta lala. Kiedy to dziecko z radości zarzuciło mi ręce na szyje, dosłownie kolana mi zmiękły. Złapałem za telefon i zadzwoniłem do mojej mamy. Była zaskoczona bo do tej pory pamiętałem o niej tylko od święta. Powiedziałem: Mamo pojedź ze mną w swoje rodzinne strony, nie pytaj o nic tylko jedź. Mama na to – jedziemy! Pojechaliśmy dwa dni później. Oczywiście miał miejsce kolejny ”przypadek”. Mój nowy samochód odmówił posłuszeństwa. Rogatki miasteczka, a tu taka sprawa. „Przypadkiem” przejeżdżał tamtędy właściciel warsztatu samochodowego (obecnie mój szwagier), który odholował nas do siebie. Kiedy on oglądał samochód moja mama poszła na spacer. Po kilkunastu minutach wpadła zdyszana do warsztatu – synu nie uwierzysz tam na sklepie wisi ogłoszenie, dom po dziadkach jest na sprzedaż. Scena z mojego snu oraz całe moje życie stanęły mi przed oczami. Samochód odpalił. Mechanik nie chciał pieniędzy, bo jak powiedział, auto po prostu ruszyło. Dalej historia potoczyła się jak w telenoweli. Kupiłem ten dom wraz z przyległościami, poznałem moją żonę i dziś jestem właścicielem firmy, którą mam nadzieją przejmą moje dzieci, a mam ich troje, syna plus bliźniaczki. Czasami myślę, co by było gdybym wtedy nie zasnął. Odganiam te myśli bo nie są miłe”.
Nie każda historia kończy się tak dobrze jak wyżej opisana. Ludzie popełniają samobójstwa z przyczyn ekonomicznych i to jest bodaj największa tragedia wśród wszystkich samounicestwień. Presja ekonomiczna dotyczy zwłaszcza mężczyzn, na których zwyczajowo spoczywa utrzymanie rodziny. Zmiana statusu finansowego, degradacja zawodowa i brak perspektyw to ekstremalne wyzwanie dla każdej osoby, bez względu na wiek. Wiele istnień gaśnie z powodu decyzji wszechwładnych urzędników i sędziów, którzy wydając kuriozalne wyroki pozostają bezkarni. Wszechobecna obojętność i egoizm dopełniają czarę goryczy.
Mam nadzieję, że to się zmieni i ludzie zyskają nową, wrażliwszą świadomość. Żyjemy wszak w dobie wielkich zmian tak globalnych jak i społecznych. Na naszych oczach dzieją się rzeczy, które jeszcze dziesięć lat temu uznalibyśmy za niemożliwe.
Tymczasem przy okazji zbliżającego się Święta Zmarłych może warto pokusić się o refleksje i zastanowić nad losami przodków. Przecież to nie byli mitologiczni tytani, tylko ludzie tacy jak my. Jakim więc cudem przetrwali zabory, wojny, zesłanie, obozy koncentracyjne i wracali znajdując w sobie dość determinacji aby odbudować dom, rozwijać się i dać życie następnym pokoleniom? Skąd brali siłę aby mimo tak wielkich przeciwności iść dalej? Ileż kobiet zostało wdowami i wychowało samotnie kilkoro dzieci? Czy przetrwały tylko dzięki heroicznej mocy macierzyństwa?
A może to my chcemy zbyt wiele, ponieważ wmawia się nam, że „musimy mieć”? Czy w oczekiwaniu na spektakularne sukcesy nie pomijamy małych radości ?
Uważam, że zawsze warto wracać do korzeni i tam szukać zrozumienia życia i samych siebie.
Życzę Państwu aby ten szczególny czas pozwolił na refleksję tak osobistą jak i w gronie rodzinnym. Kierowcom wybierającym się w długą trasę życzę bezpiecznej podróży.
Obraz autorstwa Pani Krystyny Siejki
„Na naszych oczach dzieją się rzeczy, które jeszcze dziesięć lat temu uznalibyśmy za niemożliwe.” – Czy możesz napisać coś więcej na ten temat ? Jak Ty widzisz teraz ten czas ? Mi się czasem wydaje że wszystko idzie jakoś na opak :p
Ok następny wpis będzie odpowiedzią na Twoje pytanie
Super 🙂
Pięknie napisane 🙂