Historia dzieje się kilka lat przed wybuchem II Wojny Światowej. Jej główny bohater Pan Michał jest inżynierem i zostaje wysłany przez dyrektora fabryki w delegację. Powodem jego wyjazdu jest spotkanie z właścicielem dużego majątku ziemskiego na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej. Bogaty ziemianin wyraził bowiem chęć zakupu nowoczesnych acz drogich maszyn rolniczych. Pan Michał ma przedstawić ofertę i sfinalizować ewentualną transakcję.
Dzień podróży zapowiadał się przepięknie. Michał wsiadł do pociągu pełen wiary w sukces tej wyprawy. Dyrektor obiecał mu nie tylko dużą premię, ale i awans, jeśli wszystko zostanie załatwione po jego myśli. W miarę przebytych kilometrów niebo pochmurniało, a Michała zaczęły nachodzić dziwne, niepokojące myśli. Odegnał je jednak i z wrodzoną sobie energią wysiadł na stacji będącej celem jego podróży. Zgodnie z umową czekał tam na niego woźnica, który szybko zabrał bagaże i zaprowadził Michała do powozu.
Kiedy ruszyli rozpadało się na dobre. Pomimo wczesnych godzin popołudniowych zrobiło się ciemno. Wreszcie dojechali do mostu i wtedy stało się coś bardzo dziwnego. Konie same zatrzymały się i zaczęły nerwowo rżeć.Michał zapytał woźnicy, co się właściwie dzieje? Odpowiedź, jaką usłyszał była całkowicie nie do przyjęcia dla jego ścisłego, racjonalnego umysłu.
-Konie zjawy się boją!
-Jakiej zjawy?
– Tej, co mostu pilnuje . Guwernantki, co się na własne życie targnęła, ot, co!
Michał przeklął w duchu ciemnotę i zabobon panujące nad umysłem woźnicy i zapytał, co zamierza robić w tej sytuacji? Woźnica odparł, że koni żadną miarą zmusić się nie da i przez most nie przejadą. Zaproponował inną drogę do majątku. Trzeba jeszcze godzinę z okładem jechać, ale droga spokojniejsza.
Dobre wychowanie i wrodzona uprzejmość zaważyły na decyzji Michała. Postanowił przejść pozostałą część drogi pieszo, aby nie ambarasować gospodarzy tak późnym pojawieniem się w ich domu. Zapytał woźnicy ile zajmie mu droga na piechotę – około 15 do 20 minut – chyba, że Pan inżynier ducha spotka to szybciej – zażartował woźnica.
Deszcz padał intensywnie w dodatku wzmógł się wiatr, ale Michał niezrażony pogodą ruszył przed siebie. Woźnica nic nie powiedział tylko przeżegnał się i pojechał drogą okrężną.
Przez pierwsze minuty Michał szedł spokojnie w pewnym momencie zauważył kobietę idącą skrajem drogi. Nagle postać wykonała nerwowy ruch i wpadła do kanału melioracyjnego. Michał niewiele myśląc zaczął biec w tę stronę. Gdy znalazł się w miejscu jej zniknięcia i zajrzał w głąb kanału, stwierdził, że nikogo tam nie ma. Stanął jak wryty i zaczął bezradnie rozglądać się dookoła.
Nagle ujrzał tą samą kobietę po drugiej stronie drogi. Była młoda, bardzo ładna i gestem zachęcało go by podszedł . Michał ruszył w jej kierunku i kiedy był już niemal na wyciągnięcie ręki , kobieta rozpłynęła się w powietrzu , a Michał usłyszał tylko przerażający, szyderczy śmiech.
Spełniły się słowa woźnicy, Pan inżynier dotarł do domu swoich gospodarzy w tempie znacznie szybszym niż dwadzieścia minut. Biegnąc zauważył, że w oknach palą się światła, ale był zbyt przerażony, aby zapukać – wtargnął do domu z wielkim impetem.
W przedsionku pojawił się starszy mężczyzna , którego postawa i spojrzenie nie pozostawiały wątpliwości iż jest panem tego domu . Michał oprzytomniał na tyle, aby się przedstawić.
-Przecież wysłałem po Pana na stacje Macieja!
Michałowi nie pozostało nic innego jak tylko krótko opisać historię z mostem i opornymi końmi, część dotyczącą kobiety przemilczał. Jednak gospodarz nie dał za wygraną i zapytał wprost – czy pan się czegoś przestraszył? Michał przytaknął czując jednocześnie jak jego policzki zalewa fala wielkiego ciepła.
Gospodarz pokiwał tylko głową i wykrzyknął:
Najświętsza Panienko czy to się nigdy nie skończy?
Jak spod ziemi wyłoniła się służąca, która zaprowadziła Michała do pokoju gdzie mógł ogarnąć się nieco przed kolacją.
Po bardzo krzepiającej kolacji , pan domu zaproponował Michałowi rozmowę w gabinecie, gdzie po kilku kieliszkach wyznał:
Kobieta, którą pan widział to guwernantka z sąsiedniej posiadłości, a właściwie jej nieszczęsna dusza, która nie potrafi zaznać spokoju.Wstyd przyznać, ale to mój rodzony brat zbałamucił dziewczynę, a kiedy się nią znudził to porzucił dla innej. Biedaczka nie wytrzymała tego zawodu i z rozpaczy utopiła się skacząc z mostu przed , którym konie się cofnęły .Wzywaliśmy księdza, ale to nic nie dało. Przykro mi, że pan doświadczył takich okropności. Uważam siebie za trzeźwo myślącego człowieka , ale Michale drogi powiedz , jak to wyjaśnić przy pomocy „szkiełka i oka ”?
Michał wrócił do domu z kontraktem w ręku, pewnym awansem i kompletnym zamętem w głowie. Nie mógł, bowiem odpędzić myśli o duchu, który swoim pojawieniem się wstrząsnął światopoglądem i przekonaniami , który zadrwił z niego !
Michał zmienił się bardzo, co odegrało kolosalną rolę w jego późniejszym życiu. Zwłaszcza , że jego ukochany Marszałek Piłsudski również żywo interesował się spirytyzmem…