Jest ot temat, który bardzo często przewija się w korespondencji jaką od Państwa otrzymuję. Pozwolę sobie wyrazić swój pogląd na tę sprawę w dzisiejszym wpisie.
Podstawowe pytania to: czym właściwie jest klątwa ? Czy każdy może ją rzucić? Czy są osoby odporne na klątwę ? Czy klątwa może działać na całe pokolenia?
Nasze myśli to czysta energia. Jeśli dodatkowo myśl zasilimy emocjami tworzy się ładunek energetyczny o olbrzymim potencjale i wielkiej mocy sprawczej. Nie trzeba wykonywać żadnych nadzwyczajnych rytuałów, wystarczy krótki komunikat „A żebyś zdechł” i słowo może stać się ciałem. Kiedy przepełnia nas głębokie poczucie krzywdy, a calem życia staje się chęć zemsty, całymi miesiącami lub latami, karmimy klątwę i spalając własną energię życiową podsycamy jej działanie. Taka „energetyczna strzała” wbija się w ciało subtelne danej osoby i osłabia ją. Chyba najbardziej obrazowym będzie porównanie do wirusa, który wyniszcza najpierw psychikę, a później ciało fizyczne. Ktoś dotknięty klątwą prędzej czy później popada w depresję. Obniżone samopoczucie prowadzi do spowolnienia procesów myślowych, a to wprost do podejmowania złych, niekorzystnych decyzji i tak spirala zniszczenia nakręca się. Wyczerpanie naszej energetyki natychmiast przekłada się na zdrowie. Człowiek chory ma mniej sił do pracy, zaczynają się problemy finansowe. Jesteśmy w matni bez wyjścia.
Ten czarny scenariusz aby się wypełnić potrzebuje oprócz osoby rzucającej klątwę, podatnego gruntu dla niej. Często na taki właśnie grunt trafia. Ostatecznie aby wyrządzać szkodę, działać podle, czerpać radość z krzywdzenia innych, nie trzeba szczególnych przymiotów umysłu czy ducha. Ktoś mądry powiedział ”to, co jest twoją siłą jest też słabością”. Jeśli siłą jest zło to i odporność na działanie zła jest niska. Moim zdaniem osoby o mocnym kręgosłupie moralnym, wysokim poczuciu własnej wartości i prawego serca przekląć się nie da. Inna sprawa, ze tacy ludzie budują swój świat bez szkody dla kogokolwiek i czegokolwiek. Przez swoją pozytywną postawę nie generują sytuacji, które mogą obrócić się przeciwko nim.
Odrębną sprawą są tak zwane klątwy pokoleniowe. O ile w świecie polityki, władzy i pieniądza łatwo wytłumaczyć działanie „klątw”, które w gruncie rzeczy stanowią swego rodzaju zasłonę dymną do rozgrywania porachunków między stronnictwami, klanami i koteriami, o tyle uzasadnienie działania klątwy pokoleniowej w świecie” zwykłych ludzi” wydaje się trudne. Jaki mechanizm jest potrzebny aby owa klątwa przenosiła się przez pokolenia z prababki na kolejne kobiety w rodzinie? Przecież teoretycznie wraz ze śmiercią osoby przeklętej i przeklinającej ta energia i relacja między nimi powinna wygasać. W mojej ocenie tak właśnie jest. Nie można przekląć ludzi, którzy jeszcze się nie narodzili, można za to zaprogramować tym nowonarodzonym takie kody etyczne i wzorce zachowań, które w prosty sposób wprowadzą ich w życie jako swoiste „kalki” przodków. Będą popełniać te same błędy, prowokować te same sytuacje i zbierać dokładnie identyczne owoce jak ich genetyczni poprzednicy. Nie rozumiejąc mechanizmu zdarzeń będą szukać przyczyny „po magicznej stronie życia” ponieważ tak jest prościej. Łatwiej bowiem oskarżać o swoje niepowodzenia jakieś bezosobowe fatum niż własna matkę czy babkę. Oto przykład:
Bohaterka tej historii ma na imię Anna. Prababka Anny wbrew konwenansom i ku zgorszeniu bliskich rozbiła małżeństwo pewnego pana, a następnie (po przeprowadzonym rozwodzie) konwertowała wraz z nim na Ewangelicyzm, co umożliwiało (w świetle obowiązującego podówczas prawa) legalny ślub kościelny. Krótko po tym ślubie w sklepie , który prababka prowadziła wraz z nowo poślubionym wybrankiem pojawiła się porzucona żona. Oprócz wyzwisk rzuciła również klątwę ”depczę twoje szczęście jak ty zdeptałaś moje, żadna kobieta z twojego rodu nie będzie szczęśliwa”. Rok później prababka urodziła Helenę (babkę Anny). Niedługo po porodzie owdowiała. Wyszła za mąż ponownie za urzędnika, który traktował ją podle i którego długi karciane regulowała do samej śmierci. Codziennie tłumaczyła Helenie, że życie jest ciężkie, a wszystko przez mężczyzn. Helena była kochliwa, ale jako panna z małym posagiem nie otrzymywała poważnych propozycji matrymonialnych. Matka wyswatała Helenę z wdowcem , który okazał się chamem i skończonym skąpiradłem. Kiedy przeszedł na łono Abrahama, romantyczna natura Heleny pchnęła ją w ramiona pięknego lekkoducha. Owszem spłodzili Zofię (matkę Anny), ale związek z czasem przysparzał Helenie wiele zgryzot, a majątek odziedziczony po pierwszym mężu topniał w zastraszającym tempie. Wybuchła II Wojna Światowa i lekkoduch oddał życie za ojczyznę, co Helena zniosła bez żalu. Po wojnie jeszcze kilku panów ubiegało się o względy tej atrakcyjnej kobiety, ale żadnego nie chciała. Helena wychowała Zofię w przekonaniu, że „facet to świnia”, „a jak mu syna nie urodzisz to jesteś nic nie warta, „wszyscy mężczyźni to kłamcy” i tak dalej. Zofia skończyła medycynę, jak wszystkie kobiety w tej rodzinie była wyjątkowo atrakcyjna. Adoratorów nie brakowało. Poznała kolegę po fachu i tak na świat przyszła Anna. Matka przyjęła jej narodziny chłodno, wszak to w męskim potomku upatrywała gwaranta sukcesu. Helena wymagała coraz większej opieki. Zofia z oddaniem jeździła do matki, która świadomie bądź nie, robiła krecią robotę. Anna doskonale pamięta, że po każdej wizycie u babci matka wracała podminowana i wszczynała awantury. Ojciec w końcu nie wytrzymał bezpodstawnych oskarżeń i ciągłych wybuchów złości. Wyprowadził się i choć czynił starania sąd nie przyznał mu opieki nad córką. Zofia wraz z Anną przeprowadziły się do Heleny. Anna dusiła się w tym domu. Jej instynkt samozachowawczy zadziałał na czas i wyrwała się wybierając uczelnię jak naj dalej od domu. Dzięki wsparciu przyjaciół i pomocy psychologa przerwała błędne koło. Ma wspaniałego męża i udane dzieci. Żyje pełnią życia. Matce postawiła ultimatum, albo przestanie bombardować ją negatywną energia powtarzając w kółko „bo my jesteśmy przeklęte”, albo nie będzie utrzymywała z nią kontaktu. Poskutkowało.
Wielu z Państwa ciekawi temat klątw „na zmówienie” tudzież ich konsekwencje. Napisze o tym w następnym wątku.
Bardzo ciekawy temat. Historia i wnioski przydały mi się bardzo.
Pozdrawiam ciepło
:O)