Kochani!
Po publikacji tekstu „Byłem jak hologram” w komentarzach na Facebook’ u pojawiła się bardzo interesująca relacja Pani Aleksandry. Doszłam do wniosku, że po pierwsze nie wszyscy Czytelnicy korzystają z FB, a po drugie, że tak wartościowy tekst zostanie niejako przykryty innymi komentarzami. Napisałam, zatem do Aleksandry, prosząc ją o zgodę na publikacje jej historii bezpośrednio na blogu. Zgodziła się i opisała również drugą śmierć kliniczną, której doświadczyła wiele lat później.
O ile pierwsza relacja jest niemal wzorcowa w swoim przebiegu, o tyle druga ma wymiar mistyczny i jest niezwykle poruszająca.
„Pierwszą śmierć kliniczną miałam po wypadku, a reanimowano mnie w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. To było w listopadzie 73r. Przeszłam wszystkie, klasyczne etapy po opuszczeniu ciała tzn. wspinałam się w jakiejś głębokiej studni w kierunku światła w towarzystwie niewidzialnej istoty, która nakazywała mi wracać. Ja byłam w takim pięknym stanie lekkości i szczęśliwości, że nie słuchałam głosu tej istoty tylko uparcie posuwałam się dalej, żeby wreszcie znaleźć się w tym cudownym świetle. Nie chciałam absolutnie wracać. Moje fizyczne ciało, które wcześniej widziałam z góry na łóżku szpitalnym, wcale mnie nie obchodziło. Kiedy wreszcie dotarłam do „światła”, ogarnęła mnie ogromna miłość i ciepło nie do opisania. Pojawiła się koło mnie jakaś „świetlista” postać. Nie wiem, kto to był, ale znowu dostałam nakaz powrotu. Uparta jak zawsze, poprosiłam tę postać, żeby mi pokazała naszą planetę Ziemię. Chciałam zobaczyć planetę z góry, z perspektywy kosmosu, bo zawsze o tym marzyłam. Postać pokazała mi Ziemię i wtedy zobaczyłam jakieś srebrne światełka. Przypominały malutkie gwiazdeczki, niektóre podążały w kierunku Ziemi, inne podobne Ziemię opuszczały. Zapytałam, co to jest i dostałam odpowiedź, że to są dusze, które przychodzą na Ziemię i te, które odchodzą, kiedy czas na nie przychodzi…
Pokazano mi również cale moje życie, a świetlisty opiekun powiedział, że muszę wracać, bo mam jeszcze dużo do zrobienia. Tam gdzie się znalazłam widziałam z daleka piękne, złote miasto. Niestety nie mogłam tam pójść. Opiekun zachęcał mnie w rożny sposób, żebym wracała, ale ja konsekwentnie odmawiałam. Nie było przymusu, ale kiedy pokazał mi moją matkę, krzątająca się przy kuchni, nagle zatęskniłam za nią. W tej samej chwili, znalazłam się w tunelu i z ogromną szybkością poruszałam w przeciwną stronę. Pamiętam jakiś ogromny szum i świst i znowu znalazłam się w moim fizycznym ciele, które ogromnie bolało, ze względu na połamane żebra. Krzyknęłam do lekarzy: ” Coście zrobili, nie chcę tu być”. Potem zaczęły się badania mózgu, ponieważ byłam martwa 25 minut, a przecież medycyna mówi, że po 4 min. mózg przestaje działać. Kiedy opowiedziałam lekarce o moim przeżyciu, powiedziała, że to były halucynacje. Och, jaka byłam zła….”
Drugą relację polecam szczególnie tym z Państwa, którzy znają film pt „Nasz dom”, zrealizowany na podstawie przekazów otrzymanych przez Chico Xaviera.Przyznam szczerze, że płakałam czytając te słowa. Wzruszenie wywołane były nie tylko pięknem opisu Aleksandry, ale również tym, że wizja, jaką dawno temu, obdarowała mnie pewna dobra Istota okazała się spójna z przeżyciami innej osoby. Nawet mnie, która doświadcza bardzo specyficznie tego, co zwiemy życiem, czasami trudno jest uwierzyć w ogrom dobra i miłości przeznaczonej dla nas ludzi.
„Może zacznę od tego jak to się stało, że tam się znalazłam. Otóż po pierwszej śmierci klinicznej, zrozumiałam, ze moje życie musi zmienić kierunek. Wtedy byłam w centrum kariery muzycznej, ale czułam, że to jest tylko taki tymczasowy przystanek. Ta świetlista postać powiedziała mi, że będzie mnie prowadzić i muszę słuchać mojej duszy i czekać zawsze na odpowiednie okazje. Nic się nie da przyspieszyć. Okazja przyszła w stanie wojennym. Rzuciłam pracę w teatrze muzycznym. Pomagałam starszym ludziom i samotnym matkom, żeby łatwiej im było przeżyć ten trudny czas. Potem wyjechałam do Szwecji, bo taka możliwość się przede mną otworzyła. Tu skończyłam Podologię i pracowałam 30 lat w ośrodku dla ludzi starszych z rożnymi schorzeniami oraz w hospicjum. Ta praca była dla mnie wszystkim, co spowodowało, że z przepracowania dostałam zawału. I tu się zaczyna ta niesamowita historia. „Obudziłam się” na przezroczystej pryczy, przez którą przechodziły kolorowe rurki wykonane, jakby z czystej energii. Przy mnie siedziała przepiękna „lekarka” z długimi, złocistymi włosami. Samo pomieszczenie miało kształt owalnej kuli, jak bańka mydlana. Ściany też wypełnione były przepięknym, kolorowym światłem, niczym żywą tęczą. To było coś w rodzaju inkubatora. Na moje pytanie gdzie jestem, ta lekarka odpowiedziała, że to jest szpital, ale po drugiej stronie naszej ziemskiej rzeczywistości. Na pytanie, „co ja tu robię”, odpowiedziała, ze oni musieli wywołać u mnie zawał, ponieważ ja przestalam słuchać intuicji, rozdawałam swoją energię na lewo i prawo i byłam wykorzystywana przez innych. Na pytanie, kim są „oni”? odpowiedziała mi, że mamy zawsze kilku „przewodników”, a ona jest jednym z nich i dlatego przybrała taki wygląd, jaki będzie miała pierwsza osoba, którą spotkam po przebudzeniu, już na ziemi.
Moje ciało na tej pryczy było lekko przezroczyste i miałam piękne szaty, naładowana energią. Kiedy już lepiej się poczułam, zaczęłam się rozglądać dookoła i przez ściany tej bańki, w której byłam, zobaczyłam mnóstwo baniek w różnych rozmiarach. Unosiły się one swobodnie w powietrzu. W środku mojej ogromnej bańki znajdowało się mnóstwo identycznych prycz jak moja. Widziałam leżące tam postaci oraz ” lekarzy” i „pielęgniarki”. Zadałam pytanie:, kim są pozostali ludzie, czemu jest ich tak wielu ? Poinformowano mnie, że są to ofiary katastrofy lotniczej i leżą w uśpieniu, żeby im wymazać traumę spowodowaną wypadkiem, zanim się obudzą. Robi się to dla ich dobra, żeby nie pamiętali, nieprzyjemnych okoliczności śmierci ciała i swobodnie mogli przejść do swoich grup duchowych. Tam się dowiedziałam, że my należymy do różnych grup, w zależności od naszego statusu i rozwoju duchowego. Upewniłam się, że reinkarnacja istnieje i czasami wypadki tutaj zdarzają się, dlatego, że sami założyliśmy sobie taki plan, zanim dusze nasze zeszły na ziemię. Bywa jednak, że wypadki są spowodowane tylko bezmyślnością ludzką i dlatego te dusze, które przerwały nagle swój osobisty plan, muszą wrócić aby zacząć jego realizacje od nowa. Dowiedziałam się również, ze można zmienić plan za zgodą swojej grupy i przewodników. Na niektóre, szczególnie skomplikowane warianty „planów osobistych” musi wyrazić zgodę „Rada Starszych”. Są to stare dusze, które osiągnęły taki etap i doświadczenie, że nie muszą się inkarnować.
Jak może sobie Pani wyobrazić, to było dla mnie zbyt wiele, do ogarnięcia umysłem w jednej chwili, a pytań miałam z minuty na minutę coraz więcej.
Niestety musiałam wracać, żeby dokończyć swoje zadanie na ziemi. Lekarka – przewodniczka kazała mi zamknąć moje astralne oczy i w jednej chwili, już bez żadnego tunelu, znalazłam się w ciele fizycznym, bo usłyszałam glos: „Alexandra, Alexandra, obudź się”… I wtedy zobaczyłam tę sama lekarkę, otoczoną jakby mgiełka. Lekarka powiedziała mi, jak się nazywa i że jestem w szpitalu Nacka na oddziale reanimacji. A ja wypaliłam jej: to ja jeszcze jestem w niebie?… A ona zaczęła się śmiać bardzo serdecznie. Dowiedziałam się, że reanimowano mnie przez całe 45 minut , a potem leżałam w komie przez kilka dni.
To na razie tyle. Zdarzyło mi się jeszcze spotkanie ze świetlistą istotą w dzieciństwie, tym razem całkowicie na jawie. Moja mama przed śmiercią też miała takie spotkanie, podczas którego dowiedziała się, kiedy ta świetlista istota po nią przyjdzie.
Planowałam to wszystko opisać tutaj w Szwecji. Byłam umówiona z jednym dziennikarzem, ale niestety odszedł nagle. Tak chyba musiało być, bo może to Pani ma to opisać. Ludzie powinni się dowiedzieć, że nie ma co płakać na pogrzebach, tylko się cieszyć. Przesyłam serdeczne uściski. Ola
Pani Olu jestem ogromnie wdzięczna za obie relacje i dziękuję mojemu Opiekunowi, że mogłam poznać tak niezwykłą osobę, jak Pani.
Interesujące relacje NDE. Edel opisałaś w swojej relacji tamten świat jako materialny, śmierć jako zmartwychwstanie do fizyczności, a tu mamy w opisie świetliste postacie, przeźroczyste ciała, łóżka, bardziej to jest duchowy świat. Czyżby istniały rożne poziomy egzystencji, gęstości materii?
Zwróć uwagę, że ów szpital duchowy jest tylko swoistym przystankiem w drodze do ” swojej grupy duchowej”. Absolutnie nie jest miejscem docelowy. Zakładam, że tu odbywa się jedynie leczenie ciał astralnych.
Bardzo piękne doświadczenia,w tragicznych okolicznościach ale jednak piękne.
Bardzo piękne doświadczenia,w tragicznych okolicznościach ale jednak piękne.
Pozdrawiam serdecznie
Kilka tygodni po tragicznej smierci mojego brata ciotecznego przysnil mi się. Rozmawialismy chwilę i on powiedział zebyśmy sie wszyscy nie martwili, bo on jest nareszcie szczęśliwy.
Bardzo poruszyła mnie ta relacja. Świadomość, że życie po śmierci wygląda w taki sposób, że doświadczamy tam tak wiele bezwarunkowej miłości, jest niezwykle budująca. Po lekturze nasunęła mi się jedna myśl. Mianowicie, czy każda dusza od razu trafia „w zaświaty”, do tego miejsca przeznaczenia? A co z duszami, które pozostają na ziemi? Jest ogromna ilość relacji ludzi, którzy zetknęli się z tzw. nawiedzonym domem, albo „duchami”, które pozostały tu po śmierci. Nie potrafię pogodzić tych dwóch przeciwstawnych teorii.
Pozdrawiam serdecznie.
Dusze zdegenerowane, nadmiernie przywiązane do rzeczy materialnych zostają. Na jakiś czas lub na wieczność. jeśli istnieje wolna wola to takie dusze też ją posiadają.
A ja właśnie zastanawiam się nad tą wolną wolą…. To znaczy jeśli faktycznie dusze mają w zaświatach wolną wolę to czy w takim razie decyzja o ponownym zejściu na ziemię w kolejnym życiu zależy od nas samych i jeśli nie chcemy się inkarnować po raz kolejny to wcale nie musimy ? Czy może jednak decyzja o naszych kolejnych narodzinach podejmowana jest że tak powiem „odgórnie” i nie mamy na to wpływu ?
Dusze, które zostały tutaj – na ziemi albo popełniły samobójstwo albo zginęły w tragicznych wypadkach, dlatego nie zdają sobie sprawy z tego, że umarły i żyją swoim życiem jakby nigdy nic. Stąd „nawiedzone domy” itd. Oni po prostu utknęli w czasoprzestrzeni.
Bzdury „tforzą” Zwierzoludkowie, nadęci i prymitywni, zbytnim zadufaniem w „swoje myślenie”, niby zdolność do konstruowania ..Samodzielnego (?) MATERIAŁU w Pełni Racjonalnego , Oddającego FORMĘ ORYGINALNEGO< ZAPLANOWANEGO a NIEZNANEGO a WYMAGANEGO( od Materii PROCESU NA ZIEMI.. do ktorego Nie jesteście jako model w Fazie Wstępnej a IGNORUJĄCY ZASADY ROZWOJOWE ..MYŚLI TWÓRCZEJ PLANU MATERII… w gie własnego produktu.. (WSPARCIE z Góry EDUKACJĘ AUTOMATYCZNĄ… bierzemy na Swoje konto niby.."zdolności tfórczych"…tkwiący.. w BAZIE PODSTAW Świata Zwierzęcego ODRUCHACH BEZWARUNKOWYCH a PROGRAMIE "NATURA"?
IMAGINACJA. nam najlepiej wychodzi ale bokiem ale.. ŚMIERĆ KOŃCZY ten nasz chaotyczny i nieodpowiedzialny żywot PRÓBNY.. Pozostaje OBRAZ, FILM z Naszego "Życia".. i nędzna, nieodpowiedzialna "świadomość' ("dusza" niby)..wielkości piłki nożnej PLAZMA. z Zawartością…
http://drogarozwojowa-sens.blog.onet.pl/ TO WIEDZA Latami Uzyskiwany DOSTĘP… do Zawartości MATERII WYZNACZONEJ a ZAAWANSOWANEJ ze Sfery Anty Materialnego wsparcia EDUKACYJNEGO a DROGA DO ROZUMNOSCI.
A ja właśnie zastanawiam się nad tą wolną wolą…. To znaczy jeśli faktycznie dusze mają w zaświatach wolną wolę to czy w takim razie decyzja o ponownym zejściu na ziemię w kolejnym życiu zależy od nas samych i jeśli nie chcemy się inkarnować po raz kolejny to wcale nie musimy ? Czy może jednak decyzja o naszych kolejnych narodzinach podejmowana jest że tak powiem „odgórnie” i nie mamy na to wpływu ?
Jest wolna wola, dzięki bezwarunkowej miłości, którą otacza nas Bóg. To jest dłuższy temat, ale jeśli „odrobimy” wszystkie lekcje na ziemi i w końcu osiągniemy tę doskonałość, będziemy mieć wybór co do ponownej reinkarnacji. Taka dusza staje się duszą „oświeconą”, dlatego też przez zebrane doświadczenie nie musi już reinkarnować 🙂 Ale do tego dłuuuuuga droga, niewielu z nas dochodzi do tego etapu. Kierując się teorią, w którą wierze to Ty wybierasz sobie datę urodzenia, imię, nazwisko, kraj pochodzenia i lekcje do odrobienia(no chyba, że powtarzasz tę samą lekcje to wyboru nie ma).
A ja właśnie zastanawiam się nad tą wolną wolą…. To znaczy jeśli faktycznie dusze mają w zaświatach wolną wolę to czy w takim razie decyzja o ponownym zejściu na ziemię w kolejnym życiu zależy od nas samych i jeśli nie chcemy się inkarnować po raz kolejny to wcale nie musimy ? Czy może jednak decyzja o naszych kolejnych narodzinach podejmowana jest że tak powiem „odgórnie” i nie mamy na to wpływu ?
Super witryna
A tak przy okazji pytanie do Edel, czy może coś wiadomo na temat dusz zwierzątek po tamtej stronie ? Bo czytałem już wiele artykułów i książek o tej tematyce i raz nic zupełnie na ten temat nie ma, raz znowu coś tam się wspomina…. Bo powiem szczerze nie chce mi się wierzyć żeby zwierzęta nie posiadały duszy, ponieważ jest wiele przykładów na temat ich inteligencji mądrości a nawet przecież ich uczuć. Nie mówię tu nawet o naszych domowych kotkach i pieskach ale także o wielu innych gatunkach nieudomowionych. A czy może Ty Edel podczas swojego pobytu i wglądu do tamtego świata odnotowałaś tam dusze innych żyjątek oprócz ludzi. Byłoby to bardzo pozytywne gdybym wiedział że kiedyś tam mogę spotkać swojego czworonożnego pupila..
Pozdrawiam
Pozbieram moja wiedzę w tym temacie i napiszę niebawem
Czekam z niecierpliwością na wieści w temacie zwierząt 🙂
Pytam też czy Ty Edel czasami w swoim NDE nie widziałaś innych bytów oprócz ludzkich…. Czyli zwierzątek ?
podoba mi się
Świetan strona
Wspaniała relacja. Dziękuję z całego serca.
i co z tymi zwierzatkami?
Ciekawy artykuł.