Nie na wszystko jesteśmy gotowi

Pragnę dzisiaj odnieść się do tematu lęku przed kontaktem z duchami. Nawet jeśli są to duchy bliskich nam osób w momencie pełnej lub częściowej materializacji wpadamy w panikę. Zdarza się, że samo przypuszczenie iż osoba zmarła znajduje się blisko nas napawa trwogą i prowokuje reakcje, których sami po sobie byśmy się nigdy nie spodziewali.

Mam wrażenie, że źródłem tego lęku sterują dwa mechanizmy. Pierwszy z nich to przekaz kulturowy. Od najmłodszych lat dowiadujemy się od osób, którym ufamy, że dusza ludzka istnieje i jest nieśmiertelna. Słuchamy opowieści z dreszczykiem bądź to z ust naszych dziadków, bądź na przykład na obozach czy koloniach. Kultura masowa kreuje (rzec można na pęczki) przeróżne historie z duchami w tle lub nawet duchem w roli głównej. Pół biedy jeśli mamy do czynienia z filmami wybitnymi (polecam film „Inni” z Nicole Kidman). Takie dzieła zawierają pewien ładunek emocjonalny i nie pozostawiając widza obojętnym zmuszają do przemyślenia wielu aspektów życia i śmierci. Gorzej kiedy mamy do czynienia ze szmirą lub filmami, których jedynym celem jest doprowadzenie widza do skrajnego przerażenia. Po obejrzeniu takiej produkcji własny kot, wyłaniający się nagle z ciemności może stać się przyczyną zejścia śmiertelnego.

Drugi mechanizm to nasza własna aura. Jestem przekonana, że nasza aura to w znacznej mierze specyficzny acz bardzo skuteczny system wczesnego ostrzegania. Każdy z nas ma aurę, która doskonale odzwierciedla nie tylko stan emocjonalny, ale w nie mniejszym stopniu, stan zdrowia i nasze myśli. Mniej lub bardziej świadomie reagujemy na aury innych ludzi. Nie bez kozery zdarza nam się kogoś nie lubić, mimo że kiedy pragniemy racjonalnie uzasadnić tę niechęć, nie znajdujemy żadnych argumentów na jej wytłumaczenie. W ten sam sposób rozpoznajemy tak zwane „wampiry energetyczne” czy chociażby nieszczere, kłamliwe i dwulicowe osoby. Wyobraźmy sobie, co by się działo gdyby ten system ochronny nie wykrywał obecności bytów bezcielesnych? No cóż, byłoby z nami źle. Każda istota pozbawiona ciała, a więc możliwości pożywiania się mogłaby dosłownie garściami czerpać z naszej energii, a my nieświadomi niczego zmienialibyśmy się w bezwolnych żywicieli.

Z tej przyczyny niechęć do kontaktów z duchami manifestująca się jako strach jest zdrową reakcją obronną organizmu.

Pozwolę sobie zilustrować sytuację przykładami:

„Babcia była osobą związaną ze mną od moich narodzin aż do moich 15 urodzin (babcia pilnowała mnie jako dziecko, później chodząc do szkoły spędzałam u babci większość czasu).
Babcia od lat chorowała miała kilka zawałów serca + przeszła śmierć kliniczną (o której nigdy nie ciała opowiadać). Zmarła na zawał w wieku 60 lat, ja miałam wówczas 15 lat nie byłam więc już małym dzieckiem ale jej śmierć bardzo przeżyłam…do pewnego zdarzenia doszło właśnie w dzień jej śmierci. Ponieważ babcia zmarła w domu to moja mama z tatą poszli się z nią pożegnać…zostałam w domu z 4 letnim bratem który jak teraz pomyślę spał w drugim pokoju.Wszystko zaczęło się od „przygaszającego” się gazu na kuchence. Wiadomo jak to bywa, spadki gazu, złudzenia optyczne itd…piętnastolatka potrafi znaleźć sobie wytłumaczenie 🙂 ale nagle poczułam obecność kogoś…zapytałam „babciu to ty?” gaz znów zmalał i po chwili powrócił do pierwotnej postaci, miałam wrażenie że ktoś siedzi w fotelu, bardzo się przestraszyłam i nie mogąc opanować płaczu, strachu schowałam się pod koc…nie wiem ile ten stan trwał nie jestem w stanie tego opisać, ale rodzice wrócili i nie mogli mnie uspokoić. Przez krzyk i łzy powiedziałam mamie co się wydarzyło po czym ona tylko wykrzyczała: Mamo! dlaczego ją straszysz? tak bardzo ją kochałaś” i to wszystko się zakończyło……………..Bałam się iść na pogrzeb, mama powiedziała coś czego nie rozumiałam że mam się nie bać i pierwsze co to z daleka spojrzeć babci na nogi…hmmm do dziś nie wiem dlaczego ale to pomogło. Pożegnałam się z ukochaną mi osobą.”

Drugi mail był bardzo długi w związku z czym postanowiłam go dla Państwa streścić. Otóż Pani Emilka w wieku lat szesnastu straciła ukochanego dziadka. Dziadek, najpierw pojawił się we śnie, co ją ucieszyło bo bardzo za nim tęskniła. Któregoś wieczoru tuż przed zaśnięciem zobaczyła dziadka w rogu pokoju. Zamknęła oczy myśląc, że to tylko złudzenie. Kiedy ponownie je otworzyła dziadek stał tam nadal i uśmiechał się do niej. Uciekła z pokoju i zaalarmowała rodziców. Na początku jej nie uwierzyli. Widzenie, które miała uznali za objaw żałoby i wybujałej wyobraźni nastolatki. Postać dziadka manifestowała się jeszcze kilkakrotnie. Pani Emilka nadal reagowała emocjonalnie choć nieco spokojniej niż za pierwszym razem. Przez myśl jej nie przeszło żeby się odezwać i poprosić dziadka aby odszedł. Sytuacja rozwiązała się kiedy dziadek ukazał się swojej córce czyli mamie Pani Emilki. Kobieta była przerażona i krzyczała „tato odejdź stąd, odejdź gdzie twoje miejsce”. Więcej wizyt nie było.

Ja sama przeżyłam podobną sytuację:

http://biuro-duchow.blog.onet.pl/2013/06/15/znak-z-zaswiatow/.

Kopiuję link ponieważ nie chcę się powtarzać.

Czasami jest nam przykro, że nakrzyczeliśmy na swoich bliskich zmarłych, którzy próbowali zbliżyć się do nas w jedyny dostępny sobie sposób. Mamy wrażenie, że potraktowaliśmy ich grubiańsko, że zachowaliśmy się histerycznie. Ta ostatnia myśl pojawia się zwłaszcza w głowach osób, które w życiu doczesnym chcą kontrolować siebie i wszystko wokół. Nie na każde zdarzenie jesteśmy gotowi. Choć w gruncie rzeczy sami jesteśmy przede wszystkim duszami to jednak pewne sytuacje narzucają na nas ograniczenia. Wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Kiedy porzucimy fizyczną powłokę to będzie właściwy czas na kontakt z innymi bezcielesnymi. A miejsce spotkania? Podobno każdy ma takie niebo jakie sobie wymarzy.

Otagowano , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *