Szanowni Państwo skala zainteresowania tematem śmierci klinicznej przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Ponieważ w wielu mailach pytania powtarzają się postanowiłam odpowiadać globalnie, czyli na blogu. Aby ułatwić Państwu czytanie stworzyłam osobną kategorię dla tego tematu. Postaram się systematycznie umieszczać wpisy, które mam nadzieję, oddadzą w pełni to, czego doświadczyłam. Pojawiły się też wiadomości, których autorzy opisują własne epizody i komentują je ze swojej perspektywy. Jest to materiał cenny i warto go upublicznić, co również (za zgodą autorów) zamierzam zrobić.
Jedno z pytań dotyczyło mojego wystąpienia w TVP2. Pytacie Państwo czy nie obawiałam się jak zostanie ono odebrane przez moich znajomych czy współpracowników.
Otóż nie jestem niewolnikiem swojego wizerunku. Jeśli komuś ta tematyka wydaje się zbyt kontrowersyjna, to jest jego problem. Prowadząc bloga zrozumiałam jak ważny dla odbiorcy jest kontakt z autorem. Owszem na rynku wydawniczym pojawiają się tytuły dotyczące przeżyć z pogranicza, w prasie ten temat też bywa sporadycznie wywoływany. Jednak uznałam, że ta audycja może poruszyć więcej osób, zwłaszcza tych, które z własnymi doświadczeniami zostały zupełnie same. Jesteśmy wpychani siłą w to, co policzalne i materialne. Pytam: gdzie miejsce na „czucie i wiarę”?
Kolejne pytanie pozwolę sobie zacytować: „Zastanawia mnie to skąd u Pani jest taka pewność, że rzeczywiście była Pani po drugiej stronie. Dlaczego Pani się nie waha?”
Okres wahania mam już dawno za sobą. Po pierwsze nie wierzę, że mózg (zwłaszcza w momencie niedotlenienia, a więc obniżonej aktywności) jest w stanie generować tak wyrafinowane, złożone i realne obrazy. Bardzo szeroko omawia to zagadnienie doktor Alexander ( mam na myśli jego książkę „Dowód”), który jest neurochirurgiem, a więc posiada wiedzę na temat funkcjonowania ludzkiego mózgu dostępną niewielu. Po drugie, dlaczego mam ślepo ufać grupie lekarzy, którzy utrzymują, że to jedynie psikusy organu pracującego w trybie awaryjnym? Istnieją pisemne relacje z czasów starożytnej Grecji i Rzymu o wojownikach, którzy uznani zostali za zmarłych, a następnie niespodziewanie ożywali i opowiadali o tunelu prowadzącym do niezwykłej krainy. Każdego roku na świecie setki, jeśli nie tysiące ludzi (przepraszam, ale nie znam oficjalnych statystyk) doświadcza stanu z pogranicza śmierci. Okazuje się, że wiek, wyznawana religia, kultura w jakiej zostali wychowani, status społeczny, nic, kompletnie nic nie ma znaczenia. Ich relacje są podobne, a drobne elementy, którymi się różnią wynikają jedynie z aspektów indywidualnych związanych z daną osobą. Mam tu na myśli chociażby osobisty charakter spotkań z bliskimi zmarłymi czy też na przykład pojawianie się zwierząt – ostatecznie nie każdy ma ulubionego pupila. Jestem przekonana, że tyle osób nie może się mylić. Warto też pamiętać, że spora grupa osób po doświadczeniu śmierci to dzieci. Owszem ich relacje są dużo skromniejsze, nie obfitują w detale, lecz jedno jest pewne: tu nie ma miejsca na konfabulację. Nie twierdzę, że dzieci nie są zdolne do kłamstwa. Trudno jednak wyobrazić sobie, że kilkuletnie dziecko wymyśla ot tak historię z podróży, której często nie jest świadome. Zwykle rodzice, kiedy ich pociecha odzyskuje przytomność mówią : „byłeś bardzo chory i spałeś „. Skąd miałoby wiedzieć, że ktoś w ogóle tego od niego oczekuje? Dzieci snują swoje opowieści spontanicznie, często też posługują się rysunkami. Dla mnie więcej dowodów nie trzeba.
Tyle na dzisiaj, dziękuję za pytania i wszystkie otrzymane dowody sympatii!
Z wielkim zainteresowaniem odnalazłam tego bloga. W związku z przeżyciami autorki mam pytanie: Czy wiadomo Pani co dzieje się ze zwięrzętami po śmierci? Skoro niektórzy w stanie śmierci klinicznej „spotykają” np. ukochanego psa, to czy to oznacza, że i one są „tam’? Czy może jest to jednak tylko wynik działania mózgu?
Proszę dać mi szansę – na wszystkie pytania odpowiem zgodnie z moją wiedzą.
Podpisuję się pod komentarzem Pandory. Ja również jestem bardzo ciekawa, chciałabym wiedzieć, czy zwierzęta również trafiają „tam” (celowo piszę „tam” – ponieważ nie wiem, jak to nazwać). Niedawno, po kilkunastu latach, odszedł mój pies i bardzo za nim tęsknię. Trzy tygodnie po jego śmierci miałam sen, że spotkałam go w przepięknym domu z ogrodem, gdzie mogłam go pogłaskać i przytulić.
Będę wdzięczna za poruszenie tego tematu.
W jakim programie Pani wystąpiła? Jestem bardzo ciekawa, chciałabym go gdzieś znaleźć .
Link jest podany we wcześniejszym wpisie.
Oglądałam panią w tv z wielkim zainteresowaniem! Moja coreczka byla 3 dni podtrzymywana przez respirator. Bylam z nią caly czas i zauwazylam ze lży lecą zjej z ovzkoe. Lekarz powiedział ze to fizjologia ale ja mysle ze Agnieszka plakala ze mną.Powiedzial lekarz ze ona nie żyje stwierdzili śmierć mózgu i odlaczyli…. Jak pani myśli czy. Corka mnie widziała i slyszala? Pozdrawiam
Witam przypadkowo trafiłem na to wystąpienie Pani w programie i na prawdę mnie to zaciekawiło….zresztą od kąt pamiętam to zawsze się zastanawiałem jak tam jest i co będziemy tam robić całą wieczność…? Takie moje najważniejsze pytanie to skad się wziął Bóg? Wszystko ma jakiś początek powstania a Bóg jak powstał z niczego?
Witam 🙂
Nadal czytam z zainteresowaniem 🙂
Pozdrawiam pięknie 🙂
Przeżyłam też taką historię na własnej skórze. Kiedy mój 34letni brat zmarł. Siedziałam w pokoju ,spadł portret mojej nieżyjącej mamy,w pierwszej chwili pomyślałam że morze coś tam się zerwało ,kiedy go podniosłam było wszystko w porządku ,był to trochę dziwne,ale nie przywiązywałam uwagi do tego.Za parę dni ,ten portret wisząc na ścianie rozchodziła się ramka na moich oczach a papier od spodu się darł,szybka i zdięcie było nie naruszone ale ramka stanęła w pozycji pionowej ,wtedy się przeraziłam bo to nie było normalne.
Witam Pani Beato bardzo zaciekawila mnie Pani historia… mam pytanie czy widziala Pani ,,tam,, male dzieci? Ta informacja jest dla mnie bardzo wazna.
Tak widziałam dzieci.Były w parku ( ogrodzie?) bawiły się