Solina- historia i dzień dzisiejszy

Tegoroczne wakacje spędziłam nad Zalewem Solińskim. Przepiękna okolica, której urok tak znakomicie oddaje znana piosenka Wojciecha Gąsowskiego „Zielone wzgórza nad Soliną”. Nie będę opisywać krajobrazów, pozostawiam to wybitnym literatom. Niemniej zachęcam do wyjazdu w to wyjątkowe miejsce. Oferty biur podróży kuszą wycieczkami do najodleglejszych zakątków świata, nie zapominajmy, że Polska to piękny kraj i turystycznie ma wiele do zaoferowania.

Kiedy zapadła decyzja o wyjeździe nad Solinę, odwiedził mnie Tadeusz. Powiedział, że dobrze się składa, bo jest sprawa do załatwienia na kirkucie w Lesku. Przekornie zapytałam, czy przypadkiem nie należy mi się urlop? Zaraz po przyjeździe skonstatowałam, że od pewnych tematów doprawdy odpocząć się nie da. Ojciec naszej gospodyni, sędziwy pan okazał się być nad wyraz rozmowny. Szybko zorientował się, że znalazł dobrego słuchacza i opowiadał bez końca. Całe swoje długie (83 lata) życie spędził w Solinie. Bieszczady znał doskonale. Można powiedzieć, że to naoczny świadek burzliwej historii tego regionu. Na pewno spora część naszych rozmów znajdzie swoje miejsce na blogu. Mój rozmówca ma na imię Roman.

Żelaznym punktem programu dla wypoczywających nad Zalewem Solińskim jest rejs statkiem wycieczkowym. Oczywiście i my popłynęliśmy uroczym stateczkiem, aby z nieco innej perspektywy podziwiać bogactwo przyrody. Podczas rejsu dowiedziałam się ileż to betonu i stali zużyto na budowę zapory, że była to największa inwestycja lat 60-tych i w ogóle cud inżynierii budowlanej. Na koniec mimo chodem wspomniano o legendzie związanej z terenami zalanymi podczas budowy, konkretnie z kościołem, którego dzwon można usłyszeć w nocy. Zapytałam o tę legendę zaraz po powrocie na kwaterę.

Starszy pan bardzo się przejął, myślał, że usłyszałam bicie tego dzwonu. Wytłumaczyłam, że dowiedziałam się o tym podczas wycieczki.

„ Jak ktoś ma ten dzwon usłyszeć to i w dzień usłyszy. Ja o tym wiedziałem, ale w to nie wierzyłem. Człowiek się jednak zmienia. Mój dobry znajomy wędkował na Solinie i za dnia usłyszał dźwięk dzwonu. Na samym środku jeziora dźwięk w jakiś sposób wydostawał się spod wody. Był z nim syn, którego bardzo chciał zarazić swoim hobby. Chłopak czytał książkę i twierdził, że nic nie słyszał. Oni nie byli miejscowi, wyjechali jeszcze tego samego dnia. Ten, co słyszał bicie dzwonu zginął dwa dni później. Tragiczny wypadek na motorze.”

Prosiłam Pana Romana, aby opowiedział mi o budowie tamy. Potwierdził, że zatopiono kościół w Wołkowyi, wyburzono cerkiew , klasztor gdzie mieszkały siostry zakonne i w sumie pięć cmentarzy oraz miejsce gdzie zakopywano padłe zwierzęta.

„Teoretycznie szczątki ekshumowano i przeniesiono w inne miejsca. Jeden, co przy tych cmentarzach pracował kiedyś chyba wypił za dużo i zaczął opowiadać. Wybierali tylko z grobów zadbanych, gdzie były krzyże. Stare zapadłe mogiły ich nie interesowały. Cały czas byli poganiani i mieli zwyczajnie dosyć takiej roboty za marne pieniądze. Na pewno sporo grobów został nieodkrytych. Do dziś różne rzeczy wypływają jak poziom wody znacznie się obniży. Najgorzej było w latach 90 -tych. Poziom wody opadł ze 20 metrów albo i lepiej. Nie wiem czy pani o tym gdzieś przeczyta, ale i kawałki trumien i kości ludzkie wypływały. Jak jest wysoka woda to nic się nie dzieje , dno muliste to wszystko przykrywa. Oczywiście kościoła, cerkwi i tego klasztoru nikt nie rozbierał jakoś delikatnie z szacunkiem. Wszystko na dziko, jak barbarzyńcy. Najgorzej było jak kościół w Wołkowyi rozbierali. Ludzie chcieli go bronić. Pełno było milicji i bezpieki. Ci, co głośno krzyczeli tych duże nieprzyjemności spotkały. Szarpali ściany hakami, ciężki sprzęt zrównał wszystko z ziemią. Do tego rozpętała się taka straszna burza, pioruny waliły jak szalone. Wiatr mało głów nie pourywał. Istny koniec świata. Starzy ludzie wołali, że to sam Bóg daje znak, że popełniane jest świętokradztwo. Nic nie powstrzymało wyburzenia. No i wybudowali zaporę. Boże, ile przy ty ludzi zginęło. Jakby ktoś to całe przedsięwzięcie przeklął. Propaganda sukcesu tylko to się liczyło. Chyba to Stalin coś takiego powiedział, że ludzi nie trzeba oszczędzać, bo człowieka łatwo zrobić, a maszynę trudno. Tak właśnie było. Nikt nie oszczędzał ludzi. Wie pani ja już jestem stary, ale czasami taka myśl przyjdzie do głowy czy to sama natura mści się za zaburzenie swojego porządku? Przyjeżdża tylu turystów i dobrze, bo mieszkańcy muszą z czegoś żyć. Szkoda tylko, że Zalew przyciąga samobójców. Niech mi pani powie jak to jest, że ktoś przyjeżdża z dajmy na to Gdańska, żeby się nad Solina zabić? Coś jest w tej tamie, niech się pani nie śmieje, ale czasami zastanawiam się, czy to jakaś diabelska siła, czy to się da wytłumaczyć naukowo. Może te turbiny emitują jakąś energię i ona działa na słabsze osoby, na ich psychikę?”

Wypowiedź Pana Romana zrobiła na mnie spore wrażenie, czego nie ukrywam. Faktem jest, że kiedy spacerowałam po samej zaporze, w pewnym momencie poczułam się dziwnie. Oczywiście nie miałam myśli samobójczych, ale odebrałam jakąś  obcą, nieprzyjazną energię. Nie jestem zawodowym radiestetą, jednak uważam, że nie od rzeczy byłoby zbadać to miejsce pod kątem radiestezyjnym właśnie. Być może takie sztuczne spiętrzenie wody, której energia wyzwalana jest w sposób kontrolowany ,  prowadzi do zaburzeń w polu energetycznym człowieka. Postaram się zasięgnąć opinii eksperta.

Co do historii związanej z kirkutem w Lesku to opiszę ją niebawem.

 

 

 

 

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

6 odpowiedzi na „Solina- historia i dzień dzisiejszy

  1. ~Monika komentarz:

    Podobnie było ze sztucznym Jeziorem Goczałkowickim , zalane wioski , zburzone domy , kościół i cmentarz , który nie do końca został przeniesiony.Podczas wielkiej suszy w 1992 roku,poziom wody był tak znaczny,że widac było ruiny,a kości ludzkie pływały …

  2. ~katolik komentarz:

    Życie na ziemi to nie bajka ale nieustanna walka. Walka z diabłem, pokusami, z lenistwem i wadami.
    Koniec świata może być w każdej chwili. Pomyśl o wieczności. Masz do wyboru niebo albo piekło.
    Nie dbasz o zbawienie duszy?
    http://tradycja-2007.blog.onet.pl/

  3. ~des ero komentarz:

    Uch, aż ciarki przechodzą po plecach. Bardzo fajnie opisana legenda, pewnie jak każda ma w sobie trochę prawdy. Teraz aż dziwnie będzie patrzeć na tą spokojną toń wody wiedząc co tam jest na dnie.

  4. ~Tatiana komentarz:

    Mogę potwierdzić, że nad Soliną jest nawet piękniej niż to opisują autorzy. Doskonały klimat i przyjaźni ludzie dają możliwości do wspaniałego wypoczynku 🙂

  5. ~Martin komentarz:

    Ile razy jestem tam to musze zajrzeć heh polecam tez inne rorywki na każdą pogodę http://www.naszebieszczady.com/co-robic-w-bieszczadach-gdy-pada-deszcz/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *